lista blogów

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 23 "Na tym kończy się ta opowieść"

Siedziałam tak roztrzęsiona tym zdarzeniem a Lysander mnie przytulał bym się uspokoiła, ze bym wiedziała ze jestem bezpieczna. Powoli się uspokajałam, a biało włosy mnie ściskał coraz mocniej, spojrzałam na jego wyraz twarzy, było wyraźnie widać ze był wkurzony, ale to bardzo wkurzony.
-Lys, możesz troszeczkę rozluźnić uścisk, to boli? –zamknęłam oczy bo ściskał coraz bardziej a ból się nasilał, poczułam jak do oczu napływają mi łzy.
-Emi, przepraszam nie chciałem. –ockną się i zauważył co mi robi, zrobiło mu się od razu przykro.
-Wiem, że nie chciałeś. –uśmiechnęłam się delikatnie.
-Emi obiecuje ci że już ten kretyn cię nie skrzywdzi, nigdy na to nie pozwolę. –pocałował mnie delikatnie.
-Nie obiecuj, bo nie wiadomo co się może zdarzyć. -dotknęłam dłonią jego policzka.
-Ale przy mnie nic ci nie zrobi, a jak mnie nie będzie a coś by się działo to dzwoń do mnie od razu się tu zjawie. –złapał mnie za dłoń która dotykała jego policzka.
***
Posiedziałam tak jeszcze kilaka minut przy Lysandrze, a potem poszłam na górę wziąć prysznic, przebrać się w piżamę i iść spać. Gotowa wyszłam z łazienki położyłam się do łóżka gdzie leżał Lysander i czekał na mnie. Weszłam do łóżka przykryłam się i weszłam do jego silnych ramion.
***
Rano się obudziłam i Lysander jeszcze spał więc poszłam się przebrać i umalować. Gdy przyszłam z powrotem do pokoju to Lys siedział na łóżku. Spojrzała się na mnie w jednej chwili i się uśmiechną, a ja odwzajemniłam ten uśmiech. Podeszłam i go pocałowałam, zarumienił się słodko i obydwoje wyszliśmy z pokoju by udać się do kuchni na śniadanie. Weszliśmy do kuchni, a ja zaczęłam nam przygotowywać jedzenie. Lys ukradkiem posyłał mi ciepły uśmiech, a ja też zaczęłam się lekko uśmiechać. Położyłam mu na stole talerz z kanapkami. Poszłam na górę wziąć torebkę, telefon i kluczę, Zeszłam na dół, a Lys kończył jeść, a ja podeszłam pocałowałam go w policzek, on się uśmiechną ja wyszłam do pracy.
Weszłam do sklepu przywitałam się z Nickiem, poszłam się przebrać, podeszłam do lady gdzie stał Nicholas i dziwnie mi się przyglądał.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? –spojrzałam na niego.
-Jakoś dziwnie wyglądasz może na dal jesteś chora? –dotkną ręką moje czoło.
-Nie, nie jestem idź odpocząć ja trochę popracuje. –uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił ten uśmiech i poszedł.
Stałam tak za ladom dobre trzy godziny i obsługiwałam klientów doradzałam im i do sklepu nagle wszedł nie kto inny jak Lysander.
-Lys co ty tu robisz? –zaskoczył mnie tą wizytą.
-Nie cieszysz się?? –oparł się o ladę.
-Cieszę się i to bardzo. –obsłużyłam kolejnego klienta.
-Poczekam aż skończysz i razem pójdziemy do domu. –patrzał mi w oczy.
-To trochę poczekasz bo kończę dopiero za jakieś dwie i pół godziny. –upiłam łyk kawy.
-To ja później przyjdę bo co ja będę tu robił tyle czasu. –wzruszył ramionami.
-Dobrze będę czekać. –pocałowałam go, a on się uśmiechną i wyszedł.
Stałam i się nudziłam nie mogłam się doczekać aż Lysander wróci. Mijało właśnie półtorej godziny od jego wyjścia, co jakiś czas ktoś wchodzi zawsze miałam nadzieje, że to już Lys przyszedł, ale nie to był za każdym razem ktoś obcy. Dochodziła już siedemnasta trzydzieści, a Lysandra jak nie było tak nie był Nick wyszedł i powiedział, że mogę iść do domu. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam westchnęłam smutno i ktoś złapał mnie za rękę.
-Myślałaś, że nie przyjdę? –przyciągną mnie do siebie.
-No tak trochę bo nie wszedłeś do środka i myślałam, że nie przyjdziesz. –spojrzałam w bok.
-Nie potrzebnie o tym myślałaś, proszę to dla ciebie. –zza pleców wyciągną czerwoną róże.
-Piękna dziękuje. –pocałowałam go.
-Chodź już do domu. –pociągną mnie za rękę w stronę domu.
Zbliżaliśmy się pod mój dom Lysander otworzył drzwi i wskazał ręką bym weszła pierwsza weszłam, a on wstał w drzwiach.
-Czemu nie wchodzisz do środka? –obróciłam się w jego stronę.
-Muszę iść do sklepu Leo, ale postaram się przyjść jak naj szybciej, a i zamknij się od środka. –pocałował mnie i wyszedł, a ja zamknęłam drzwi od środka jak kazał.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać coś w telewizji.
Siedziałam już tak ze 2 godzi więc zrobiłam się głodna i poszłam do kuchni zrobiłam sobie tosty, po zrobieniu wróciłam z powrotem do salonu. Gdy jadłam usłyszałam jakiś trzask z mojego pokoju jakby coś walnęło w okno. Weszłam do góry ogarnęła mnie ciemność pokoju, zobaczyłam otwarte okno więc je zamknęłam, poczułam czyjeś ręce ciągnące mnie za talie, obróciłam się i zobaczyłam czerwono włosego przeraziłam się próbowałam się wyszarpać, ale to nic nie dało.
-Kastiel proszę puść mnie. –poczułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami.
-Ostatnim razem powiedziałem ze chce się z tobą ostatni raz przespać jak nie mogę z tobą być. –zaczął całować mnie po szyi.
 -Ale ja nie chce przestań. -próbowałam go od siebie odepchnąć, ale przygwoździł mnie do ściany.
-Teraz nikt nam nie przeszkodzi. –pocałował mnie namiętnie w usta.
Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało poddałam się nie mogłam nawet po Lysandra zadzwonić bo telefon był na dole w salonie. Kastiel zaczął robić ze mną co chciał nie miałam już sił protestować, tylko łzy leciały mi po policzkach. Gdy skończył się już mną bawić, spojrzał mi w oczy i chyba zobaczył co właśnie zrobił.
-Co mi odbiło Emi przepraszam, ale tak mi ciebie brakowało nie wiedziałem co robię, po prostu zwariowałem. –przytulił mnie wiedział, że źle zrobił.
-Trochę za późno, skrzywdziłeś mnie kolejny raz i zmusiłeś do czynności których nie chciałam. –wyrwałam się z jego objęć i ubrałam bieliznę.
-Wiem przepraszam, ale ze mnie idiota. –schował twarz w dłoniach.
-Tak straszny idiota i dupek nie chce cię więcej widzieć wynoś się. –wskazałam drzwi.
-Wiem przepraszam, dobrze już nigdy się w twoim życiu nie pojawie, ale chce jeszcze jedną rzecz zrobić. –zbliżył się do mnie.
-Co? –pocałował mnie jeszcze raz tak jak kiedyś to robił i przytulił mocno mnie ścisną.
-Jak zawsze pienie pachniesz, chce ostatni raz to poczuć. –puścił mnie uśmiechną się smutno i wyszedł.
Weszłam pod kołdrę i się nią przykryłam płakałam, najpierw mnie zgwałcił, a potem mu było źle, że tak zrobił, chce żeby w końcu przyszedł Lysander.
Usnęłam, po jakiejś godzinie obudził mnie czyjś przyjemny dotyk. To był Lys, uniosłam się on się uśmiechną, a ja się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać.
 -Co się stało skarbie? –spojrzał moje załzawione oczy.
-Kastiel tu był. –wtuliłam się do niego z powrotem.
-Co?! –zdenerwował się.
-Zrobi to co chciał wcześniej. –ścisną mnie mocniej.
 -Za jakieś półgodziny wrócę. –zacisną ręce w pięść.
-Gdzie idziesz? –niech nie idzie do niego.
-Idę do tego skurwiela. –ruszył w stronę drzwi.
-Nie Lysander nie idź on już nigdy się tu nie pojawi. –przytulił go od tyłu. –proszę zostaw go już w spokoju on już zrozumiał co zrobił obiecał, że już się w moim życiu nigdy nie pojawi więc proszę cię nie idź tam zostań tutaj ze mną. –przytuliłam go mocniej.
-Dobrze. –obrócił się w moją stronę i mnie pocałował.

Tak więc zakończyłam podróż w czasie mam nadzieje ze się podobała XD
Na ty zakończymy tego bloga i zapraszam do mojego nowego bloga którego linku już podałam ;3
Pozdrawiam<3

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 22 "Lysander atakuje"

Czekałam z niecierpliwością na jego odpowiedź.
-Tak, teraz też jestem. -zarumienił się delikatnie.
-A to, zachowuj się tak jakby ci tego pytania w ogóle nie zadała. -wtuliłam się w niego.
-A co chciałaś powiedzieć? –chciał wiedzieć o co mi dokładnie chodziło.
-O nic. –czułam jak do oczu mi napływają łzy.
-Ja ci odpowiedziałem na pytanie teraz oczekuje tego samego od ciebie, więc co chciałaś powiedzieć?–patrzał się na moja twarz.
-Ja…bo ja chyba…chyba cię kocham, nie, nie chyba, na pewno cię kocham, ale jeżeli już ktoś inny ci się podoba to olej to co powiedziałam. –zaczęłam płakać, bo jedyny facet który by mnie nigdy nie skrzywdził, jest zakochany w kimś innym.
-Emi popatrz na mnie. –podniósł mój podbródek i załzawionymi oczami spojrzałam w jego oczy.-Powiedziałem, że jestem zakochany, ale nie powiedziałem w kim. –lekko się uśmiechną.
-To w kim? –miałam chociaż nutkę nadziei, że to ma mnie na myśli, ale jak to się mówi nadzieja matka głupich.
-W tobie i nie masz powodu do płaczu. –lekko stukną swoim czołem w moje.
-Naprawdę? –zaczęłam teraz płakać ze szczęścia, że to jednak o mnie chodziło i od teraz będę szczęśliwa.
-Tak i nie płacz już, to w tobie się zakochałem od samego początku i jak byłaś u mnie to o ciebie mi chodziło jak ci opowiadałem o tej pewnej osobie. –lekko się uśmiechną.
-Cieszę się, teraz proszę cię o chwile spokoju, bo chce już spać zmęczona jestem, a jutro rano do pracy. –znowu się w niego wtuliłam.
-Do żadnej pracy cię w takim stanie nie puszczę. –szepną mi to do ucha, a ja usnęłam.
***
Rano się obudziłam, czułam się znacznie lepiej niż wczoraj zeszłam po schodach do kuchni by zrobić sobie coś do picia, a tam Lysander mój Lysander.
-Czemu nie leżysz w łóżku? –zapytał się białowłosy.
-Bo pić mi się chce i już mi się znudziło takie leżenie i czuje się znacznie lepiej. –uśmiechnęła się do niego.
-To ja ci herbaty zrobię. –obrócił się w stronę kuchenki.
-A tak w ogóle która godzina? –chciałam wiedzieć czy jeszcze do pracy zdążę.
-A po co ci to wiedzieć? –spojrzał zabójczym wzrokiem.
-Bo jestem ciekawa czy do pracy zdążę. –uśmiechnęłam się do niego.
-Już ci mówiłem, że dziś do pracy nie idziesz. –stał lekko poirytowany.
-Niech już ci będzie, ale daj mi telefon bo muszę poinformować o tym Nicholasa. –wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
-Proszę. –podał mi telefon, z uśmiechem.
Zdzwaniałam do niego i zrozumiał, że wczoraj źle się czułam i że dziś nie przyjdę, ale jutro już na pewno będę, zapewniałam go. Skończyłam rozmowę i oddalam telefon Lysandrowi, a on podał mi kubek z ciepła herbatą. Nagle do domu weszła Rozalia.
-Witaj Rozalio, nie ładnie tak, coś planować bez przyjaciółki. –obróciłam się w jej stronę.
-Skąd wiedziałaś? –popatrzała na mnie zaskoczona.
-Pamiętasz nasz plan który mieliśmy dla Nataniela i dal Melani, to stąd, przecież nie znam cię od dziś. –upiłam łyk herbaty.
-Myślałam, że się nie kapniesz. –załamała ręce.
-Za mało mnie znasz. –uśmiechnęłam się. –Ale możesz świętować wszystko wyszło po twojej myśli, tylko, że moja choroba ci w tym pomogła. –odłożyłam kubek na blat.
-Jak choroba mi pomogła? –nie wiedziała co jest grane.
-Szedłem odprowadzić Emi gdy źle się poczuła i miła gorączkę, nie mogłem jej zostawić samej takiej chorej. –Lysander się wtrącił.
-To znaczy, że jesteście razem? –spojrzała się na nas.
-Tak.- spojrzeliśmy porozumiewawczo z Lysandrem na siebie.
-To super, będziemy rodziną! –krzyknęła i podeszła do mnie Rozalia i mocno przytuliła.
-Dobrze, dobrze, ale nie musisz mnie dusić. –odepchnęłam ja lekko od siebie.
-Ale już się lepiej czujesz? –martwiła się.
-Tak już o wiele lepiej. –uśmiechnęła się.
Posiedziała Rozalia jeszcze z godzinkę i postanowiła iść bo była z Leo umówiona, Lysander z nią wyszedł bo zgodził się zamieszkać u mnie i pojechał po rzeczy, a ja usiadłam na sofie i zaczęłam oglądać TV gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Kastiel? –w moich drzwiach pojawił się czerwonowłosy.
-Emi. –wszedł do środka i zaczął mnie całować.
-Puść mnie, po co tu przyszedłeś? –odepchnęłam go z całej siły.
-Przeszedłem do ciebie. –podszedł do mnie, a ja się odsunęłam.
-Skąd wiedziałeś, że wróciłam? –skąd mógł to wiedzieć.
-Jak Nataniel się wyprowadził nikt tu światła nie włączał, więc mogłem się kapnąć gdy zobaczyłem światło w kuchni. –zamkną za sobą drzwi.
-Ale idź stąd bo ja nie chce cię widzieć. –podeszłam energicznym krokiem do drzwi i z powrotem je otworzyłam.
-Ale ja chce ciebie, stęskniłem się za tobą. -podszedł do mnie i zatrzasną drzwi.
-Wynoś się z mojego mieszkania. –próbowałam się wydostać z jego ramion.
-Bardzo mi ciebie brakowało gdy próbowałem sobie znaleźć dziewczynę to każda wyglądał podobnie do ciebie. –zaczął mnie całować po szyi.
-Puść mnie natychmiast! –zaczęłam się bardziej szarpać modliłam się żeby tylko Lysander się tu zjawił.
-Nie teraz, chce tylko ciebie. –zaczął mi ściągać bluzkę.
-Kastiel proszę puść mnie. –zaczęły mi łzy lecieć po policzkach.
-A wrócisz do mnie? –zatrzymał się na chwile.
-Nie, nigdy do ciebie już nie wrócę. –przywaliłam mu z liścia w twarz.
-To ciebie nie puszczę jak do mnie nie wrócisz to chcę ten ostatni raz iść z tobą do łóżka. – ściągną mi bluzkę i zaczął odpinać stanik.
-Kastiel ja nie chce. –zaczęłam płakać, odpychałam go z całych sił, ale on był silniejszy od mnie.
Nagle usłyszałam, że do domu ktoś wchodzi pewnie to Lysander więc krzyknęłam by go od mnie odciągną. Gdy Lysander wszedł do kuchni od razu rzucił się z pięściami na Kastiela on mnie puścił i zaczęli się szarpać. Chciałam ich jakoś uspokoić, bo by cały dom zdemolowali. Lysander usiadł na Kastiela który leżał na ziemi i zaczął obkładać go pięściami i go wyzywać. Więc złapałam Lysandra za barki by przestał go bić i pozwolił mu odejść.
-Lysander przestań niech już sobie idzie. -przytuliłam się do białowłosego.
  A Kastiel spojrzał na mnie lekceważąco i poszedł trzaskając drzwiami. Lysander wstał podszedł do torby z którą przyszedł wyciągną jakąś białą koszulkę podszedł do mnie i mi ja założył bo siedziałam tylko w spodenkach.
-Nic ci ten sukinsyn nie zrobił? –gładził mój policzek ręką i patrzał na mnie z troską.
-Nie bo w samą porę się zjawiłeś. –wytarłam oczy od łez.
Białowłosy podał mi rękę bym wstała i obydwoje udaliśmy się do salonu by usiąść na kanapie.

Więc jak obiecałam tak dodałam, ostatni dodam w sobotę ;3