Zaczęłam się budzić i zobaczyłam
przyjazny wyraz twarzy Nicholasa, który trzymał moją głowę na swoich kolanach
ale Lysander siedział obok.
-Zaczyna się budzić. –usłyszałam głos Nicka.
-Co się stało? –byłam zdezorientowana.
-Zemdlałaś, mówiłem żebyś poszła do domu. –martwił się.
-Myślałam ze doczekam do końca zmiany tak jak ostatnio, ale następnym razem cię posłucham. –lekko się uśmiechnęłam.
-Nie będzie następnego razu ponieważ jak źle się poczujesz to nie waż mi się z domu wychodzić. –pogroził mi Nick.
-Chodź Emi odprowadzę cię. –zobaczyłam przed sobą Lysa.
-Dobrze, a Nick poradzisz sobie? –nie chciałam żeby wszystko się na jego głowę zwaliło.
-Poradzę sobie, nie przejmuj się tak. –uśmiechną się ciepło.
Wyszłam ze sklepu z Lysandrem i szliśmy w kierunku domu.
-Jak wychodziłaś to Kastiela nie było w domu? –zapytał nagle.
-Czemu tak sądzisz? –zatrzymałam się.
-Bo on nie pozwolił by ci wyjść w takim stanie. –podszedł do mnie.
-To dzięki niemu jestem w takim stanie. –opuściłam głowę w dół.
-Co?! –nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
-Chodź do domu tam ci wszystko opowiem, a i jest mój przyjaciel Lachlan o którym ci wspominałam. –podniosłam głowę i się sztucznie uśmiechnęłam.
Doszliśmy do domu, Otworzyłam drzwi i z salonu wyszedł Lachlan.
-Lachlan, to jest Lysander, Lysander to jest Lachlan. –przedstawiałam ich sobie.
-Emi słucham, wyjaśnień związanych z Kastielem. –stał podenerwowany Lys.
Dobrze chodźmy do salonu.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać, on siedział i patrzał się na mnie z niedowierzeniem. A ja znowu zaczęłam płakać, gdy zaczęłam wymawiać słowa których Kastiel użył w stosunku do mnie, one bolały i to bardzo.
-Czemu ten kretyn tak pomyślał i czemu ciebie tak obraził? –siedział z niedowierzeniem Lys.
-Jak ci mówiłam to przez ten całus w policzek, coś sobie jeszcze dopisał i wyszłam na zdzirę którą nie jestem. –było mi słabo.
-To Emi zjedz coś bo strasznie blada jesteś i pójdziemy do niego to wytłumaczyć. –uśmiechną się delikatnie.
-Mnie Kastiel nie chce słuchać może was wysłucha, a i nic zjeść nie mogę. –nie wiedziałam jak to im powiedzieć.
-Czemu nie możesz nic zjeść? –zapytał się Lysander.
-Bo jak tylko coś ugryzę to zaraz mój żołądek chce to zwrócić. –złapałam się za brzuch.
-Ach…no nie dziwi mnie to trochę. –zasmucił się Lys.
-Czemu? –co on może o tym wiedzieć.
-Wiesz jesteś teraz tak jakby w depresji i twój żołądek nic nie chce przyjmować. Założę się, że jak Kastiel by wrócił twój humor by się zmienił i organizm by inaczej funkcjonował. –lekko się uśmiechną i wstał.
-Pewnie masz rację. –próbowałam się uśmiechnąć, ale mi coś nie wyszło.
-To idź teraz do pokoju i prześpij się trochę, a my za niedługo wrócimy. –podał mi rękę bym wstała.
-Szłam w stronę pokoju gdy zaczęłam tracić czucie w nogach i upadłam.
-Emi nic ci nie jest? –usłyszałam głos Lachlana.
-Nie, nic tylko straciłam wszystkie siły. –uśmiechnęłam się i poczułam że ktoś mnie podnosi.
Na ręce wziął mnie Lysander i położył na sofę z której przed chwilą zeszłam. Zobaczyłam jeszcze tylko czuły uśmiech Lachlana i położyłam się, a oni wyszli. Po parunastu minutach usnęłam.
***
Obudziłam się i nikogo jak nie było tak nie było nadal martwiłam się trochę, ale poczułam się trochę lepiej więc poszłam na górę do łazienki spojrzałam w lusterko i się przeraziłam wyglądałam jeszcze gorzej niż rano, przemyłam lekko twarz, ale to nic nie dało, więc postanowiłam jednak coś zjeść by poprawić swój wygląd. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę, wyglądała pysznie więc ugryzłam i zaczęło mi się robić nie dobrze, miałam nadzieje że to przejdzie, więc ugryzłam drugi kawałek i biegiem poleciałam do ubikacji. Wyszłam z łazienki znowu z pustym żołądkiem, miałam tylko nadzieje że Kastiel ich wysłucha i wróci bo jak nie to bez niego długo nie pożyje. Weszłam do salonu usiadłam na sofie przykryłam się kocem bo zrobiło mi się strasznie zimno. Położyłam się i czekałam na chłopaków, po kilku minutach usłyszałam silnik auta i kłótnie przed domem. Do domu nagle wparował Lachlan z niezadowoleniem, pomyślałam, że pewnie bez Kasa przyjechali więc z powrotem się położyłam i przykryłam się cała kocem by nie było widać mi twarzy. Nagle zobaczyłam przede mną 2 cienie, pewnie Lachlana i Lysandra, więc postanowiłam zamknąć oczy by udać że śpię chciałam mieć dziś spokój. Ktoś ściągną z mojej twarzy koc i poczułam czyjeś usta na moich, zaskoczyło mnie to. To pewnie Kastiel, chciałam otworzyć oczy, ale usłyszałam głos Lachlana.
-To ja tu was zostawię idę do siebie. –wolałam poczekać aż pójdzie.
Poczułam jak złapał mnie za rękę i mocno ją uścisną, a ja otworzyłam oczy zobaczyłam twarz, uroczą twarz czerwono włosego, ze złością i smutkiem w oczach.
-Emi. –zaczął mnie całować.
-Czemu mnie całujesz? –chciałam wiedzieć jego powód.
-Bo cię kocham. –w jego oczach było widać, niezadowolenie ze swojego zachowania.
-Nie wiem czy mogę ci wierzyć bo ostatnio usłyszałam, że nie chcesz przebywać z taką zdzirą jak ja. –lekko się uniosłam.
-Wiem przepraszam, straszny ze mnie dupek. –ścisną moją dłoń jeszcze mocniej.
-Tak masz racje jesteś dupkiem, ale i tak cię kocham. –pocałowałam go w usta.
-Gdy tu wszedłem i jak zobaczyłem jak wyglądasz to się przeraziłem, Lysander i Lachlan wszystko mi opowiedzieli co się działo i przepraszam że cię o cos takiego posądzałem. –patrzył się w moje oczy.
-Po prostu bez ciebie bym długo nie pożyła. –dotknęłam ręką jego policzka.
On tylko prychną i mnie pocałował, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, gdzie mnie położył na moim łóżku.
-Ty leż, a ja zaraz przyjdę. –skierował się w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz? –po co wychodzi.
-Zrobić ci coś do jedzenia. –chwycił klamkę.
-Ale ja nie jestem głodna. –usiadłam na łóżku.
-Co? Ty chyba ze mnie kpisz od wczoraj nic nie jadłaś i ty mi mówisz, że nie jesteś głodna. –zacisną dłoń w pięść.
-No tak, ale teraz chce żebyś ze mną się położył jutro rano obiecuje zjem wszystko co dostane, tylko zostań teraz ze mną. –patrzałam na niego błagalnymi oczami.
-Nie wiem dla czego, ale się na to zgodzę. –podszedł do mnie i się ze mną położył.
Leżeliśmy, ja pełna radości się w niego wtuliłam, ja nie potrzebuje jedzenia ja się karmie jego obecnością, tylko on mi wystarczy do szczęścia.
Ech…więc jest kolejny rozdział, przepraszam za błędy i niedociągnięcia, ale już nie miałam siły wszystkiego poprawiać, a bardzo chciałam dodać <3
Następny postaram się w sobotę, bo na prawdę nie mam czasu T.T
-Zaczyna się budzić. –usłyszałam głos Nicka.
-Co się stało? –byłam zdezorientowana.
-Zemdlałaś, mówiłem żebyś poszła do domu. –martwił się.
-Myślałam ze doczekam do końca zmiany tak jak ostatnio, ale następnym razem cię posłucham. –lekko się uśmiechnęłam.
-Nie będzie następnego razu ponieważ jak źle się poczujesz to nie waż mi się z domu wychodzić. –pogroził mi Nick.
-Chodź Emi odprowadzę cię. –zobaczyłam przed sobą Lysa.
-Dobrze, a Nick poradzisz sobie? –nie chciałam żeby wszystko się na jego głowę zwaliło.
-Poradzę sobie, nie przejmuj się tak. –uśmiechną się ciepło.
Wyszłam ze sklepu z Lysandrem i szliśmy w kierunku domu.
-Jak wychodziłaś to Kastiela nie było w domu? –zapytał nagle.
-Czemu tak sądzisz? –zatrzymałam się.
-Bo on nie pozwolił by ci wyjść w takim stanie. –podszedł do mnie.
-To dzięki niemu jestem w takim stanie. –opuściłam głowę w dół.
-Co?! –nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
-Chodź do domu tam ci wszystko opowiem, a i jest mój przyjaciel Lachlan o którym ci wspominałam. –podniosłam głowę i się sztucznie uśmiechnęłam.
Doszliśmy do domu, Otworzyłam drzwi i z salonu wyszedł Lachlan.
-Lachlan, to jest Lysander, Lysander to jest Lachlan. –przedstawiałam ich sobie.
-Emi słucham, wyjaśnień związanych z Kastielem. –stał podenerwowany Lys.
Dobrze chodźmy do salonu.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać, on siedział i patrzał się na mnie z niedowierzeniem. A ja znowu zaczęłam płakać, gdy zaczęłam wymawiać słowa których Kastiel użył w stosunku do mnie, one bolały i to bardzo.
-Czemu ten kretyn tak pomyślał i czemu ciebie tak obraził? –siedział z niedowierzeniem Lys.
-Jak ci mówiłam to przez ten całus w policzek, coś sobie jeszcze dopisał i wyszłam na zdzirę którą nie jestem. –było mi słabo.
-To Emi zjedz coś bo strasznie blada jesteś i pójdziemy do niego to wytłumaczyć. –uśmiechną się delikatnie.
-Mnie Kastiel nie chce słuchać może was wysłucha, a i nic zjeść nie mogę. –nie wiedziałam jak to im powiedzieć.
-Czemu nie możesz nic zjeść? –zapytał się Lysander.
-Bo jak tylko coś ugryzę to zaraz mój żołądek chce to zwrócić. –złapałam się za brzuch.
-Ach…no nie dziwi mnie to trochę. –zasmucił się Lys.
-Czemu? –co on może o tym wiedzieć.
-Wiesz jesteś teraz tak jakby w depresji i twój żołądek nic nie chce przyjmować. Założę się, że jak Kastiel by wrócił twój humor by się zmienił i organizm by inaczej funkcjonował. –lekko się uśmiechną i wstał.
-Pewnie masz rację. –próbowałam się uśmiechnąć, ale mi coś nie wyszło.
-To idź teraz do pokoju i prześpij się trochę, a my za niedługo wrócimy. –podał mi rękę bym wstała.
-Szłam w stronę pokoju gdy zaczęłam tracić czucie w nogach i upadłam.
-Emi nic ci nie jest? –usłyszałam głos Lachlana.
-Nie, nic tylko straciłam wszystkie siły. –uśmiechnęłam się i poczułam że ktoś mnie podnosi.
Na ręce wziął mnie Lysander i położył na sofę z której przed chwilą zeszłam. Zobaczyłam jeszcze tylko czuły uśmiech Lachlana i położyłam się, a oni wyszli. Po parunastu minutach usnęłam.
***
Obudziłam się i nikogo jak nie było tak nie było nadal martwiłam się trochę, ale poczułam się trochę lepiej więc poszłam na górę do łazienki spojrzałam w lusterko i się przeraziłam wyglądałam jeszcze gorzej niż rano, przemyłam lekko twarz, ale to nic nie dało, więc postanowiłam jednak coś zjeść by poprawić swój wygląd. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę, wyglądała pysznie więc ugryzłam i zaczęło mi się robić nie dobrze, miałam nadzieje że to przejdzie, więc ugryzłam drugi kawałek i biegiem poleciałam do ubikacji. Wyszłam z łazienki znowu z pustym żołądkiem, miałam tylko nadzieje że Kastiel ich wysłucha i wróci bo jak nie to bez niego długo nie pożyje. Weszłam do salonu usiadłam na sofie przykryłam się kocem bo zrobiło mi się strasznie zimno. Położyłam się i czekałam na chłopaków, po kilku minutach usłyszałam silnik auta i kłótnie przed domem. Do domu nagle wparował Lachlan z niezadowoleniem, pomyślałam, że pewnie bez Kasa przyjechali więc z powrotem się położyłam i przykryłam się cała kocem by nie było widać mi twarzy. Nagle zobaczyłam przede mną 2 cienie, pewnie Lachlana i Lysandra, więc postanowiłam zamknąć oczy by udać że śpię chciałam mieć dziś spokój. Ktoś ściągną z mojej twarzy koc i poczułam czyjeś usta na moich, zaskoczyło mnie to. To pewnie Kastiel, chciałam otworzyć oczy, ale usłyszałam głos Lachlana.
-To ja tu was zostawię idę do siebie. –wolałam poczekać aż pójdzie.
Poczułam jak złapał mnie za rękę i mocno ją uścisną, a ja otworzyłam oczy zobaczyłam twarz, uroczą twarz czerwono włosego, ze złością i smutkiem w oczach.
-Emi. –zaczął mnie całować.
-Czemu mnie całujesz? –chciałam wiedzieć jego powód.
-Bo cię kocham. –w jego oczach było widać, niezadowolenie ze swojego zachowania.
-Nie wiem czy mogę ci wierzyć bo ostatnio usłyszałam, że nie chcesz przebywać z taką zdzirą jak ja. –lekko się uniosłam.
-Wiem przepraszam, straszny ze mnie dupek. –ścisną moją dłoń jeszcze mocniej.
-Tak masz racje jesteś dupkiem, ale i tak cię kocham. –pocałowałam go w usta.
-Gdy tu wszedłem i jak zobaczyłem jak wyglądasz to się przeraziłem, Lysander i Lachlan wszystko mi opowiedzieli co się działo i przepraszam że cię o cos takiego posądzałem. –patrzył się w moje oczy.
-Po prostu bez ciebie bym długo nie pożyła. –dotknęłam ręką jego policzka.
On tylko prychną i mnie pocałował, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju, gdzie mnie położył na moim łóżku.
-Ty leż, a ja zaraz przyjdę. –skierował się w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz? –po co wychodzi.
-Zrobić ci coś do jedzenia. –chwycił klamkę.
-Ale ja nie jestem głodna. –usiadłam na łóżku.
-Co? Ty chyba ze mnie kpisz od wczoraj nic nie jadłaś i ty mi mówisz, że nie jesteś głodna. –zacisną dłoń w pięść.
-No tak, ale teraz chce żebyś ze mną się położył jutro rano obiecuje zjem wszystko co dostane, tylko zostań teraz ze mną. –patrzałam na niego błagalnymi oczami.
-Nie wiem dla czego, ale się na to zgodzę. –podszedł do mnie i się ze mną położył.
Leżeliśmy, ja pełna radości się w niego wtuliłam, ja nie potrzebuje jedzenia ja się karmie jego obecnością, tylko on mi wystarczy do szczęścia.
Ech…więc jest kolejny rozdział, przepraszam za błędy i niedociągnięcia, ale już nie miałam siły wszystkiego poprawiać, a bardzo chciałam dodać <3
Następny postaram się w sobotę, bo na prawdę nie mam czasu T.T
Wspaniałe zakończenie rozdziału ^.^
OdpowiedzUsuń