lista blogów

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 13 "Szanuj ludzi, którzy zawsze znajdą dla ciebie czas"

Siedziałam tak znudzona przed tv i nie wiedziałam co, ze sobą zrobić gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Moim oczom ukazał się Nataniel, z walizką i plecakiem.
-Nataniel co się stało?? -byłam zaskoczona.
-Mogę wejść?? -zapytał się smutno.
-Tak, oczywiście wchodź. -zamknęłam za nim drzwi.
-Mam do ciebie prośbę. -popatrzał na mnie błagalnymi oczami.
-Jaką?? -weszliśmy do pokoju gościnnego.
-Mogę u ciebie zamieszkać na pewien czas?? -patrzał na mnie przez cały czas.
-No jasne, a co się stało?? –byłam wszystkiego ciekawa.
-Postawiłem się ojcu i mnie wyrzucił z domu. –był bardzo przybity tą całą sytuacją.
-A co mu takiego powiedziałeś?? –chciałam wszystko wiedzieć.
-Powiedziałem że, znalazłem sobie prace, to ojciec do mnie z krzykiem że, mam na razie się nauką zając a nie pracą, i w tedy mu się postawiłem to powiedział że, mam się wynosić, mama próbowała go uspokoić i mu przetłumaczyć że, jestem już dorosły i dobrze że, sobie znalazłem prace, ale on jest zbyt uparty to się spakowałem i wyszedłem nie wiedziałem do kąt iść byłaś moją jedyną deską ratunku. –jak opowiadał patrzył w podłogę.
-Nie martw się możesz tu mieszkać ile chcesz, nie przeszkadza mi twoje towarzystwo, a moja ciocią się nie martw bo wyjechała na 2 miesiące jak będzie wracać to jej powiem że, na razie tu mieszkasz ze mną i dotrzymujesz mi towarzystwa. –popatrzałam mu w oczy załapałam go za ramię i się uśmiechnęłam.
-Dziękuję, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił. –w jednej chwili mnie przytulił.
-Nie ma za co. –uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
Siedzieliśmy tak we dwoje przed tv jedząc chipsy gdy, usłyszałam że, ktoś wchodzi do domu. Byłam lekko zdziwiona bo ciocia wyjechała to kto mógł by wchodzić i nagle na myśl przyszedł mi Kastiel i usłyszałam bardzo znany mi głos.
-Emi, powiedz mi co on tu robi o takiej porze. –Kastiel stał lekko wkurzony.
-A co ty tu robisz?? –nagle wyskoczył z odpowiedzią Nataniel.
-Ja przyszedłem do swojej dziewczyny, ale przed wszystkim chuj powinno cię to obchodzić.
-Chłopaki uspokójcie się!! –krzyknęłam na nich. –Nataniel tu na razie mieszka.
-Czy ja dobrze usłyszałem on tu kurwa mieszka!!?? –Wkurzył się nie na żarty.
-Kastiel uspokój się potem wszystko ci wytłumaczę co i jak. –wstałam z kanapy.
-Chyba nie ma co tu tłumaczyć. –wyszedł trzaskając drzwiami.
-Nat przepraszam, ale muszę cię zostawić samego, za niedługo wrócę. –złapałam kluczę, kurtkę i komórkę i wybiegłam z domu prosto do auta Kastiela.
-Co ty tu robisz??- był lekko zaskoczony, gdy zdążyłam wsiąść do auta zanim odjechał.
-Muszę z tobą porozmawiać. –popatrzałam na niego.
-Jeżeli chcesz ze mną zerwać to powiedz to teraz i wracaj to niego. –zatrzymał nagle auto.
-Nie skąd ci się wziął taki głupi pomysł. –uśmiechnęłam się lekko do niego.
-To jedziemy. –nacisną pedał gazu.
Jechaliśmy z jakieś 2 min bo dom Kastiela nie jest za daleko. Weszliśmy do jego domu i od razu skierowaliśmy się do salonu, usiadł i pociągną mnie za sobą.
-To o czym chciałaś ze mną rozmawiać. –jego wyraz twarzy wskazywał na to że, nadal był wkurzony.
-Jesteś na dal na mnie zły?? –przytuliłam się do niego.
-Nie to chciałaś mi powiedzieć. –chwycił mnie mocniej w pasie.
-Nie wiem czemu jesteś taki zazdrosny Nataniel, to jedynie przyjaciel rozumiesz nic do niego nie czuje po za przyjaźnią więc chciała bym, żebyś nie był już na mnie zły. –złapałam jego podbródek i przybliżyłam go do mojej twarzy.
-Mam nadzieję. –uśmiechną się i mnie pocałował. –Ale czemu mieszka u ciebie??
-Bo go ojciec wyrzucił z domu, a ja mu już kiedyś mówiłam że, jak by coś się działo to ma do mnie przychodzić.- siedziałam mu przez cały czas na kolanach.
-Nie mogłaś mnie wcześniej uprzedzić. –uśmiechną się łobuzersko.
-Nie. –powiedziałam i go pocałowałam.- Odwieziesz mnie z powrotem?? –zapytałam się słodkim głosikiem.
-Ten twój głosik jakoś mnie nie przekonuje, ale cię odwiozę bo się późno zrobiło. –zeszłam mu z kolan i się skierowaliśmy w stronę wyjścia.
***
Gdy weszłam do domu to zauważyłam że, Nataniel usnął na kanapie więc go przykryłam kocem i sama skierowałam się do swojego pokoju by móc uczynić to co Nat.
Rano gdy wstałam i się wyszykowałam, zeszłam do kuchni by móc coś zjeść. Gdy byłam na dole zobaczyłam jak Nat naszykował jedzenie i nalał soku do szklanek.
-Nat, ale nie musiałeś robić śniadania trzeba było mnie obudzić to bym zrobiłam. –uśmiechnęłam się do niego.
-Muszę ci się jakoś się odwdzięczyć. –uśmiechnął się i mnie ominą by wejść do salonu i położyć jedzenie na stół.
Usiadłam na kanapie i blondyn uczynił to samo i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku Nat dziwnie się na mnie patrzał.
-Coś się stało?? –spytałam nie pewnie.
-Nie, nic tylko…no…ty do niego wróciłaś?? –gdy się zapytał nie wiedział czy się na niego wkurzę czy nie i bał się odpowiedzi.
-Tak wszystko sobie wytłumaczyliśmy, a co nie mówiłam ci o tym?? –myślałam że, mu o tym mówiłam.
-No właśnie wcześniej nic nie wspominałaś, pewnie zapomniałaś. –lekko się uśmiechnął.
-To już wiesz. –odwzajemniłam uśmiech.
-Ale Emi proszę uważaj na niego a przed wszystkim na siebie, żeby cię więcej nie skrzywdził. –był bardzo troskliwy.
-Dobrze nie martw się. –uśmiechnęłam się.
***
W szkole rozmyślałam z Rozalią jak spiknąć Melę z Natem, ale jak na razie nic nam na myśl nie przyszło. Z Rozą uzgodniłyśmy że, pomyślimy w domu nad ty, ale ja jeszcze dodałam że, z Natem pogadam.
Gdy skończyliśmy lekcje Nat powiedział że, trochę dłużej zostanie w szkole bo parę spraw musi pozałatwiać. Wyszłam z budynku i kierowałam się do wyjścia.
-Czekałem na ciebie. –odwróciłam się i zobaczyłam Kastiela.
-A po co na mnie czekałeś. –przyciągną mnie do siebie.
-Bo chciałem żebyś ze mną jechała do domu, a nie z tym palantem. –gdy mówił zauważyłam w oddali Amber i jej brygadę która chciała mnie zabić wzrokiem.
-Spokojnie on został w szkole bo ma coś ważnego do załatwienia. –pocałowałam go że by wkurzyć Amber jeszcze bardziej.
***
Weszliśmy do domu to ja poszłam do kuchni nalać coś do picia, a Kas udał się do salonu by usiąść na kanapie i włączyć tv. Przyniosłam napoje, położyłam je na stół i usiadłam na kolana Kastiela.
-Mogę ci zadać jedno małe pytanie?? –spojrzała mu w oczy.
-Możesz pytać o co chcesz. –pocałował mnie w policzek.
-A jak by Nataniel miał dziewczynę, to już byś nie był taki zazdrosny?? –czekałam na jego odpowiedź.
-Ha…on?? Dziewczynę ciekawe którą?? –za śmiał się szyderczo.
-No na przykład Melanie. –ciekawiła mnie jego reakcja.
-Ona…dobry pomysł. –uśmiechną się.
-To już nie będziesz zazdrosny?? –uśmiechnęłam się niewinnie.
-Już nie jestem. –położył się na mnie i zaczął całować, delikatnie i subtelnie jak za pierwszym razem.
Potem normalnie usiadł po chwili ja też, do kończyliśmy swoje napoje i Kastiel musiał iść na próbę, ale obiecał że, następnym razem nie zabierze.


Obiecałam że dziś dodam więc dodałam
J
Mam nadzieję że rozdział się podobał a następny gdzieś w połowie Sierpnia dodam Q.Q
Pozdrawiam ;3 

sobota, 27 lipca 2013

Postacie !!!!

Witam!!
Na początku gdy zaczynałam pisać bloga miałam wstawić zdjęcia na który będą ukazane dotychczasowe postać, ale zapomniałam to zrobić, więc stwierdziłam że teraz to zrobię.
Tak wyglądają dotychczasowi bohaterowie:



Emilllii
Jest sympatyczna i pomocną dziewczyną, ma 18 lat, jest główną bohaterką.
Jest dziewczyną Kastiela i przyjaciółka Nataniela która mu pozwoliła zamieszkać u siebie ja go rodzice wyrzucili z domu. Mieszka u cioci ponieważ jej rodzice zginęli w pożarze.


Kastiel
Jest szkolnym buntownikiem i jest starszy ponieważ nie zdał raz ma 19 lat.
Buntownik, miał wiele dziewczyn z którymi się bawił, lecz stwierdzi że Emilllii jest jego jedyna którą nigdy nie skrzywdzi. Jest w zespole razem ze swoim przyjacielem, gra na gitarze elektrycznej.



Ciocia Emilllii
Jest bardzo troskliwą kobietą, która ciężko pracuje by zapewnić Emi wszystko co jest jej potrzebne, ma 34 lat.
Jak na razie nie ma partnera życiowego ponieważ, jej mąż wraz z córką zginęli w wypadku samochodowym i od tego czasu nie chce się z nikim wiązać.


Nataniel
Jest gospodarzem szkoły do której uczęszcza Emi, ma 18 lat.
Jest bardzo uprzejmym i wyrozumiałym chłopakiem który ma problemy w z rodzicami więc Emi mu w tych sprawach pomaga.


Melania
Jest koleżanką ze szkoły, ma 18 lat.
Jest zakochana w Natanielu więc Emi chce jej pomóc w zdobyciu miłości.


Amber
Młodsza siostra Nataniela, ma 17 lat.
Jest rozpieszczona przez rodziców, jest w stosunku do Emi nie miła próbuje jej za wszelką cenę zatruć życie, chociaż czasami potrafi pomóc.


Lysander
Jest przyjacielem Kastiela, ma 18 lat.
Ma brata Leo, i przyjaciółkę Rozę która jest dziewczyna jego brata.
Lysander, pomaga Kastielowi w trudnych sytuacjach i jest z nim w zespole i pełni funkcję wokalisty.


Rozalia
Przyjaciółka Emi i Lysandra, ma 18 lat.
Jest dziewczyną Leo, lubi często o nim mówić. Lubi także pomagać innym, wraz z Emi pomogą Melani.


Przepraszam za jakie kolwiek błędy :)A jeśli chodzi o następny rozdział to dodam go we wtorek czekajcie cierpliwie @,@

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 12 "Nie ten przyjaciel, który współczuje, a ten który pomaga..."

Weszłam do pomarańczowego budynku, gdzie w środku ściany miały kolor błękitny. W tym miejscu wszystko miało kolor albo biały, albo błękitny. Udałam się na wskazane piętro i sale, gdzie leżał Nataniel.
-Hej Nataniel. -weszłam do sali z uśmiechem.
-Emi??!! Co ty tu robisz?? -usiadł na łóżku zaskoczony.
-Przyszłam cię odwiedzić, nie cieszysz się. –usiadłam na krzesełku które stało koło jego łóżka.
-Cieszę się i to bardzo, tylko skąd wiedziałaś gdzie leżę?? – patrzał na mnie zaskoczony, ale jednocześnie szczęśliwy.
-A jakimś cudem Amber mi powiedziała. –puściłam mu oczko.
Przez jakąś godzinę rozmawialiśmy, do wiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i to że pół winy było ojca, że tu trafił. Powiedział, że chciał by się już wyprowadzić, ale nie ma wystarczająco dużo pieniędzy by kupić sobie dom więc, zaproponowałam mu żeby przez jakiś czas u mnie zamieszkał, to powiedział że nie chce mi przeszkadzać, więc dodałam żeby to przemyślał. Ta cała rozmowa tak nam się przedłużyła, że straciłam poczucie czasu gdy spojrzałam na zegarek to była 15:49 więc, przeprosiłam Nata bo musiałam już iść.
***
Po dotarciu do domu przywitałam się z ciocią i wbiegłam do pokoju się przebrać, wzięłam nowe ciuchy które mi ciocia kupiła i się w nie ubrałam, poszłam jeszcze do łazienki poprawić makijaż i zeszłam na dół coś zjeść.
-Gdzie się wybierasz o takiej porze?? –spytała nakładając jedzenie na talerz.
-Kastiel chce mnie gdzieś zabrać więc, nie czekaj na mnie bo pewnie wrócę późno. –uśmiechnęłam się i zabrałam się do jedzenia.
-Dobrze. –uśmiechnęła się lekko i odeszła od stołu.
Po zjedzeniu przygotowanego przez ciocie posiłku poszłam na górę przejrzeć się jeszcze raz w lusterku i usłyszałam klakson, który dobiegał z auta Kasa więc, wzięłam torebkę i kurtkę i wybiegłam z domu.
-Jestem jak obiecałam. –zatrzasnęłam za sobą drzwi od auta.
-Super. –uśmiechnął się łobuzersko.
-Powiesz mi tym razem gdzie jedziemy, czy znowu niespodzianka?? –zapytałam się go gdy odjeżdżał z pod domu i jeszcze kontem oka zauważyłam jak ciocia wygląda przez okno.
-Jedziemy do domku na przedmieściach. –patrzał uważnie na drogę.
-Nie mówiłeś, że masz dwa domy. –siedziałam zaskoczona.
-Bo nie mam dwóch domów mój jest ten na przedmieściach, a od rodziców jest ten w którym obecnie mieszkam. –byłam tym wszystkim mile zaskoczona.
-Jak długo tam będziemy?? –byłam ciekawa.
-Na całą noc. –uśmiechną się zadziornie.
-Kastiel ja bym z tobą została tam nawet tydzień, ale moja ciocia jest w domu i nie mogę zostać całą noc najpóźniej musze w domu być gdzieś koło 3 rano, przepraszam ale nie mogę. –czułam, że będzie zły na mnie.
-Postaram się odstawić cię do domu na czas, ale nie wiem czy mi się uda. –uśmiechną się.
Odwzajemniłam uśmiech i słuchałam muzyki, aż w końcu nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Obudziłam się w niewielkim pokoju na beżowej pościeli, a nad łóżkiem znajdował się duży baldachim, podłoga była zrobiona z paneli, a na nich leżał biały puchowy dywanik ściany były pokryte jasną brązową farbą, w rogu stała na komodzie plazma obok tego stała duża brązowa szafa, a koło łóżka na którym leżałam stał stolik. Pomyślałam, że bym tu bardzo chciała zostać z Kasem przez resztę życia, ale nie mogłam i uśmiechnęłam się lekko do siebie.
-Widzę, że już wstałaś. –oparł się o futrynę.
-Tak ile spałam?? –z pytałam się ziewając.
-Gdzieś z półtorej godziny. –usiadł koło mnie na łóżku.
-A nie mogłeś mnie obudzić??
- Nie, niemiałem ochoty. –zaczął mnie całować po szyi.
Położył mnie na łóżko, a chwile potem on położyła się na mnie, on tak przyjemnie pachniał męskimi perfumami więc, mu pozwoliłam robić ze mną co chcę. Zaczął podnosić moją bluzkę coraz wyżej i całował coraz bardziej z żądzą pożądania. W końcu ściągną ze mnie koszulkę, to ja włożyłam ręce pod jego koszulkę jego ciało było takie przyjemne w dotyku takie ciepłe więc, ja go pozbawiłam koszulki. Zaczął mnie całować po brzuchu cicho jęknęłam, znowu swoimi ustami zaczął pieścić moją szyję i zabrał się za moje spodnie. Gdy leżałam już pod nim w samej bieliźnie, to przekręciłam go na plecy i tym razem to ja na nim siedziałam i zaczęłam całować jego wyrzeźbioną klatkę, zamruczał cicho to oznaczało, że mu się podoba, zaczęłam mu odpinać spodnie, gdy już je odpięłam to znowu ja leżałam pod nim i sam sobie je ściągnął, jego dotyk był taki delikatny i przyjemny, ale na szczęście w czas oprzytomniałam i zdałam sobie spraw co właśnie mam zamiar zrobić.
-Nie Kastiel stop. –uniosłam się.
-Co się stało?? –chłopak był zaskoczony moją reakcją.
-Nic po prostu na razie nie. –przytuliłam się do niego.
-Czemu?? –był bardzo zaskoczony.
-Boje się i nie jestem gotowa.- spojrzałam na niego i myślałam, że się popłacze z tego wszystkiego.
-Ze mną nie masz się czego bać, ale jeżeli sama będziesz tego chciała to mi powiedz, to będzie trudne ale poczekam . –pogładził mój policzek i uśmiechnął się.
-Dziękuję. –wtuliłam się w jego ciało.
Po jakimś czasie poszłam się ubrać, a Kastiel uczynił to samo. Gdy wyszłam z łazienki to czerwono-włosy leżał na łóżku, więc postanowiłam przytulić się do niego.
Leżeliśmy w ciszy, aż w końcu usnęłam.
*Kastiel*
Leżeliśmy w ciszy gdy zauważyłem że Emi usnęła, więc postanowiłem zawieść ją do domu. Gdy dojechałem pod dom Emilllii było grubo po 1:00, miałem nadzieje, że jej ciocia jeszcze nie śpi.
-Dobry wieczór przywiozłem Emi, ale gdy jechaliśmy to usnęła. –powiedziałem, gdy na mnie patrzała ze zdziwieniem ciemno oka kobieta.
-Proszę wejdź zanieś ją do pokoju. –wszedłem na górę do jej pokoju.
Położyłem delikatnie jej ciało na łóżko i przykryłem kocem, przepięknie wygląda jak śpi.
-Dobranoc. –powiedziałem i zamknąłem drzwi za sobą, skierowałem się w stronę auta by pojechać do siebie do domu.
*Emilllii*
Przebudziłam się gdzieś tak o 4 nad ranem zaskoczył mnie fakt, że leżałam u siebie w pokoju. Zeszłam do kuchni po picie.
-Ciociu ty nie śpisz?? –byłam zszokowana widząc ciocie.
-Nie bo się pakuje jutro wieczorem wyjeżdżam. –powiedziała wkładając ciuchy do walizki.
-Acha. –powiedziałam krótko i weszłam do kuchni.
***
Na następny dzień w szkole był już Nataniel, cieszyłam się, że już czuje się lepiej. Ale jakoś nadal chodził przygnębiony, chciałam iść z nim porozmawiać, ale się zatrzymałam pomyślałam, że poczekam kilka dni jak się nic nie zmieni to w tedy z nim porozmawiam. Lekcje mijały dosyć szybko, na każdej przerwie siedziałam z Rozalią i resztą dziewczyn i gadałyśmy o bzdurach, przy okazji dowiedziałam się że Lysander ma brata Leo i że, on jest chłopakiem Rozalii, też się dowiedziałam że Melanii podoba się Nataniel trochę mnie to zaskoczyło, ale w głębi duszy chciałabym żeby byli razem.
Gdy wróciłam do domu to ciocia spała więc, po cichu weszłam by jej nie obudzić i skierowałam się prosto do swojego pokoju. Po parunastu minutach usłyszałam, że ktoś wchodzi do mnie do pokoju.
-Dziś też ciebie gdzieś porywa Kastiel. –stała w przejściu z uśmiechem na twarzy.
-Nie ciociu dziś nie, a właśnie jak znalazłam się w nocy w domu jak pojechałam z Kastielem. –byłam tego strasznie ciekawa.
-A przyniósł cię na rękach i powiedział, że usnęłaś w aucie jak jechaliście z powrotem. –ciocia chyba wyczuła, że to za bardzo prawdą nie jest.
-Ach no tak. –lekko się uśmiechnęłam.
-Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?? –zaczęła uśmiechać się dziwnie.
-Nie, raczej nie. –uśmiechnęłam się i wolałam siedzieć cicho jak na razie.
-A tak przy okazji to ten twój Kastiel jest nieźle przystojny. –uśmiechnęła się.
-Och daj spokój ciociu. –też się uśmiechnęłam.
Zeszłam z ciocią na dół by ją odprowadzić do drzwi, bo musiała jechać do pracy.
-Emi pamiętaj jak będziesz chciała ze mną o czymś porozmawiać to mów, ja zawsze cię wysłucham i doradzę jak będę potrafiła. –powiedziała wychodząc na zewnątrz.
-Tak wiem ciociu, lepiej już idź bo się spóźnisz. –uśmiechnęłam się.
-Dobrze pa Emi. –odeszła.
-Pa. –zamknęłam drzwi za nią.
Siedziałam na kanapie i oglądałam tv i nie byłam świadoma, że za niedługo będę miała niezapowiedzianego gościa.

Mam nadzieje ze się rozdział podobał

Następny gdzieś pod koniec lipca powinnam dodać, czekajcie cierpliwie ;)
Pozdrawiam ;3


sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 11 "Jeżeli kocha na prawdę to zrozumie..."

Siedziałam na murku w parku i paliłam papierosa, gdy nagle ktoś mnie pociągnął i spadłam na tą osobę. To oczywiście był nie kto inny jak Kastiel.
-Co ty robisz, chcesz mnie zabić czy co?? -z uśmiechem dmuchnęłam mu prosto w twarz dymem papierosowym.
-Ale, nie musisz na mnie dmuchać. -wyrwał mi końcówkę papierosa, która mi została zaciągnął się i także we mnie dmuchnął.
-Dobra postaw mnie na ziemi bo, chce z tobą porozmawiać. -poprosiłam go grzecznie.
-To o czym, pani chce ze mną rozmawiać. -postawił mnie, a ja usiadłam na ławkę i po chwili uczynił to samo.
-Przemyślałam to wszystko co ty mi powiedziałeś i co usłyszałam od Nata i Lysandra i... -znowu mi przerwał jak on mnie tym przerywaniem denerwuje.
-I co. -przybliżył się do mnie.
-I postanowiłam ci dać drugą szansę i ostatnią więc sobie nie myśl. -uśmiechnęłam się.
-To super. -objął mnie i pocałował.
-Jutro już będziesz w szkole?? -spytałam z uśmiechem.
-Tak, rano masz być gotowa. -uśmiechnął się zadziornie.
-A niby czemu?? -zaskoczył mnie tym.
-Bo po ciebie przyjadę i nie będę na ciebie czekał godzinę.
-A jak nie będę gotowa?? -chciałam trochę się z nim podrażnić.
-To wejdę do domu i zaniosę cię do auta tak jak będziesz wyglądała, czy będziesz w piżamie czy nie. -uśmiechną się łobuzersko.
-Czy ty zawsze musisz postawić na swoim?? -spytałam.
-Tak, chodź do domu bo, zaczyna się ściemniać i zimno ci się robi. -powiedział zakładając mi na ramiona swoją kurtkę, pewnie zauważył że mam gęsią skórkę z zimna.
-Dziękuję. -załapałam go za rękę.
Jak szliśmy to zaczęło delikatnie kropić, gdy doszliśmy pod mój dom to się rozpadało na dobre. Ja i Kas weszliśmy do domu w pośpiechu.
-Chyba jednak zostanę u ciebie. -uśmiechną się.
-No tak, nawet jeśli byś nie chciał zostać to i tak bym cię w taką pogodę nie puściła. -popatrzałam w jego piękne brązowe oczka.
-Nie musisz się tak o mnie martwić. -usiadł na sofie i pociągnął mnie za sobą, bym usiadła mu na kolanach.
Zaczął mnie całować, jak mi brakowało jego pocałunków one były takie zachłanne i gorące, nie opierałam się, podobało mi się to jak on mnie całował. Po chwili jego ręka znalazła się na moim udzie i zaczął gładzić z góry na dół, z dołu do góry. Jego ręka potem się znalazła na moich biodrach, a potem pod moją koszulką, tylko że posuną się o krok za daleko chciał odpiąć mi stanik ale, ja się na to nie zgodziłam i przerwałam tą wspaniałą chwilę.
-Kastiel nie... -zaczął mnie całować po karku.
-Czemu?? -wyciągnął rękę spod koszulki i nie przestawał mnie całować.
-Bo nie jestem taka jak te inne dziewczyny z którymi się zabawiałeś. -odepchnęłam go lekko od siebie.
-Wiem i dlatego mi na tobie zależy i nie chce cię stracić, bo nie jesteś taka łatwa. -przytulił mnie.
Postanowiłam rozłożyć sofę i spać razem z Kasem. Przez całą noc spałam wtulona w niego, biło od niego takie przyjemne ciepło, czym bliżej niego się przysuwałam tym on bardziej mnie do siebie tulił.
***
Gdy się obudziłam to Kasa, już nie było tylko, znowu śniadanie z karteczka od niego dla mnie. Na karteczce napisał, że tak jak obiecał przyjedzie po mnie.
Zjadłam śniadanie poszłam na górę się przyszykować. Po parunastu minutach Kastiel zapukał kulturalnie w drzwi, a ja wyszłam i zamknęłam za sobą.
 Wsiadłam do jego auta które miało czarny kolor, a w środku siedzenia miał z beżowej skóry. W szkole każdy z nas poszedł w swoją stronę. Lekcje minęły szybko, ale nie dawało mi to spokoju, że Nataniela na dal nie ma w szkole, martwię się o niego.
***
Siedziałam w domu i czekałam aż, ciocia przyjdzie bo, dziś miała się pojawić w domu. Minął kolejny tydzień, a Nataniela na dal nie było w szkole, ale nauczycielka powiedziała, że leży w szpitalu, najbardziej ciekawi mnie co się stało, że jest w szpitalu, czy sam zachorował czy coś mu ojciec zrobił, strasznie mi to nie dawało spokoju.
-Witaj Emilllii, pomożesz mi?? -spytała ciocia wchodząc do domu z walizką i jakimiś pakunkami.
-Oo...cześć ciociu, tak oczywiście. -uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz do auta.
Chodziłam z ciocią w tą i z powrotem chyba ze 2 razy już miałam dość. Gdy weszłyśmy do domu z ostatnimi pakunkami znowu, o mało co bym się wywaliła potykając się o własne nogi.
-Proszę Emi to wszystko dla ciebie. -wskazała na wszystkie torby które wniosłyśmy.
-Co!!?? Ale nie trzeba było. -zaskoczyła mnie tym ciocia.
-Przecież powiedziałam, że wynagrodzę ci to, że mnie tyle nie było i musiałaś siedzieć sama, ale wnioskując z tego co widziałam przed moim wyjazdem to taka samotna to ty nie byłaś. -ciocia się uśmiechnęła.
-W tedy to był kolega. -wzruszyłam ramionami.
-W tedy?? To już nie jest kolega?? -spojrzała się na mnie kątem oka i nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.
-Nie, już nie. -odpowiedziałam lekko zerkając na reakcje cioci.
-No to dobrze mówiłam, że nie byłaś sama. -uśmiechnęła się i pomogła mi zanieść te wszystkie torby na górę do mojego pokoju.
Siedziałam w pokoju i przeglądałam wszystkie torby z ubraniami, tyle tego na kupowała, że do szafy mi się już nic nie mieściło. Na reszcie skończyłam w końcu wciskać te ciuchy do szafy-powiedziałam sama do siebie. W tedy dostałam SMS miałam nadzieję, że to od Nata, że napisze mi co się dzieje, czy mu już lepiej, ale się myliłam to był od Kasa napisał, że do mnie dziś przyjdzie, odpisałam mu, że nie bo ciocia przyjechała.
Zdążyłam mu odpisać i ciocia weszła do mojego pokoju.
-Emi za 3 dni znowu muszę wyjechać na 2 miesiące, przepraszam, ale muszę postaram się przez te 2 miesiące załatwić zwolnienie, że byśmy mogły dłużej ze sobą pobyć i miło czas spędzić. -było jej przykro, że mnie samą zostawia.
-Dobrze. -ja się tym za bardzo nie przejęłam bo wiedziałam, że taka jest cioci praca i nie miałam jej tego za złe, że zostawia mnie samą.
-To idę zrobić nam kolację. -uśmiechnęła się i wyszła.
***
Rano pożegnałam się z ciocią i wyszłam do szkoły, postanowiłam się zapytać Amber w którym szpitalu leży Nat żebym mogła go odwiedzić.
W szkole rozglądałam się wszędzie by odnaleźć blond loki, zamiast tego ukazał mi się Kas.
-Kogo szukasz?? -dziś chyba nie był zbyt dobrym humorze.
-Amber, nie widziałeś jej przypadkiem?? -zapytałam oglądając okolice.
-Hej!! Może byś tak na mnie w zwróciła uwagę! -aż mnie zatkało, po tych słowach.
-Dobrze, ale nie musisz się na mnie wyżywać! -krzyknęłam na niego.
-Po co szukasz Amber?? -uspokoił się
-Bo chce się do wiedzieć w jakim szpitalu leży Nataniel. -położyłam rękę na biodrze.
-Znowu on, co? -wkurzony poszedł.
Chyba się na mnie obraził, ale nie powinien bo to chyba dobrze, że się martwię o kolegę a to, że on go nie lubi to już nie jest moja wina. Postanowiłam dalej szukać po pierwszej lekcji.
-A ty czego tu?? -zapytała się blondyna.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę, szukałam cię. -po patrzyłam na nią pewnie.
-Co?? Mnie?? Po co?? -stała z szokowana.
-Chce wiedzieć, w jakim szpitalu leży Nataniel. -popatrzyłam się na nią błagająco.
-Nie wiem czy ci powiedzieć, nie wiem co z tego będę miała. -skrzyżowała ręce na piersiach.
-Amber no proszę cię, nie mam ochoty bawić się w twoją zabawę. -opuściłam ręce.
-No dobrze, poznaj moje dobre serce. -uśmiechnęła się głupkowato.
-To słucham. -uśmiechnęłam się.
-Leży w tym szpitalu co jest za tym budynkiem na przeciwko szkoły, na drugim piętrze sala 204 zadowolona. -zarzuciła włosy do tyłu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. -uśmiechnęłam się do niej i pobiegłam do klasy w której teraz miałam mieć Matematykę.
Gdy z kończyły się lekcje wybiegłam na dziedziniec, by wyjść ze szkoły.
-Gdzie idziesz?? -złapał mnie za rękę czerwono włosy gdy, już miałam wychodzić z terenu szkoły.
-Do Nata. -wyrwałam z jego dłoni moją rękę.
-Do Nata?? -uniósł brwi.
-Tak, tak zaczęłam mówić do Nataniela. -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-A spoko, zaczynam mieć wątpliwości czy to ja na pewno jestem twoim chłopakiem. -stał lekko oburzony.
-Czemu tak mówisz?? Przecież jesteśmy razem. -zdziwiłam się.
-No tak, ale widzę, że poszedłem na odstawkę, bo cały czas słyszę Nataniel, Nataniel i Nataniel kurwa mać. –stał wkurzony.
-Wcale, że nie i przepraszam jeśli to tak wygląda, ale martwię się o niego. -opuściłam głowę.
-Dobrze, to jeżeli to nie prawda, to przyjadę po ciebie o 17:00. -przyciągną mnie do siebie.
-Będę czekała. -uśmiechnęłam się i poszłam w stronę szpitala.
Gdy szłam do szpitala myślałam o tym, gdzie Kas znowu mnie chce zabrać.

Witam znowu moich drogich czytelników, ale wyszła sprawa, że znowu nie mogę komentować…trudno

Tak jak obiecałam dałam szybciej rozdział i trochę dłuższy niż wcześniej i przepraszam za błędy jak się znajdą
J

Mam nadzieje, że się rozdział podobał i liczę na jakieś komentarze z waszej strony :D
Pozdrawiam ;3