Rano
obudziłam się sama Kastiela przy mnie nie było, byłam ciekawa gdzie poszedł. Usiadłam
na łóżku i drzwi się otworzyły, a w nich stał Kastiel z tacą w rękach.
-Proszę, to ma być wszystko zjedzone, rozumiemy się? -podał mi tacę.
-Tak, ale ja nie dam rady tyle zjeść. -przecież ja tyle nie zjem co on sobie myśli.
-Nie obchodzi mnie to, jak wrócę ten talerz ma być czysty. –podszedł do drzwi.
-A gdzie idziesz? –cały Kastiel nigdy nie ma czasu.
-Najpierw do pracy potem do siebie po ubrania i do ciebie. –otworzył drzwi.
-To o której będziesz z powrotem? –uśmiechnęłam się.
-Powiedzmy tak jest siódma o dziesiątej trzydzieści powinienem się tu zjawić, a jak wrócę to się zapytam Lachlana czy na pewno wszystko zjadłaś. –uśmiechną się i wyszedł.
Ja zaczęłam jeść, nawet nie wiem kiedy wszystko co było na talerzu zjadłam ja przecież tak dużo nigdy nie jadłam od niedawna zaczęłam tyle jeść przed kłótną z Kastielem strasznie dużo zaczęłam jeść potem po kłótni nic nie jadłam a teraz znowu jem za 2 osoby. Zeszłam na dół do kuchni z pustym talerzem a Lachlan mi się dziwnie przyglądał.
-Coś nie tak? –mam może coś na twarzy.
-Nie tylko nie myślałem ze tyle potrafisz zjeść. –spojrzał jeszcze raz na talerz który odłożyłam do zmywarki.
-No ja siebie też zaskoczyłam. –nie wiedziałam co się dzieje.
Poszłam na górę i zaczęłam się nad tym zastanawiać i postanowiłam iść z tym do lekarza i mu powiedzieć ze od niedawana zaczęłam strasznie dużo jeść a nigdy tyle nie jadłam, może na coś chora jestem albo jakiegoś wirusa dostałam nie wiem.
***
Siedziałam w pokoju i czekałam aż Kastiel przyjdzie bo chciałam z nim o tym porozmawiać i co on na to powie. Po trzydziestu minutach Kastiel się zjawił i zaczęłam mu mówić.
-I co ty o tym myślisz? –zapytałam się go gdy skończyłam mu opowiadać co mi się dzieje.
-Nie wiem poczekaj jeszcze ze 4 dni jak ci nie przejdzie to pójdziesz do lekarza wiesz to może być tylko takie chwilowe. –przytulił mnie do siebie.
-Może masz racje. –pocałowałam go i usłyszałam wibracje z mojego telefonu.
Wzięłam go do ręki i na wyświetlaczu wyświetliło się ze Nick do mnie dzwoni.
-Czekaj Kastiel Nick do mnie dzwoni. –odebrałam. –Tak Nick?-weszłam do łazienki.
-Czujesz się już lepiej? –martwił się.
-Tak, tak o wiele lepiej i jutro już będę w pracy. –uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Dobrze tylko jak znowu przyjdziesz mi do sklepu cała blada to miło nie będzie. –zażartował sobie.
-Nie, nie będę , na razie Nicki. –podeszłam do lusterka.
-Na razie Emi. –rozłączyłam się.
Weszłam do pokoju a Kastiel gapił się w martwy punkt.
-Kas coś nie tak? –martwiłam się jakoś się dziwnie zachowywał.
-Nie nic. –spojrzał w moją stronę z lekkim uśmiechem.
***
Minął tydzień w tym czasie dużo rozmawialiśmy z Lachlanem, często gdzieś razem wychodziliśmy, byłam tylko dwa razy w pracy bo chciałam pobyć trochę więcej czasu z moim przyjacielem na całe szczęście Nick to zrozumiał i powiedział ze w następnym tygodniu żebym przyszła. Za bardzo mi to nie pasowało bo w poniedziałek znaczy dziś jestem umówiona do lekarza, bo przez te kilka dni nadal jadłam za 2 osoby a czasami mi się wydawało ze nawet więcej. Umówiłam się z Nickiem ze do pracy od wtorku będę chodzić. Dziś także Lachlan już wyjeżdża do siebie.
-Lachlan mam nadzieje ze jeszcze nas kiedyś odwiedzisz? –stał przy drzwiach wyjściowych z walizkami.
-Tak na pewno jeszcze do was wpadnę. –uśmiechną się.
-To na razie Lachlan. –mocno go przytuliłam.
-Na razie Emi. –odwzajemnił uścisk. –To na razie Kastiel. –zwrócił się w stronę czerwono włosego.
-To Cześć. –lekko się uśmiechną.
Lachlan wyszedł a ja za półgodziny powinnam się zjawić u lekarza.
-Kastiel ja też już wychodzę. –zaczęłam ubierać buty.
-Czekaj podwiozę cię bo jadę do Armina i będzie po drodze. –wstał i zaczął szybko ubierać buty.
Kastiel wysadził mnie pod kliniką lekarską. Jeszcze wcześnie było, ale postanowiłam podejść do recepcji. Weszłam do środka podeszłam do rejestracji by przypomnieć że byłam umówiona. Usiadłam na jednym z krzeseł które się znajdowały na białej sali a dokładnie biało brązowej Sali, czekałam aż lekarz wywoła moje imię. Po kilku minutach usłyszałam jak mnie woła, weszłam do zielonkawego pokoju i bałam się co mi powie.
-Co pani dolega? –spytał lekarz przeglądając jakieś papierki.
Zaczęłam mu opowiadać co się działo, a on tylko kiwał głową. Gdy skończyłam spojrzał na mnie dziwnymi oczami.
-Czy miała pani stosunek seksualny w najbliższym czasie? –trochę to pytanie zbiło mnie z tropu
-Tak a co to ma do tego? –mam nadziej ze nie myśli o tym o czym ja teraz.
-To niech pani zejdzie piętro niżej tam jest ginekolog, proszę powiedzieć że ja panią tam wysłałem i w tedy panią szybciej przyjmą. –zaczął coś pisać w papierach.
-Dobrze. –wyszłam z pomieszczenia.
Szłam na dół cała przestraszona, bałam się tego co mi powie ginekolog. Podeszłam do pani w recepcji i jej powiedziałam, że zostałam tu skierowana przez tego lekarza.
Panie mnie zapisały na jutro o godzinie siedemnastej, no to będę musiała zwolnić się z ostatnich godzin z pracy Nick zadowolony nie będzie. Wyszłam z przychodni szłam w stronę domu, zaczęłam rozmyślać jakby się mi i Kasowi żyło z małym naszym dzieckiem, a no właśnie nie wiem jak to Kastielowi powiedzieć nie wiem czy się ucieszy czy nie, ale jeszcze nie wiadomo czy jestem w ciąży to tylko takie przypuszczenia jutro się dowiem. Doszłam do domu otworzyłam drzwi weszłam do środka a Kastiela na dal nie było więc usiadłam w salonie na sofie i włączyłam telewizor i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-I co ci lekarz powiedział? –ściągną szybko buty i usiadł koło mnie.
-Nic tylko skierował mnie do ginekologa. –usiadłam koło niego.
-Czy ty… -zatkało go w tym monecie.
-Nie wiem jutro się dokładnie do wiem. –przytuliłam się do niego.
-Ahmm... –nie wiedział co powiedzieć
-A co byś powiedział na jeszcze jedną mała osobę w domu? –chciałam wiedzieć co o tym sądzi.
-Nie sprzeciwiam się, taka osoba by była mile widziana jeszcze jak by była moja i twoja to tym bardziej. –pocałował mnie. –Jeżeli się okaże, że jesteś w ciąży to będę się martwił o dziecko przecież przez 2 dni nie jadłaś mogło to zaszkodzić. –właśnie mi uświadomił że przez nasze zachowanie mogło coś się stać z dzieckiem jak je będę miała.
-Kastiel nie strasz mnie i to przecież nie była tylko moja wina mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. –wyczuł mój strach i mnie przytulił.
-Muszę ci ważną rzecz powiedzieć, spotkałem Debre dziś. –patrzał mi prosto w oczy.
-I co ci powiedziała. –lekko się naburmuszyłam niech ta zdzira się od niego odwali w końcu.
-Bo nie wiedziała ze wróciłem do ciebie i rzuciła mi się na szyje i zaczęła całować a ja ją odepchnąłem. –siedziałam mu na kolanach.
-Czy ona się nie może w końcu odwalić. –zdenerwowałam się.
-No ja jej powiedziałem ze jesteśmy znowu razem to się oburzyła i powiedziała że daje mi ostatnią szanse. –spojrzał w sufit.
-A ty jej odmówiłeś prawda? –wkurzyłam się.
-Tak, tak odmówiłem, kocham ciebie bardziej jak robisz się zazdrosna. –uśmiechną się łobuzersko i zaczął mnie całować.
Ech…dodałam, przepraszam za niedoskonałości ale nie miałam za bardzo czasu, znowu -,-
Za nie długo będę kończyła tego bloga, więc się przygotujcie na finał :P
-Proszę, to ma być wszystko zjedzone, rozumiemy się? -podał mi tacę.
-Tak, ale ja nie dam rady tyle zjeść. -przecież ja tyle nie zjem co on sobie myśli.
-Nie obchodzi mnie to, jak wrócę ten talerz ma być czysty. –podszedł do drzwi.
-A gdzie idziesz? –cały Kastiel nigdy nie ma czasu.
-Najpierw do pracy potem do siebie po ubrania i do ciebie. –otworzył drzwi.
-To o której będziesz z powrotem? –uśmiechnęłam się.
-Powiedzmy tak jest siódma o dziesiątej trzydzieści powinienem się tu zjawić, a jak wrócę to się zapytam Lachlana czy na pewno wszystko zjadłaś. –uśmiechną się i wyszedł.
Ja zaczęłam jeść, nawet nie wiem kiedy wszystko co było na talerzu zjadłam ja przecież tak dużo nigdy nie jadłam od niedawna zaczęłam tyle jeść przed kłótną z Kastielem strasznie dużo zaczęłam jeść potem po kłótni nic nie jadłam a teraz znowu jem za 2 osoby. Zeszłam na dół do kuchni z pustym talerzem a Lachlan mi się dziwnie przyglądał.
-Coś nie tak? –mam może coś na twarzy.
-Nie tylko nie myślałem ze tyle potrafisz zjeść. –spojrzał jeszcze raz na talerz który odłożyłam do zmywarki.
-No ja siebie też zaskoczyłam. –nie wiedziałam co się dzieje.
Poszłam na górę i zaczęłam się nad tym zastanawiać i postanowiłam iść z tym do lekarza i mu powiedzieć ze od niedawana zaczęłam strasznie dużo jeść a nigdy tyle nie jadłam, może na coś chora jestem albo jakiegoś wirusa dostałam nie wiem.
***
Siedziałam w pokoju i czekałam aż Kastiel przyjdzie bo chciałam z nim o tym porozmawiać i co on na to powie. Po trzydziestu minutach Kastiel się zjawił i zaczęłam mu mówić.
-I co ty o tym myślisz? –zapytałam się go gdy skończyłam mu opowiadać co mi się dzieje.
-Nie wiem poczekaj jeszcze ze 4 dni jak ci nie przejdzie to pójdziesz do lekarza wiesz to może być tylko takie chwilowe. –przytulił mnie do siebie.
-Może masz racje. –pocałowałam go i usłyszałam wibracje z mojego telefonu.
Wzięłam go do ręki i na wyświetlaczu wyświetliło się ze Nick do mnie dzwoni.
-Czekaj Kastiel Nick do mnie dzwoni. –odebrałam. –Tak Nick?-weszłam do łazienki.
-Czujesz się już lepiej? –martwił się.
-Tak, tak o wiele lepiej i jutro już będę w pracy. –uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Dobrze tylko jak znowu przyjdziesz mi do sklepu cała blada to miło nie będzie. –zażartował sobie.
-Nie, nie będę , na razie Nicki. –podeszłam do lusterka.
-Na razie Emi. –rozłączyłam się.
Weszłam do pokoju a Kastiel gapił się w martwy punkt.
-Kas coś nie tak? –martwiłam się jakoś się dziwnie zachowywał.
-Nie nic. –spojrzał w moją stronę z lekkim uśmiechem.
***
Minął tydzień w tym czasie dużo rozmawialiśmy z Lachlanem, często gdzieś razem wychodziliśmy, byłam tylko dwa razy w pracy bo chciałam pobyć trochę więcej czasu z moim przyjacielem na całe szczęście Nick to zrozumiał i powiedział ze w następnym tygodniu żebym przyszła. Za bardzo mi to nie pasowało bo w poniedziałek znaczy dziś jestem umówiona do lekarza, bo przez te kilka dni nadal jadłam za 2 osoby a czasami mi się wydawało ze nawet więcej. Umówiłam się z Nickiem ze do pracy od wtorku będę chodzić. Dziś także Lachlan już wyjeżdża do siebie.
-Lachlan mam nadzieje ze jeszcze nas kiedyś odwiedzisz? –stał przy drzwiach wyjściowych z walizkami.
-Tak na pewno jeszcze do was wpadnę. –uśmiechną się.
-To na razie Lachlan. –mocno go przytuliłam.
-Na razie Emi. –odwzajemnił uścisk. –To na razie Kastiel. –zwrócił się w stronę czerwono włosego.
-To Cześć. –lekko się uśmiechną.
Lachlan wyszedł a ja za półgodziny powinnam się zjawić u lekarza.
-Kastiel ja też już wychodzę. –zaczęłam ubierać buty.
-Czekaj podwiozę cię bo jadę do Armina i będzie po drodze. –wstał i zaczął szybko ubierać buty.
Kastiel wysadził mnie pod kliniką lekarską. Jeszcze wcześnie było, ale postanowiłam podejść do recepcji. Weszłam do środka podeszłam do rejestracji by przypomnieć że byłam umówiona. Usiadłam na jednym z krzeseł które się znajdowały na białej sali a dokładnie biało brązowej Sali, czekałam aż lekarz wywoła moje imię. Po kilku minutach usłyszałam jak mnie woła, weszłam do zielonkawego pokoju i bałam się co mi powie.
-Co pani dolega? –spytał lekarz przeglądając jakieś papierki.
Zaczęłam mu opowiadać co się działo, a on tylko kiwał głową. Gdy skończyłam spojrzał na mnie dziwnymi oczami.
-Czy miała pani stosunek seksualny w najbliższym czasie? –trochę to pytanie zbiło mnie z tropu
-Tak a co to ma do tego? –mam nadziej ze nie myśli o tym o czym ja teraz.
-To niech pani zejdzie piętro niżej tam jest ginekolog, proszę powiedzieć że ja panią tam wysłałem i w tedy panią szybciej przyjmą. –zaczął coś pisać w papierach.
-Dobrze. –wyszłam z pomieszczenia.
Szłam na dół cała przestraszona, bałam się tego co mi powie ginekolog. Podeszłam do pani w recepcji i jej powiedziałam, że zostałam tu skierowana przez tego lekarza.
Panie mnie zapisały na jutro o godzinie siedemnastej, no to będę musiała zwolnić się z ostatnich godzin z pracy Nick zadowolony nie będzie. Wyszłam z przychodni szłam w stronę domu, zaczęłam rozmyślać jakby się mi i Kasowi żyło z małym naszym dzieckiem, a no właśnie nie wiem jak to Kastielowi powiedzieć nie wiem czy się ucieszy czy nie, ale jeszcze nie wiadomo czy jestem w ciąży to tylko takie przypuszczenia jutro się dowiem. Doszłam do domu otworzyłam drzwi weszłam do środka a Kastiela na dal nie było więc usiadłam w salonie na sofie i włączyłam telewizor i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-I co ci lekarz powiedział? –ściągną szybko buty i usiadł koło mnie.
-Nic tylko skierował mnie do ginekologa. –usiadłam koło niego.
-Czy ty… -zatkało go w tym monecie.
-Nie wiem jutro się dokładnie do wiem. –przytuliłam się do niego.
-Ahmm... –nie wiedział co powiedzieć
-A co byś powiedział na jeszcze jedną mała osobę w domu? –chciałam wiedzieć co o tym sądzi.
-Nie sprzeciwiam się, taka osoba by była mile widziana jeszcze jak by była moja i twoja to tym bardziej. –pocałował mnie. –Jeżeli się okaże, że jesteś w ciąży to będę się martwił o dziecko przecież przez 2 dni nie jadłaś mogło to zaszkodzić. –właśnie mi uświadomił że przez nasze zachowanie mogło coś się stać z dzieckiem jak je będę miała.
-Kastiel nie strasz mnie i to przecież nie była tylko moja wina mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. –wyczuł mój strach i mnie przytulił.
-Muszę ci ważną rzecz powiedzieć, spotkałem Debre dziś. –patrzał mi prosto w oczy.
-I co ci powiedziała. –lekko się naburmuszyłam niech ta zdzira się od niego odwali w końcu.
-Bo nie wiedziała ze wróciłem do ciebie i rzuciła mi się na szyje i zaczęła całować a ja ją odepchnąłem. –siedziałam mu na kolanach.
-Czy ona się nie może w końcu odwalić. –zdenerwowałam się.
-No ja jej powiedziałem ze jesteśmy znowu razem to się oburzyła i powiedziała że daje mi ostatnią szanse. –spojrzał w sufit.
-A ty jej odmówiłeś prawda? –wkurzyłam się.
-Tak, tak odmówiłem, kocham ciebie bardziej jak robisz się zazdrosna. –uśmiechną się łobuzersko i zaczął mnie całować.
Ech…dodałam, przepraszam za niedoskonałości ale nie miałam za bardzo czasu, znowu -,-
Za nie długo będę kończyła tego bloga, więc się przygotujcie na finał :P