Siedziałam tak w jego domu znudzona, więc postanowiłam poszperać w jego rzeczach. Znalazłam jakiś album, więc postanowiłam po oglądać zdjęcia. Kastiel słodko wyglądał jako dziecko, miał czarne włosy w tedy. Doszłam do zdjęcia na którym był z rodzicami, jest bardzo podobny do swojego ojca stwierdziłam.Odłożyłam jego kolorowy album z powrotem na miejsce.
***
Minął już tydzień, a ja nadal tu siedzę więc postanowiłam wyjść na taras nie będzie mnie trzymał w klatce -tak sobie pomyślałam.
Na jego tarasie, jest stół, krzesła i Beżowa kanapa na której sobie usiadłam. Spędziłam tam jakieś 2 godziny bo była piękna pogoda i też tylko 2 bo Kastiel przyszedł i zaczął się na mnie znowu wydzierać, że chce jeszcze bardziej się rozchorować itp.
-Kastiel!! Posłuchaj ja już nie jestem małą dziewczynką i dam sobie sama radę, i też wiem kiedy jestem chora, a kiedy nie. -powiedziałam unosząc lekko głos.
-Tak na pewno, w szkole też się niby dobrze czułaś, a co wyszło, że jesteś chora!! -zaczął na mnie krzyczeć.
-Jeżeli ci to tak przeszkadza to ja lepiej już pójdę. -obróciłam się na pięcie i chciałam iść dalej.
-Nie, czekaj. -złapał mnie za rękę i przyciągną mnie do siebie.
-Co, daj mi iść. -chciałam się wydostać z jego uścisku.
-Nie, przepraszam, że tak to wygląda jak bym cię trzymał w więzieniu, ale martwię się o twoje zdrowie. -powiedział z troską.
-Tak, ale mógł byś być chociaż raz wyrozumiały tak jak Nataniel. -uwolniłam się i odsunęłam delikatnie od niego.
-A ty znowu o nim, przestani o nim mówić dobrze wiesz że ja go nie znoszę!! -znowu się na mnie wydarł.
-Ale mógł byś się na mnie nie wydzierać.Widzisz właśnie tego w tobie nie na widzę, nie dasz sobie przetłumaczyć nic, jesteśmy razem tydzień, ale stwierdziłam, że ty mnie wcale nie rozumiesz i było lepiej gdybyśmy jednak razem nie byli. -napłynęły mi łzy do oczu, wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z domu.
***
Weszłam do mojego domu usiadłam i oparłam się o drzwi płacząc, gdyby chociaż raz spróbował mnie zrozumieć, ale on nie on po swojemu chce, żeby było tak jak on powie, a ja mały piesek będę się go słuchać o nie za dużo żąda pomyślałam. Za uwarzyłam że od Kastiela nie wzięłam swojej koszulki, a na sobie nadal mam jego nową która mi dał dziś rano.
Poszłam na górę by się przebrać, gdy ściągałam jego koszulkę tak intensywnie nim pachniał, tak bardzo go przypominała, ale nie , nie mogę najpierw musi się chociaż trochę zmienić bo daleko nie zajdziemy.
*Kastiel*
Stałem tak na balkonie jeszcze trochę i dopiero do mnie dotarło, że przez mnie zaczęła płakać, muszę do niej iść i wszystko jej wytłumaczyć i z nią porozmawiać spokojnie, nie chce jej stracić. Ktoś zapukał do drzwi.
-Cześć Kastiel. -powiedział białowłosy.
-Hej. powiedziałem nie chętnie.
-Co się stał?? -zapytał zdziwiony.
-A nic Lysander. -powiedział wchodząc do salonu.
-Jestem twoim przyjacielem, więc widzę, że coś się dzieje.
-Pokłóciłem się z Emilllii. -pochylił głowę do tyłu kładąc ręce na twarz.
-No to powinieneś do niej iść. -powiedział z lekkim uśmiechem.
-Tak wiem, miałem zamiar. -wstał by wyjść z domu.
*Emilllii*
Gdy się już trochę uspokoiłam zadzwoniłam do Nataniela bo nie chciałam zostać sama, a on był jedyną deską ratunku. Odebrał i powiedział, że przyjdzie najszybciej jak będzie mógł, świetnym jest przyjacielem zawsze dla mnie znajdzie czas nawet jeśli będzie miał kłopoty.
Po jakiś 15 min Nataniel do mnie przyszedł.
-Emilllii co się stało. -po patrzał na mnie przerażony.
-Chce żebyś ze mną został, bo nie chce zostać sama, a czemu to ci zaraz opowiem. -weszłam do salonu, a on za mną.
-To słucham. -patrzał mi głęboko w oczy tak jakby chciał coś z nich przeczytać.
Opowiedziałam mu wszystko od początku od tego jak straciłam przytomność w szkole i gdzie się potem obudziłam itd. Siedział i pilnie słuchał, aż w końcu zaczęłam płakać.
-Och...Emilllii mówiłem ci nie zadawaj się z nim. -przytulił mnie.
-Właśnie, a czemu tak powiedziałeś?? -po patrzałam na niego zapłakanymi oczami.
-Pewnie nie wiesz, że on już był z każdą dziewczyną w naszej szkole no prawie z każdą. -wytarł mi łzę z policzka.
-Co!! W życiu by mnie powiedziała, że Kastiel taki jest. -byłam z szokowana
-Bo to tylko pozory, że jest taki idealny, on się bawił dziewczynami, dlatego chciałem cie chronić przed nim. -zrobił się lekko czerwony na policzkach.
-Dziękuję, że się o mnie martwisz. -przytuliłam się do niego.
Ktoś nagle zadzwonił do drzwi.
-Kastiel, o nie ciebie to ja widzieć nie chce. -chciałam zamknąć drzwi, ale zatrzymał je stopą.
-Poczekaj, chce z tobą porozmawiać. -wepchał się do domu.
-Ale ja nie mam o czym z tobą rozmawiać. -wszedł do przedpokoju Nataniel.
-To już wiem czemu mnie nie chcesz. -wściekły spojrzał na blondwłosego.
-Chyba słyszałeś, że nie chce ciebie widzieć, więc dobrze zrobisz jak już pójdziesz i jakiejś innej naiwnej sobie poszukasz. -powiedział poirytowany.
-A ty tu nie masz nic do gadania. -zacisną dłoń w pięść.
-Nataniel, właśnie przeciwieństwie do ciebie ma dużo do powiedzenia, więc już sobie idź. -otworzyłam mu drzwi.
-Słyszałeś co powiedziała więc idź i nigdy więcej do niej się nie zbliżaj bo, nie jest kolejną twoją zdobyczą. -był dalej poirytowany.
-Ty się w końcu zamknij. -był już na maksa wkurzony i uderzył z pięści Nataniela.
-Kastiel!! Zwariowałeś!! -zaczęłam na czerwonowłosego krzyczeć.
-Myślisz, że jesteś lepszy, a to nie prawda. -Nataniel wstał i po tych słowach przyłożył mu.
Chłopaki zaczęli się szarpać i wyzywać na wzajem ja nie wiedziałam co robić, gdy bym chciała ich rozdzielić to przypadkowo ja bym od któregoś dostała. Sama rady im nie dam cali są poobijani, do domu wszedł Lysander i ich rozdzielił.
-Lysander puść mnie chce temu debilowi pokazać że jest nikim. -Kastiel się szarpał.
-Emilllii?? -Lysander wyciągną Kastiela z domu.
-Tak?? -spytałam białowłosego.
-Będę mógł do ciebie wieczorem przyjść bo, muszę z tobą porozmawiać. -kulturalnie spytał się mnie Lysander.
-Tak jasne. -odpowiedziałam patrząc, gdzie jest Kastiel.
-Dziękuję. -czerwonowłosy właśnie wsiadł do swojego auta.
Zamknęłam drzwi za sobą i zajęłam się obrażeniami Nataniela.
-Dziękuję, że stanąłeś po mojej stronie. -przemywałam mu właśnie rany.
-Ał...nie ma sprawy. -sykną z bólu.
Przemywałam mu rany, jak się go pytałam czy boli to mówił, że nie z uśmiechem, tak jakby nie był w ogóle poszkodowany. Został u mnie jeszcze jakieś półtorej godziny i poszedł do siebie do domu, a ja zrobiłam kolację i oglądałam tv. Zaczęłam trochę tęsknić za Kastielem, ale ja nie chce być wykorzystana jak te inne. Przyszedł w końcu Lysander.
-Przepraszam, że tak późno. -lekko się uśmiechnął.
-Nic nie szkodzi wchodź. -powiedziałam zamykając za nim drzwi.
-Chciałem z tobą po rozmawiać o Kastielu. -spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-A co się stało?? -siedziałam ciekawa co powie.
-Pewnie ci już Nataniel opowiedział, że Kastiel bawił się dziewczynami, zawsze każda była w niego zapatrzona, więc dyrygował nią jak chciał, a ty jesteś inna, ty mu się nie podlegasz, więc jest zły bo, żadna mu się nie sprzeciwiła i chyba dla tego jesteś dla niego cenna. -patrzył przez cały czas w okno.
-Dziękuje, że mi to powiedziałeś, ale ja nie chce być dla niego kolejną zdobyczą. -powiedziałam lekko poirytowana.
-Wiem, ale do końca mnie nie zrozumiałaś chodziło mi oto, że nie jesteś taka łatwa jak tamte i dlatego zaczęło mu na tobie zależeć. -spojrzał na mnie.
-Nie wiem, muszę to przemyśleć. -powiedział z lekkim smutkiem.
-Przemyśl to ja muszę iść bo się ciemno zrobiło na razie. -wstał i wyszedł z mieszkania.
Nie wiem jak to się stało, ale już mogę pisać komentarze, więc jak coś się zapytacie w komentarzu to postaram się od razu odpisać. ;)
Teraz za bardzo nie mam czasu bo koniec szkoły itp. więc szybko nie dodam, ale czekajcie cierpliwie. ^_^
Nie wiem jak to się stało, ale już mogę pisać komentarze, więc jak coś się zapytacie w komentarzu to postaram się od razu odpisać. ;)
Teraz za bardzo nie mam czasu bo koniec szkoły itp. więc szybko nie dodam, ale czekajcie cierpliwie. ^_^