W parku wiał przyjemny wietrzyk,
a ptaszki na drzewach ćwierkały, a ja rozmyślałam o tym całym zajściu w szkole
i o biało-włosym chłopaku, którego dziś poznałam. Usiadłam sobie na murku i
odpaliłam papierosa, zaczęłam się zastanawiać nad Kastielem on dosyć dużo o
mnie wie, a ja o nim prawie nic, jednak mogłam z nim wracać do domu może bym
się coś dowiedziała, co lubi, a co nie lubi itp.
Gdy kończyłam już palić papierosa usłyszałam znajomy gło
Gdy kończyłam już palić papierosa usłyszałam znajomy gło
-Wiedziałem, że cię dziś jeszcze spotkam.
-Właśnie o tobie myślałam. -spojrzałam w stronę Kastiela uśmiechając się.
-Ach tak, zobaczysz za niedługo będziesz o mnie śniła nocami.-powiedział i
uśmiechnął się zadziornie.
-Chyba mylisz swoje marzenia z rzeczywistością. -odpowiedziałam zeskakując z
murka.
-Mów co chcesz. –powiedział głaszcząc psa.
-To twój pies?? –zapytałam
-Nie, sąsiada wiesz, no pewnie że mój!!- powiedział lekko poirytowany.
-Jej nie denerwuj się, tylko się zapytałam. –odpowiedziałam oburzona
-Mój pies nazywa się Demon jak byś chciała wiedzieć.
-Spoko, idziesz do domu, czy jeszcze trochę pochodzisz ze swoim psem??
–zapytałam się.
-A po co chcesz to wiedzieć?? –zapytał ze zdziwieniem.
-Bo chce z tobą porozmawiać. –powiedziałam z uśmiechem.
-Aż jestem ciekawy, o czym chcesz rozmawiać. –uśmiechną się łobuzersko.
-Na pewno nie o tym, o czym myślisz.
-A skąd wiesz, o czym myślę?? –zapytał dalej się uśmiechając
-Wiesz domyślam się.- uśmiechnęłam się, oburzona.
-Dobrze, chodź pójdziemy do domu i będziemy po drodze rozmawiać.- złapał mię za
rękę i pociągną.
Przez całą drogę wypytywałam go o różne rzeczy, dowiedziałam się że mieszka sam
bo jego rodzice pracują, nie ma rodzeństwa i wiele innych pytań. Zapytałam go
jeszcze czy był w jakimś związku to się oburzył i powiedział że, nie odpowie na
to pytanie może kiedyś mi opowie co się stało, ale na razie wole go nie
naciskać.
-Chce żebyś teraz powiedziała to czego wcześniej nie chciałaś powiedzieć, czemu
nie mieszkasz z rodzicami tylko z ciocią?? –zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
A to…to… -od razu posmutniałam i nie umiałam wyksztusić żadnego słowa, i o mało
co bym się rozpłakała. Nagle poczułam ze ktoś mnie przytula, i wtedy poczułam
jak po policzku spływa mi łza, chyba Kastiel to zauważył jak się poczułam gdy
zadał mi to pytanie.
-Przepraszam, że zadałem te pytanie nie wiedziałem, że tak zareagujesz.
–powiedział wycierając kolejną łzę która spływała mi po policzku.
-Nic się nie stało. –uśmiechnęłam się lekko.
-Obiecaj ze kiedyś mi to powiesz?? –zapytał z troską w oczach.
Obiecuje. –przytulił mnie mocniej.
Jak tak staliśmy, to uświadomiłam sobie, że poczułam się lepiej, czułam się
szczęśliwa jak mnie przytulał tak inaczej, bezpiecznie.
Gdy weszłam do domu zobaczyłam, że ciocia stoi i patrzy przez okno na taras
gdzie niedawno stałam z Kastielem.
-Ciocia, co ty tutaj robisz, przecież miało cię nie być przez 2 miesiące
jeszcze?? –stałam zaskoczona.
-Przyjechałam tylko po ubrania i zostawić ci pieniądze, nie będzie mnie tym
razem przez 4 miesiące, a zaproś kiedyś do domu twojego chłopaka. –spojrzała na
mnie dziwnym wzrokiem.
-Po pierwsze znowu zostaje sama, po drugie jaki mój chłopak jak ja nie mam
chłopaka.
-Kochanie przepraszam, ale tak wyszło jak przyjadę to wszystko ci wynagrodzę,
nie mów mi ze nie masz chłopaka, bo widziałam przez okno i chyba jednak sama
nie zostaniesz.
-A on, to nie mój chłopak tylko tak jakby przyjaciel. –powiedziałam z
oburzeniem
-Dobrze, niech ci będzie. –uśmiechnęła się lekko.
-O której jutro wyjeżdżasz??
-Tak, przed 4:00. –powiedziała pakując się.
-Aha. –powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie, nie mogłam zapomnieć choć na
chwile o Kastielu i całej tej akcji przed domem. Zastanawiałam się czemu się
rozpłakałam akurat przy nim, może dlatego, że dawno nie troszczył się nikt tak
bardzo o mnie i nie czułam tej bliskości z drugim człowiekiem.
***
Następnego dnia rano, obudziłam się strasznie późno, ale na szczęście mieliśmy
wolne od szkoły.
Weszłam do łazienki by wziąć zimny prysznic, a potem poprawić swój wygląd by
wyglądać jak na człowieka przystało.
Gdy zeszłam do kuchni zrobić sobie
śniadanie ktoś zadzwonił do drzwi pomyślałam, że pewnie to znowu Kastiel, bo on
często mnie zaskakuje, ale gdy otworzyłam drzwi ku mojemu zdziwieniu to nie był
Kastiel tylko Nataniel.
-Cześć Emilllii możemy porozmawiać? -patrzył na mnie bardzo poważnie.
-Yyy…Cześć tak, tak wejdź do środka. –ze zdziwieniem zaprosiłam go do domu.
-Chodzi
do kuchni może chcesz się czegoś napić.
-Tak, możesz dać mi sok. –powiedział siadając na krześle.
To o czym, chciałeś ze mną rozmawiać? –zapytałam nosząc szklanki z sokiem do
stołu.
-Chciałem cię przeprosić za Amber, wiem że to ona chciała cię uderzyć. –mówił
patrząc na sok w szklance.
-Jak wiesz, że to ona chciała mnie uderzyć, to czemu stanąłeś po jej stronie?
–patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
-Gdybym tego nie zrobił, to by mi Amber piekło w domu urządziła. –powiedział
dalej nie odrywając wzroku ze szklanki.
-Jak, by ci niby urządziła piekło?? –zastanawiałam się co takiego by się stało.
-Powiedziała by ojcu podobną bajeczkę jak mi, a on by w to uwierzył. –ze
smutkiem spojrzał na mnie.
-A tobie by nie uwierzył, jak byś mu prawdę powiedział. –powiedziałam.
-Dokładnie i mi by się oberwało za to, że widziałem jak ktoś ją chce pobić a
nie reaguje. –powiedział przyglądając się mi.
-Ale przecież, to nie jest sprawiedliwe wobec ciebie, ona robi co chce, a ty
nic nie możesz. –powiedziałam lekko oburzona.
-No tak już jest, jeszcze raz przepraszam za nią. –dokończył swój sok i
spojrzał na mnie.
-Przecież to nie twoja wina, a spróbuj się postawić raz swojemu ojcu.
–spojrzałam na niego z nadzieją.
-Nie, gdybym tak zrobił to został bym wyrzucony z domu. –nadal miał smutne
oczy.
-Ale jak to rodzice by cię z domu wyrzucili. –zapytałam z niedowierzeniem.
-Tak, jestem pełnoletni nie musze z nimi mieszkać. –powiedział
-To wiem, że jesteś pełnoletni przecież jesteś w moim wieku, ale zastanawia
mnie to jak można własne dzieci z domu wyrzucić.
-Nie wiem, ale patrząc na mojego ojca to raczej można.
-Jak by się coś działo zawsze możesz do mnie przyjść. –złapałam go za rękę i
spojrzałam na niego z troską w oczach.
-Dziękuje, że mnie zrozumiałaś. –uśmiechną się i wstał.-Ja już pójdę, bo
powiedziałem że idę się przejść.
-Spoko, to do zobaczenia w szkole. –Uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuje. –z zaskoczenia mnie przytulił.
-Nie ma za co. –znowu poczułam jak po policzku spływa mi łza nie wiem czemu.
-Czemu płaczesz?? –zapytał przejęty całym tym zdarzeniem.
-To nic, sama nie wiem. –lekko się uśmiechnęłam ze łzami w oczach.
-Na pewno musi być jakiś powód.
-Tak jest, ale… -nie zdążyłam dokończyć, kiedy mi przerwał.
-Jutro przyjdę o tej samej godzinie co dziś i mi powiesz dobrze. –uśmiechnął
się do mnie.
Zastanawiałam się przez chwile czy się zgodzić, ale zaryzykowałam i się
zgodziłam.
Weszłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać czemu boje się powiedzieć wszystko
Kastielowi, a Natanielowi nie, może dlatego że on mi wszystko powiedział co się
dzieje u niego, a Kastiel nie ma takich problemów co Nataniel.
Nie
miałam za bardzo weny na pisanie, ale za to na rysowanie miałam wenę. ;D
Troskliwy Kas no tego się nie spodziewałam po nim :)
OdpowiedzUsuńNat? Nie spodziwałam się go O_o
Rany jakie skompikowane to kto jest chłopakiem Emilllii Nat czy Kas
Ja najbardziej lubie lysandra ♥ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuń~Ola