lista blogów

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 18 "Posłuchaj swojego serca, a nie głosu tłumu"



Dojeżdżaliśmy do domu Lysandra , jego dom jest może trochę większy od mojego , ale co się dziwić prawie na tej samej dzielnicy mieszkamy. Lysander otworzył nam drzwi i weszliśmy do ciemno zielonego przedpokoju. Stoi tam mała komoda i wieszak na ubrania. Z salonu wyszedł czarno włosy mężczyzna.
-Cześć jestem Leo , a ty pewnie Emilllii. –podał mi rękę.
-Tak miło mi. –też mu podałam rękę tylko , że on mnie w nią pocałował , było mi bardzo miło.

-Lysander bardzo dużo mi o tobie opowiadał , no Rozalia też. –Leo chyba zauważył, że Lysandrowi zrobiło się trochę nie zręcznie więc do dał , że Roza też o mnie mówiła.

-Chodź zaprowadzę cię do pokoju w którym , będziesz ze mną spała. –Roza złapała mnie za rękę i pociągnęła do góry.

Wprowadziła mnie do pokoju podobnego do mojego tylko , że ściany ma morelowe , a ja mam fioletowe. W pokoju znajdowało się jeszcze dość duże łóżko , więc oby dwie się tam spokojnie pomieścimy , dwie małe szafki i koło łóżka stolik nocny , pokój jest dość skromnie urządzony. Rozalia nagle złapała mnie znowu za rękę wyprowadziła z pokoju i pokazała w których pokojach chłopaki śpią i powiedziała , że jak będę ją potrzebować to mam jej najpierw szukać w tym ostatnim pokoju od ściany.

Rozalia poszła do pokoju Leo , a ja sama siedziałam i się nudziłam , więc postanowiłam sprawdzić co robi Lysander. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do jego pokoju , lekko zapukałam w drzwi i po krótkiej chwili biało włosy otworzył mi drzwi.

-Mogę wejść? –zapytałam nie pewnie.

-Tak jasne. –uśmiechną się do mnie promiennie.

-Dziękuję. –zamknęłam za sobą drzwi.
Jego pokój jest prawe w cały w brązie. Jego łóżko ma jasno brązową kołdrę , a poduszki są biało-brązowe , naprzeciwko ma dużą szafę , a obok łóżka stoi mały stolik nocny , po drugiej stronię łoża znajduje się łazienka. W pokoju są jeszcze 2 duże okna z dość dużym parapetem.
-A co cię do mnie sprowadza? –usiadł na parapecie i o czymś myślał , lub o kimś.
-Siedzę sama w pokoju i trochę mi się nudzi , a po drugie dziś cały dzień siedziałam sama w pokoju i płakałam. –posmutniałam na samą myśl o jutrzejszym pogrzebie.
-Nie powinnaś zostawać sama w takiej chwili. –Lysander poszedł i usiadł koło mnie.
-Wiem ale nie lubię przy kimś płakać , a Kastiel ma mnie gdzieś. –powstrzymywałam łzy jak tylko potrafiłam.
-Na początku jak Kastiel o tobie mówił myślałem , że się zmienił , ale jak widzę co się dzieje to raczej mi się tylko wydawało , nie powinnaś już z nim być bo jeszcze on cię może skrzywdzić. –lekko się zarumienił.
-Nataniel mi mówił podobnie , ale ja go kocham. –i nie wytrzymałam zaczęłam płakać.
-Wiem , wiem ale powinnaś znaleźć sobie kogoś lepszego niż on. –zauważył, że zaczęłam płakać i przytulił mnie mocno bym poczuła , że Kastiel nie jest mi potrzebny do szczęścia.
-Jak byłam na waszej próbie to zauważyłam jak pięknie śpiewałeś , że masz przepiękną barwę głosu, miło się ciebie słucha. –uśmiechnęłam się do niego z załzawionymi oczami.
-Naprawdę podoba ci się mój głos i jak śpiewam? –lekko się zakłopotał , ale z objęć mnie nie wypuścił.
-Tak , chciałam się jeszcze zapytać czy teraz mogła bym poczytać teksty twoich piosenek i wiersze, bo bardzo mnie ciekawią gdy , pierwsze raz mi powiedziałeś o swoim notesie?? –byłam do niego nadal przytulona dobrze mi tak było.
-Nigdy nikomu nie daje czytać moich zapisków , ale tobie obiecałem , że dam to teraz ci daje. –wyciągną mały notesik.
Wzięłam go do ręki i zaczęłam go czytać , jego piosenki , zazwyczaj są o miłości , słowa były doskonale dobrane , wiersze podobnie , jest bardzo uzdolniony. Gdy kończyłam czytać zajrzałam jeszcze z tyłu co tam napisał czy narysował , miał narysowanego ludzika z kresek.
-O czym lub o kim myślałeś , gdy to rysowałeś? –byłam po prostu ciekawa.
-O osobie bardzo ważnej dla mnie , ale z tą osobą do nie dawna bardzo mało się widziałem i rozmawiałem , po prostu mnie nie zauważała. –gdy to mówił zrobił się czerwony.
-A czemu nie próbowałeś zagadać do tej osoby jak ci na niej zależało? –nie wiedziałam o kogo mogło mu chodzić.
-Nie chciałem wchodzić w jej życie , gdyż była zajęta przez niewłaściwą osobę. –posmutniał trochę.
-Ale teraz mówisz , że więcej czasu z tą osobą przebywasz i więcej rozmawiasz więc rób tak abyście się do siebie zbliżyli. –uśmiechnęłam się do niego , ale poczułam jak mi się rumienią policzki.
Podeszłam do malutkiego radyjka które stało w jego pokoju i włączyłam muzykę i usiadłam z powrotem, nagle Lysander wstał i stanął przede mną i wyciągną do mnie rękę.
-Czy chciała by pani ze mną zatańczyć?? –uśmiechną się lekko czerwony.
-Z miłą chęcią , ale ja nie umiem. –złapałam jego rękę i wstałam.
-To cię nauczę. –uśmiechną się jeszcze raz.
Zaczął uczyć mnie jak stawiać kroki , a potem jak zaczęliśmy tańczyć zaczęłam się gubić , ja go nadepnęłam o mało co nóg sobie nie połamałam , aż w końcu postawiłam mu nogę i się wywalił na łóżko ciągnąc mnie za sobą , zaczęliśmy się śmiać , ale po cichu żeby , nie usłyszeli nas Rozalia i Leo.
Leżeliśmy tak trochę , ja byłam do niego przytulona , a mu to najwidoczniej nie przeszkadzało , dobrze mi tak u niego on by pewnie w takiej chwili nie zostawił jak Kas , no i znowu po co ja w ogóle o nim myślę.
-Czemu płaczesz?? –zapytał siadając na łóżku i opierając o ścianę.
-Nie wiem źle mi jest , czuje się tak jakby Kas mnie wykorzystał i zostawił i go to nie interesuje co się ze mną dzieje. –przytuliłam się do niego ponownie.
-Jak chcesz to mogę spędzać z tobą więcej czasu byś nie czuła się sama. –lekko się zarumienił.
-Naprawdę? –byłam z szokowana.
-Tak jeśli chcesz? –jeszcze bardzie policzki mu się zaczerwieniły.
-Tak chce, bo ze wszystkich to na razie ty mi najwięcej czasu przeznaczyłeś , bo Nat jest zajęty Melanią chociaż dziś z nią nie spędzał czasu , tylko ze mną siedział w domu , a Kastiel , a on dobra nawet się wypowiadać nie będę. –wtuliłam się w niego , a on przykrył mnie kocem.
Leżałam tak przez jakieś 15 minut i usnęłam. Rano obudziłam się w pokoju gdzie miała z Rozalią sapać. Drzwi od tego pokoju lekko się uchylił , za nie wychylił się Lysander.
-Mogę wejść. –zapytał coś trzymając w rękach.
-Tak. –wszedł z tacą na której było śniadanie.
-Proszę zrobiłem dla ciebie śniadanie. –postawił tace na szafce nocnej.
-Dziękuje , ale nie musiałeś , a gdzie Rozalia?? –byłam ciekawa gdzie jest.
-Poszła z Leo kupić kwiaty. –usiadł koło mnie.
Nie pewnie przyciągną mnie do siebie , bym się do niego przytuliła , on chyba wiedział , że potrzebuje czyjejś bliskości , z nim teraz mi jest o wiele lepiej niż z Kasem przez te wszystkie stracone miesiące chociaż nadal go kocham , chce po tych całych zakupach żeby Lysander mnie jak najszybciej do niego odwiózł , mam nadzieje , że będzie w domu , bo muszę z nim poważnie porozmawiać.
***
Siedzieliśmy jeszcze tak przy sobie , zaczęłam się zastanawiać i uświadamiać , że ja teraz tak spędzam czas z Lysandrem rozmawiam w częściej jakoś tak uwagi na niego nie zwracałam , nie wiedziałam , że on jest taki uprzejmy , miły , inny niż Kas i Nat , od niego bije taki spokój i opanowanie , chciała bym z nim teraz zostać , przestałam się zamartwiać Kasem , dałam sobie na chwile z tym wszystkim spokój.
***
Po zjedzonym śniadaniu Lysander wyszedł , a ja poszłam do łazienki się przebrać na pogrzeb , ubrałam czarną sukienkę , spięłam włosy w kucyk i wyszłam gotowa z łazienki. Wyszłam z pokoju , a przed drzwiami czekała na mnie Roza wraz z chłopakami. Na pogrzebie nie mogłam wytrzymać i zaczęłam płakać , Lysandra to zmartwiło i do mnie się przybliżył , a ja się do niego mocno przytuliłam potrzebowałam tego bardzo. Po całym zajściu wróciliśmy do domu Lysandra , auto prowadził Leo bo białowłosy siedział ze mną z tyłu i mnie pocieszał , teraz to tylko w nim miałam wsparcie.


   Miałam rozdział dodać wczoraj , ale za bardzo nie miałam kiedy więc dodałam dziś , mam nadzieje , że się podoba , próbowałam poprawić moje błędy ale sądzę , że coś mi nie wyszło ;P

Następny postaram się dodać 10 września , albo szybciej Pozdrawiam ;3

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 17 "Życie ma jedną zasadę, chcesz czy nie, musisz dawać radę..."

Siedziałam tak w domu Kastiela, jestem u niego już 3 dni i nic się nie działo, byliśmy raz w kinie i dziś będziemy oglądać w domu jakiś horror, a tak to dla mnie czasu już nie ma, mam nadzieje że to się zmieni, a ten brzuch już jakiś czas mnie nie bolał, ani nic takiego się nie działo, znaczy ze to był fałszywy alarm.
Siedziałam tak na kanapie czekając na Kasa którego cały dzień nie ma , gdy nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Jestem już. -wszedł cały mokry, bo na dworze była burza.
-Już czy dopiero??!! -siedziałam zła.
-Oj już nie bądź zła, oglądamy ten film czy nie?? -przyszedł przebrany w spodnie dresowe i nic więcej.
Usiadł koło mnie i mnie przytulił, włączył DVD i puścił jakiś horror, tak siedziałam w niektórych momentach się bałam więc się przytulałam do Kasa, aż w którymś momencie usnęłam.
Rano się obudziłam w łóżku, ale Kasa koło mnie nie było, więc wstałam poszłam do łazienki wziąć prysznic i zrobić makijaż. Wyszłam z łazienki poszłam do kuchni coś zjeść, chodziłam po tym domu wkurzona miałam dosyć, że na całe dnie zostaje sama, bo on sobie gdzieś wychodzi i dopiero wieczorem przychodzi, więc postanowiła też gdzieś wyjść i zadzwoniłam do Nata czy jest w domu bo chciałam trochę z nim spędzić czas.
-Cześć Nat, jesteś sam w domu czy ci przeszkadzam?? -zaczęłam mówić gdy usłyszałam, że odebrał.
-Tak, jestem sam, bo Melania dziś nie mogła przyjść, a coś się stało?? –zaniepokoił się.
-Pogadamy jak przyjdę. –rozłączyłam się i zrobiłam sobie kanapkę do jedzenie.
Wyszłam z domu po 10 min, wzięłam torebkę, kluczę i cienki sweterek jakby zrobiło się zimno.
Szłam chwile i doszłam do domu gdzie wcześniej mieszkałam, podeszłam do drzwi i weszłam.
-Cześć Nat, już przyszłam. –weszłam do salonu.
-Cieszę się, a teraz siadaj i gadaj co ten dupek ci zrobił. –uśmiechną się z pogardą wobec Kastiela.
-Tak dokładnie to nic, ale go całymi dniami nie ma w domu wychodzi rano i wraca wieczorem, a ja sama siedzę jak ta debilka w domu i czuje się sama, więc chciałam przyjść do ciebie i z tobą pogadać bo gorzej to już być nie może. –zaczęłam płakać.
-Emi nie płacz wiedziałem, że tak będzie. –przytulił mnie mocno tylko w nim miałam wsparcie jak na razie.
Przestalam płakać i tak z nim siedziałam i gadałam o byle czym. Po jakiś 2 godzinach poszłam do kuchni by nalać sobie soku do szklanki, a Nat siedział w salonie i oglądał wiadomości.
-Emi chodź tu szybko, mówiłaś, że być gorzej już nie może, a jednak. –nagle mnie zawołał.
Gdy weszłam do salonu kazał słuchać co mówią w wiadomościach, mówili o jakimś rozbitym samolocie, że znaleźli niektóre ofiary i pokazywali zdjęcia, nagle zobaczyłam zdjęcie znanej mi postaci i imię, to była moja ciocia, zatkało mnie nie umiałam nic powiedzieć zaczęły mi łzy lecieć po policzkach, straciłam wszystkie siły i upadłam na podłogę, Nataniel położył mnie na kanapie ja przytuliła się do niego zszokowana, mówiłam, że to nie może być prawda, a on mnie mocno przytulał, że to jest prawda i że nie mogę się załamywać, bo mam jego, Rozalie, Melanie a Kasa nie wymienił, nawet się tym nie przejęłam tak mocno mnie to zszokowało, a łzy płynęły mi po policzka jak strumienie, po którymś czasie usnęłam z tego wszystkiego. Obudziłam się wieczorem Nat cały czas mnie obejmował, nagle ktoś zadzwonił do drzwi, miałam nadzieje, że to Kas.
-Dobry wieczór czy mieszka tu pani Emilllii?? –stało dwóch facetów w garniturach.
-Tak. –odpowiedział Nat i ich wpuścił.
-Dobry wieczór ja jestem Emilllii. –wstałam by się przywitać.
-Wie pani, że pani ciocia nie żyje?? –zapytali się.
-Tak. –odpowiedziałam ze smutkiem.
-To jest testament pani cioci w którym oddaje bani wszystko co ma. –wyciągną jakiś dokument i go pokazał. –Musi pani go podpisać. –dali mi długopis.
 Wzięłam ten dokument i go podpisałam panowie podziękowali i wyszli, a ja znowu zaczęłam płakać.
-Nataniel powiedz, że mi się to tylko śni?? –przytuliłam się do niego. –Powiedz że to nie prawda??
-Emi przykro mi ale to jest prawda. –uścisną mnie mocniej.
***
Obudziłam się u siebie w pokoju, który przydzieliła mi ciocia, poczułam jak na samą myśl o niej płyną mi łzy, ale nie musiałam się w końcu wziąć w garść, wczoraj w telewizji mówili, że pogrzeby zmarłych w wypadku samolotowy sponsoruje miasto w którym dany pasażer mieszkał. Postanowiłam zadzwonić do Kasa by po mnie przyjechał by przy mnie był w tych trudnych chwilach, ale nie odbierał nie obchodziło go to co się dzieje, po nowinie zaczęłam płakać.
Wstałam i zeszłam na dół , do kuchni by coś zjeść.
W kuchni stał Nat i coś tam szykował do jedzenia.
-Emi proszę uśmiechnij się chociaż na moment. –prosił mnie Nat.
-Przepraszam, ale nie mogę, nie potrafię. –zakryłam rękoma twarz.
-Będzie dobrze. –usiadł koło mnie stawiając przed mną gorącą herbatę.
-Nie, nie będzie dobrze, moja ciocia nie żyje, jestem załamana mój chłopak jak go najbardziej potrzebuje ma mnie w dupie, nie odbiera telefonu, nic go nie obchodzi, mam już naprawdę dosyć. –wściekła i zapłakana wstałam od stołu i pobiegłam na górę do pokoju.
Leżałam i płakałam w poduszkę, gdy do pokoju wszedł Nat.
-Nie płacz Emi, nie przejmuj się tym dupkiem. –pogłaskał mnie po głowie.
-Wiem, ale nie potrafię, bo go kocham. –nie odrywałam głowy od poduszki.
-Chcesz zostać sama czy nie?? –powiedział mi to do ucha.
-Chce być sama. –poczułam jak wstaje z łózka i wychodzi.
***
Po godzinie postanowiłam pójść na dół coś zjeść, bo od wczoraj nic nie jadłam.
-Już się trochę lepiej czujesz?? –zapytał Nat z uśmiechem.
-Tak, tylko głodna jestem. –weszłam do kuchni.
-Dobrze, zostawiłem ci omlety. –postawił przed mną talerz, z jedzeniem.
Zaczęłam jeść, ale jakoś mi to opornie szło mój żołądek odmawiał jakiego kolwiek posiłku, więc odsunęłam od siebie talerz, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi, miałam nadzieje, że to Kastiel sobie o mnie przypomniał.
-Nat, jest Emi?? –do mieszkania wparowała Rozalia z Lysandrem.
-Tak, ale teraz je. –Rozalia go popchnęła i podeszła do nie.
-Emi nie wiesz jak mi jest przykro, moja biedna, chce żebyś jutro poszła ze mną na zakupy, bo chce ci dać prezent. –przytuliła mnie z całej siły.
-No dobrze, a skąd wiedzieliście że tu jestem?? –spojrzałam na Lysandra.
-Bo pojechałem z Rozalią mając nadzieje że jesteś u Kastiela, ale nikt nam nie otwierał więc od razu tu przyjechaliśmy. –ze złą miną gdzieś patrzał Lysander. –Właśnie. a gdzie Kastiel?? –zapytał Lysander.
-Nie wiem, od wczoraj go nie widziałam, on rano wychodzi i dopiero wieczorem jest z powrotem. –opuściłam głowę.
-Emi nie martw się ja z nim pogadam, chce żebyś tą noc jeszcze tu spędziła, a jutro z Rozalią przyjdziecie po zakupach do mnie i cię odwiozę do Kastiela może być?? –Lysander się uśmiechną lekko.
-Dobrze. –chciałam się uśmiechnąć, ale coś mi nie wyszło.
***
Cały dzień spędziłam w pokoju nie chciałam z nikim gadać Nataniel tyko czasami przychodził zapytać czy chce coś zjeść, czy przydatkiem głodna nie jestem, ale nie maiłam na nic ochoty. Nadszedł wieczór i Nat znowu wszedł do mojego pokoju.
-Emi cały dzień nic nie jadłaś, proszę cię chodź coś zjeść na dół czy chcesz żebym ci jedzenie tu przyniósł. –w jego oczach było widać troskę.
-Nie, nie przynoś zejdę, nie jestem głodna ale widzę, że się martwisz więc coś spróbuje w siebie wcisnąć. –wstałam i poszłam z nim na dół.
Zjadłam tylko jedną kanapkę bo naprawdę nie mogłam nic zjeść. Jak już ją w siebie wepchnęłam wstałam i chciałam iść do pokoju, gdy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam.
-Emi zabieraj rzeczy jedziesz z nami. –do domu znowu weszła Rozalia z Lysandrem.
-Co się stało?? –byłam zdziwiona ich wizytą.
-Rozalia wpadła na genialny pomysł byś pojechała teraz do mnie, bo ona też zostaje i by nie była jedna sama dziewczyna, by po ciebie po południu nie musiała iść, a rano byśmy z tobą poszli na pogrzeb. –uśmiechną się delikatnie.
-No właśnie, byś spała, ze mną w pokoju. –uśmiechnęła się promiennie Rozalia.
-Dobrze, tylko pójdę po rzeczy. –Rozalia poszła ze mną na górę.
Po spakowaniu ciuchów i innych potrzebnych rzeczy zeszłyśmy na dół do chłopaków.
-Gotowa, możemy jechać. –odparła Rozalia.
Pożegnałam się jeszcze z Natanielem i za wszystko mu podziękowałam.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do czarnego auta Lysandra i ruszyliśmy do jego domu.


Miałam dziś nie dodawać rozdziału, bo wczoraj zmarł mój dziadek, ale postanowiłam dodać, gdyż wam to obiecałam
L
Mam nadzieje, że się podobał i czekajcie cierpliwie na kolejny rozdział, bo nie wiem kiedy konkretnie będę mieć czas by go dodać.
J


czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 16 "Oczekuj nieoczekiwanego"

Postanowiłam w końcu zejść pogadać z Natem, wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu, bo pewnie tam siedział. Ujrzałam blond włosy które akurat jadły kolacje.
Podeszłam do kanapy i usiadłam koło niego a on przysuną talerz bliżej mnie zachęcając do jedzenia. Wzięłam jedną kanapkę, a on wstał poszedł do kuchni i przyniósł mi szklankę z sokiem.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się lekko do niego. –To opowiadaj. –obróciłam się w jego stronę gryząc kanapkę.
-Ale co?? –zakłopotał się bo chyba się kapnął o co mi chodzi.
-No co się działo jak wyszłam z Kasem?? –chciałam wiedzieć czy coś między nimi zaszło.
-No…ten…chwile posiedzieliśmy i Mela powiedziała, że będzie już szła, to więc odprowadziłem ją do drzwi, ale drzwi były zamknięte i zapytała się czy mam klucze, a ja że nie bo jeszcze nie dorobiłaś i powiedziałem jej, że będzie musiała zostać na noc… -przerwałam mu bo chciałam usłyszeć co się działo w nocy.
-Dobra pomiń to, co się działo jak już poszliście do pokoju?? –wsłuchiwałam się w każde jego słowo.
-Podszedłem do twojej szafy w celu znalezienia jej coś do spania i niefortunnie potknąłem się o twój dywanik w pokoju i…upadłem na nią i nie wiem jak to się stało, ale zaczęliśmy się całować, zaniosłem ją do mojego pokoju położyłem na moje łóżko… ale pomyślałem, że nie będę taki jak Kastiel i zszedłem z niej ona była już w samej bieliźnie, a ja bez koszuli i złapała mnie za ramiona przysunęła mnie do siebie i powiedziała, że mnie kocha i zaczęła płakać, na to ja się do niej obróciłem ją przytuliłem złożyłem jej moją koszule, powiedziałem, że zostanę z nią na zawsze ale ma nie płakać w tedy spojrzała załzawionymi oczami w moje i się przytuliła. Po kilku minutach usnęliśmy obydwoje i dopiero rano się obudziliśmy. –jak mówił był cały czerwony na twarzy.
-Och to się cieszę i…mam dla ciebie te klucze, jak Kastiel mnie odwoził do domu to przy okazji wstąpiliśmy do sklepu by dorobić klucz. –położyłam mu na dłoń klucz.
-Dziękuje. –przytulił mnie.
***
Siedzieliśmy tak w ciszy przed tv, aż w końcu musiałam cos powiedzieć.
-Nat, po zakończeniu roku szkolnego przez 2 tygodnie będziesz miał ten dom tylko dla siebie i możesz tu przyprowadzać kogo chcesz. –chyba wiedział kogo mam na myśli.
-A gdzie będziesz?? –zapytał się nie pewnie.
-Idę do Kasa. –uśmiechnęłam się i poszłam na górę do siebie.
***
Miną tydzień i Kastiel chciał mnie zabrać na próbę jego i Lysandra kapeli, byłam ciekawa jak to wygląda, bo oni ćwiczą w szkolnej piwnicy, a za 3 dni koniec roku, a Kas chciał spełnić zawartą obietnicę.
Po lekcjach zeszliśmy do piwnicy zobaczyłam Lysandra i 2 nie znanych mi chłopaków.
-Hej chłopaki, to jest Emilllii. –przedstawił mnie tym dwóm nie znanym mi chłopakom.
-Hej jestem Alex. –podał mi rękę niebiesko włosy chłopak dość dziwnie ubrany.
-A ja Armin jestem jego bratem bliźniakiem. –uśmiechną się do mnie chłopak który miał czarne włosy i błękitne oczy.
-A chłopaki jeszcze jedno niech ją któryś tknie, a pożałuje tego. –powiedział Kas ze złą miną na twarzy.
-A czemu?? –oburzył się Armin.
-Bo to jego dziewczyna. –odezwał się ciągle zamyślony Lysander.
-AAA…trzeba było tak od razu. –powiedzieli jednocześnie Armin i Alex.
Zaczęli grać po jakiś kilkunastu minutach, dosyć dobrze grali podobało mi się, Alex grał na perkusji, a Armin na basie. Najbardziej podobał mi się śpiew Lysandra przepiękną ma barwę głosu, dobrze, że Kas nie czyta mi w myślach bo zaraz był by zazdrosny.
***
Po godzinie słuchania ich muzyki skończyli i dobrze bo zaczynało mi się nudzić, Kastiel podszedł do mnie postawił mnie na równe nogi sam usiadł na moje miejsce i pociągną na siebie.
Wyciągną z kieszeni paczkę papierosów dał mi jednego sobie i jeszcze poczęstował jednym Armina.
 Gdy skończyliśmy palić każdy z nasz poszedł w swoją stronę, no oczywiście oprócz Kastiela, on poszedł mnie odprowadzić do domu. Szliśmy przez całą drogę nie odzywając się do siebie, gdy doszliśmy pod mój dom to Kas jak zawsze nie umie się opamiętać.
-To do jutra. –chciałam wejść do domu, ale Kastiel złapał mnie w pasie i przyciągną do siebie.
-A czemu do jutra jak byśmy mogli znowu spędzić noc razem. –zaczął mnie całować po szyi i włożył rękę pod moja bluzkę.
-Kas nie. –odepchnęłam go lekko od siebie.
-Czemu?? –stał oburzony.
-Po pierwsze jest Nataniel w domu, a po drugie źle się czuje. –złapałam się rękom za głowę.
-Dobrze to odpocznij, a ja jutro rano po ciebie przyjdę. –na pożegnanie jeszcze mnie pocałował i poszedł.
Gdy weszłam od razu poszłam do swojego pokoju się położyć, naprawdę źle się czułam myślałam, że głowa mi zaraz pęknie, a brzuch mnie tak bolał, że ledwo szłam po schodach, no właśnie brzuch mam nadzieje, że to fałszywy alarm, ale poczekam, jak tak będzie częściej to będę musiała to powiedzieć Kastielowi i pójść do lekarza.
W nocy nie mogłam spać tak mnie brzuch bolał i bałam się tego, że jednak jestem w ciąży to był drugi powód przez jaki spać nie mogłam. Usnęłam nad ranem lecz za kilka minut budzik zadzwonił i nie było mi dane długo spać, ledwo zeszłam na dół coś zjeść i się napić.
-Emi strasznie wyglądasz, dobrze się czujesz?? –patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie, ja umieram wszystko mnie boli i w nocy spać nie mogłam. –myślałam, że się popłacze tak wszystko mnie bolało.
-To wróć do łóżka. –powiedział patrząc na nie tak jakbym była jakimś duchem.
-Nie poczekam, aż Kas przyjdzie. –wymusiłam uśmiech.
Nat zrobił mi gorącej herbaty, i tak siedziałam przez 15 min, aż Kas nie przyszedł.
-Czemu mój skarb jeszcze w piżamie?? –podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Źle się czuje, bardzo źle. –nawet nie miałam siły by się uśmiechnąć.
-No widać strasznie wyglądasz, a czemu nie jesteś w łóżku tylko tu siedzisz?? –Nataniel właśnie wyszedł z mieszkania.
-Czekałam, aż przyjdziesz. –lekko się uśmiechnęłam.
Kastiel złapał mnie za nogi i ramiona i zaniósł mnie do pokoju. W czasie gdy mnie niósł gapił się na mój brzuch.
-Coś się stało?? –byłam zaniepokojona.
-A może miałaś racje, może ty jesteś w ciąży. –patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Nie wiem jak tak dalej będzie to pójdę do lekarza. –połozy mnie na łóżko. –W tedy będziemy mieli pewność, ale mam nadzieje, że tylko nam się wydaje. –przykryłam się kołdrą.
Kastiel położył się koło mnie i mnie przytulił, usnęłam nawet nie wiem kiedy, tak mi dobrze było w jego ramionach.
***
Jest zakończenie roku szkolnego, dobrze że już wydobrzałam, po rozdaniu świadectw przyjdę do domu po kilka rzeczy idę do Kastiela. W szkole była jakaś nudna akademia potem do klas i świadectwa, moje nie jest aż takie złe, ale mogło być lepsze. Wyszliśmy na dziedziniec i ja, Kas, Nat i Mela skierowaliśmy się do mojego domu. Weszliśmy do domu wskoczyłam szybko do swojego pokoju po kilka rzeczy i wyszłam na dwór do Kasa, z którym potem udałam się do niego.

Mam nadzieję że się podobał rozdział, a następny dodam we wtorek więc czekajcie cierpliwie
J

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 15 "Razem można przejść wszystko"


Stałam w kuchni która cała była w kolorach brązu różne odcienie. Nalałam sobie wody do szklanki i poczułam, że ktoś mnie ciągnie do tyłu.
-Odnalazłem moje dwie zguby. -pocałował mnie w policzek.
-Jakie dwie zguby?? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Jedna to bluzka, a druga to ty. –wziął drugą szklankę i też sobie nalał wody.
-Kas mam takie pytanie, a ty się zabezpieczyłeś?? –zapytałam się bo chciałam być pewna, że za kila tygodni nie będę miała nie miłej niespodzianki dla cioci.
-Nie, bo nie kupiłem. –upił łyk wody.
-Co??!! –przeraziłam się, od razu miałam przed oczami najgorsze scenariusze, przecież ja nie mogę mieć teraz dziecka, ja do szkoły chodzę i nie mogę jeszcze cioci obciążyć jeszcze jednym dzieckiem, nie to nie może tak się skończyć.
-Spokojnie, teraz się tym nie martw jak, by się coś działo to mi mów. –podszedł i pogładził ręką mój policzek pewnie zobaczył moje przerażenie.
-Ale Kastiel ty nie rozumiesz, no i co że ci powiem, że coś się dzieje to i tak nic nie zmieni, ja chodzę do szkoły i nie miała bym z kim tego dziecka zostawić bo ciocia wyjeżdża. –myślałam, że się popłacze.
-Hej!! Po patrz na mnie, uspokój się, to też by było moje dziecko więc byśmy sobie dali radę ok i teraz o tym nie myśl jak się nic nie dzieję. –trzymał moją twarz w rękach tak abym patrzała mu w oczy.
-Dobrze. –przytuliła się do niego.
***
W pokoju wzięłam swoje ubrania i poszłam do toalety wziąć prysznic. Gdy już wyszłam z łazienki umyta i ubrana to w pokoju czekał na mnie Kas.
-Kochanie, kiedy jedziemy do domu sprawdzić jak tam Nat i Mela?? –usiadłam obok niego.
-A to zależy od ciebie. –objął mnie ramieniem i pocałował w czółko.
 -To ja idę zrobić coś do jedzenia i potem pojedziemy zgadzasz się?? –spojrzałam mu w oczy.
-Na wszystko się zgadzam. –położył mnie na łóżko i pocałował delikatnie w usta.
Po kilku minutach zeszłam na dół by zrobić nam jedzenie. Ale nie dawała mi spokoju myśl o Natanielu i Melani jestem ciekawa, co się wydarzyło.
***
Gdy już podjechaliśmy już pod mój dom byłam ciekawa co się dowiem i co zobaczę po wejściu do domu. Weszłam do domu rozejrzałam się do o koła i zobaczyłam w kuchni siedziała Melania w koszuli Nataniela i w majtkach, a Nat stał przy kuchence w samych spodniach i cos gotował, nagle obydwoje spojrzeli się w moja i Kasa stronę.
-Nie przeszkadzajcie sobie ja idę z Kasem do siebie ok. –powiedziałam z uśmiechem do nich i złapałam Kasa, za rękę by wejść na górę.
-Emilllii poczekaj, chce z tobą porozmawiać w cztery oczy. – Mela wybiegła z kuchni i powiedziała do mnie te słowa, bałam się o czym chce ze mną porozmawiać.
-Dobrze. –uśmiechnęłam się do niej i kazałam Kastielowi na chwile zostać w kuchni z Natem.
Weszłyśmy na górę usiadłyśmy na moim łóżku i Mela mi się chwile przyglądała.
-Dziękuję, wiem, że to wszystko zaplanowałaś wraz z Rozalią. –przytuliła mnie bardzo mocno.
-Wiesz nie ma za co, ale mam nadzieje, że między tobą, a Natem coś jest. –puściła mnie i się jej zapytałam.
-Tak udała się wam ten plan. –uśmiechnęła się radośnie.
Wstałyśmy z łóżka i się skierowałyśmy do kuchni, bo chcieliśmy zapobiec bijatyce między chłopakami.
*Kastiel*
Gdy dziewczyny poszły przyglądałem się Natanielowi.
-Co przeleciałeś to Melanie czy nie?? –wiedziałem, że powie nie jest z byt porządny, ale chciałem zobaczyć jak się irytuje bez potrzeby.
-Nie, nie jestem tobą kretynie. –stał oburzony.
-Ej!! Ale uważaj kurwa co do mnie mówisz, nie jestem żadnym kretynem chyba, że ty o sobie mówisz to ci nie będę przeszkadzał. –wkurwił mnie, po prostu mnie wkurwił tym kretynem za kogo się ma ten frajer.
-Śmieszny jesteś nie będę się z tobą kłócił szkoda moich słów. –obrócił się do mnie tyłem.
-Najprostsze słowa zakończające te kłótnie spodziewałem się tego po tobie, jesteś po prostu zwykłym frajerem. –uśmiechnąłem się do siebie.
*Emilllii*
Jak schodziłyśmy usłyszałyśmy huki i krzyki dobiegające z kuchni, pomyślałam, że Kastiel już zawsze taki będzie, ale to mi nie przeszkadzało bo to jest mój Kastiel takiego go kocham i nic tego nie zmieni.
Gdy weszłyśmy do kuchni chłopaki mieli się zamiar bić, ale w porę ich zatrzymałyśmy.
-Proszę was uspokójcie się, zmęczona jestem tymi waszymi ciągłymi kłótniami. –złapałam się ręką za głowę. –Kastiel kochanie puść Nataniela, i chodź na górę się mną zająć. –wyciągnęłam w jego stronę rękę.
-Dobra. –z wielkim oburzeniem go puścił, podszedł do mnie i skierowaliśmy się do mnie na górę.
-O co poszło tym razem?? –pociągnęłam go na łóżko by, się ze mną położył.
-Ten dupek nazwał mnie kretynem. –oburzony pocałował mnie w czoło.
-Hahaha…naprawdę o to, że cię nazwał kretynem?? –zaśmiałam się gdy, to powiedział.- Was zostawić samych na 5 min. –pokręciłam głową i położyłam się na jego klatce piersiowej.
-A w o czym rozmawiałyście?? –zaczął gładzic moje włosy. 
-A Melania mi dziękowała za ten plan żeby ich połączyć. –słyszałam jak Kastielowi bije serce. –Teraz prosiła bym cię o chwile ciszy bo, naprawdę jestem zmęczona.
***
*Nataniel*
Czekałem, aż mi ten kretyn z oczu z niknie on by się tylko bił co za pajac. Tyko żeby Emi nie skrzywdził bo w tedy to ja się na niego rzucę z pięściami.
-Nie przejmuj się nim. –przytuliła mnie Melania.
-Mela wiem, ale boję się, że zrani Emi. –odwzajemniłem uścisk.
-To coś się poradzi, teraz o tym nie myśl jest szczęśliwa i niech tak zostanie. –uśmiechnęła się do mnie.
-Dobrze, dobrze. –podniosłem ją i posadziłem na blacie.
Zacząłem ją całować, ale przestałem bo wiedziałem, że w każdej chwili może zejść Emi i ten debil.
*Emilllii*
Obudziłam się w ramionach Kastiela który też usnął, więc postanowiłam wstać tak by go nie obudzić. Jak już się uwolniłam z jego uścisku poszłam do łazienki wziąć przyjemny, zimny prysznic.
Gdy pomnie spływały zimne, przyjemne krople wody przypominała mi się moja noc spędzona z Kastielem i to, że mogę być z nim w ciąży, jak o tym myślałam to ściskało mnie w żołądku. Głupia jestem obiecałam mu, że nie będę o tym myśleć, a ja co robię myślę, ale kretynka ze mnie, dobra koniec nie myślę już o tym.
Gdy wyszłam z łazienki w samym ręczniku do pokoju by, wziąć ubrania Kastiel już nie spał tylko o czymś myślał, ale przestał gdy zauważył mnie, wstał i podszedł do mnie.
-Czego to pani w samym ręczniku potrzebuje?? –przyciągną mnie do siebie.
-Patrząc na to, że jestem w samym ręczniku jak powiedziałeś to pewnie ubrań potrzebuje więc, jakby mój przecudowny chłopak mógł by mnie puścić była bym szczęśliwa. –odpowiedziałam z kapka ironii w głosie.
-A po co ci ubrania ja osobiście wole cię bez. –uśmiechnął się łobuzersko i zaczął mnie całować po szyi.
-Och…Kastiel ja wiem żebyś wolał, ale możesz na tą chwile o tym zapomnieć. –uwolniłam się z jego objęć i poszłam po ubrania.
Jak wchodziłam do łazienki Kastiel chciał ze mną, ale zamknęłam mu drzwi przed nosem. Wyszłam to stał pod tymi drzwiami jak jakiś mój osobisty ochroniarz.
-Będę się zbierał bo muszę iść do domu nakarmić psa i z nim wyjść. –podszedł do drzwi od mojego pokoju.
-Ale jutro przyjdziesz?? –wyszłam całkiem z łazienki i skierowałam się do niego.
-To chyba oczywiste. –pocałował mnie na mętnie w usta.
-To do zobaczenia. –uśmiechnęłam się do niego.
Siedziałam tak w pokoju bo, nie wiedziałam czy Mela już poszła czy nie bo chciałam o tym z Natanielem pogadać, żeby mi opowiedział co robili po tym jak ich zamknęłam.
Nie chciałam tam z chodzić, bo nie chciałam im przeszkadzać, to postanowiłam poczekać jeszcze z półtorej godziny i dopiero zejść chyba, że Nataniel sam do mnie przyjdzie zapytać jak się czuje czy co innego.


   
No i dodałam wcześniej niż zaplanowałam ^_^
Mam nadzieje, że się podobał i przepraszam za błędy Q.Q
Następny powinnam dodać, gdzieś tak w czwartek albo szybciej ;P
Pozdrawiam ;3 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 14 "Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje"

Czekałam, aż Nataniel przyjdzie ze szkoły, by móc z nim porozmawiać o Melani jakoś go zachęcić czy coś. Podczas czekania ugotowałam obiad, gdy skończyłam nalałam sobie dopiero co ugotowanej zupy do talerza i usłyszałam jak do domu wchodzi Nataniel bo kto inny by mógł, ciocia wyjechała, Kastiel na próbie to mógł tylko on wchodzić.
-Chcesz zupy, jest gorąca bo dopiero co ugotowałam?? -odwróciłam się do niego.
-Jasne, trochę zgłodniałem gdy tak przez pół dnia papierami się zajmowałem i niczym więcej. –uśmiechną się i podrapał się po głowie.
Nalałam zupy do drugiego talerza i zaniosłam do salonu, by położyć na stół, oby dwa talerze. Jak skończyliśmy jeść poszłam umyć naczynia.
-Nat?? A ty tak sam się zajmowałeś tymi wszystkimi papierami, czy ci ktoś pomagał??
-Nie, sam nie bo bym to do jutra robił. –uśmiechną się promiennie.
-A kto ci pomagał?? –czekałam na jego odpowiedź.
-Melania. – po tej odpowiedzi od razu wiedziałam, że coś z tego będzie.
-A lubisz z nią spędzać czas?? –oby powiedział tak, oby powiedział tak, cały czas powtarzałam to sobie w myślach, czekając na jego odpowiedź.
-Tak, jest bardzo miła i mi pomaga w szkole, coś takiego jak ty tylko ona mi pomaga w sprawach szkolnych, zostaje ze mną po godzinach, a ty mi w życiu poza szkołą pomagasz. –gdy to usłyszałam byłam pełna radości, musiałam to wszystko powiedzieć Rozalii, i wymyśleć jakiś plan, ale na całe szczęście nie musiałyśmy długo myśleć, bo ja jeden miałam w zanadrzy tylko muszę powiedzieć o nim Rozalii.
-To się cieszę, że ci pomagamy. –uśmiechnęłam się do niego i skierowałam się z nim na górę ja do swojego pokoju a on do swojego który był obok mojego.
***
Na następny dzień w szkole od razu skierowałam się do sali gdzie miałam mieć lekcje i spodziewałam się, że Rozalia też tam będzie.
-Dzięki Bogu jesteś. –wbiegłam zdyszana do klasy.
-A co się stało?? –podejrzewała o co chodzi.
-Mam ci ważną sprawę do przekazania. –złapałam ją za rękę i wyprowadziłam z sali.
Poszłyśmy na sam koniec korytarza tam mało kto chodził więc, mogłyśmy w spokoju porozmawiać.
Powiedziałam jej wszystko co Nataniel mi powiedział na temat Melani, Rozalia zareagowała tak jak ja gdy to usłyszałam od Nata. Roza zaczęła już wymyślać jakiś plan, ale ją zatrzymałam i opowiedziałam jej swój plan działania.
-To jest świetne, kiedy chcesz go zrealizować?? –była tym wszystkim podekscytowana.
-Dziś wieczorem. –uśmiechnęłam się lekko.
-A ty gdzie pójdziesz na całą noc jak ich zostawisz?? –strasznie się dopytywała tak jak ja czasami.
-A mam z Kastielem pewne plany na wieczór. –puściłam jej oczko.
-A dobra, o nic więcej nie pytam. –uśmiechnęła się i poszłyśmy we dwie w stronę sali w, której mamy teraz lekcję.
Lekcję minęły spokojnie, przed ostatnią lekcją szukałam Kastiela, by mu powiedzieć by o 16:00 do mnie przyszedł.
-Kogo szukasz?? – usłyszałam głos za mną.
-Właśnie ciebie.-obróciłam się do niego przodem.
-A czego to chce od mnie moja pani?? –przysuną mnie bliżej siebie.
-Chce żebyś dziś tak o 16:00 do mnie przyszedł, mam ci coś ważnego do powiedzenia.
-I tak miałem dziś do ciebie przyjść bez zapowiedzi więc, tym lepiej dla mnie. –przybliżył usta do mojego karku.
-Dobrze. –i zaczął mnie całować poszyj –Kastiel jesteśmy w szkole, przypominam ci. –odsunęłam się od niego.
-Idź już na lekcję. –pocałował mnie jeszcze w policzek i poszłam na lekcję.
***
Skończyła się ostatnia lekcja i miałam zamiar iść do domu by, wszystko przygotować, gdy nagle ktoś mnie zaczepił.
-Hej Emilllii, mam do ciebie pytanie. –nie pewnie zwrócił się do mnie Lysander.
-Hej jakie?? –dawno z nim nie rozmawiałam.
-Czy…czy chciał abyś ze mną iść do parku się przejść?? –był bardzo nie śmiały w stosunku do mnie.
-Tak jasne z miłą chęcią. –uśmiechnęłam się do niego, miałam iść do domu wszystko przygotować, ale z nim prawie w cale nie rozmawiam więc, bym chciała czegoś się dowiedzieć.
Szliśmy przez 5 min do parku, jak doszliśmy to usiedliśmy na ławce przy fontannie, była ładna pogoda więc, miło mi się z nim siedziało.
Nagle z kieszeni wyciągną miały notesik i zaczął cos pisać.
-Lysander co piszesz w tym notesie?? –zapytałam się nie pewnie.
-Pisze moje pomysły na piosenki i wiersze. –uśmiechną się lekko do mnie.
-A mogę przeczytać?? –chciałam się dowiedzieć o czym są jego piosenki.
-Nikomu nie daje czytać moich pomysłów, ale tobie może kiedyś dam. –uśmiechną się zadziornie.
-Och szkoda, ale obiecaj, że kiedyś na pewno je wszystkie przeczytam. –wstałam z ławki i położyłam dłonie na biodrach.
-Tak, tak obiecuje. –wstał i złapał mnie za rękę mówiąc te słowa, tak siedząc ze mną nabrał więcej śmiałości niż na początku.
-Lysander muszę już iść do domu bo się z Kasem umówiłam. – spojrzałam na zegarek która godzina.
-Dobrze a mogę cię odprowadzić?? –trochę posmutniał, ale nie wiem czy na wieść, że musze iść czy na wieść, że z Kasem jestem umówiona.
-Tak jasne, miło mi będzie. –nagle się uśmiechną i poszliśmy w stronę mojego domu.
Pod domem się rozstaliśmy i na pożegnanie Lysander powiedział, że będzie miał niespodziankę dla mnie jak się następnym razem spotkamy.
Weszłam do domu i czekałam na Kasa, by mu powiedzieć o planie moim i Rozalii, nagle do domu wszedł Kas.
-To co takiego ważnego chciałaś mi powiedzieć?? –usiadł koło mnie na sofie.
-Czy dziś tak o 19:00 mogli byśmy pojechać tam to tego domu na przedmieściach co ostatnio, ale tym razem na całą noc?? –uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam.
-No jasne, a po co?? –uśmiechną się łobuzersko.
-Bo chce zostawić sam na sam Nataniela i Melanie. –puściłam mu oczko.
-No spoko, a my co będziemy robić?? –wiedział o co mi chodzi z Natem i Melą.
-Zobaczy się. –wiem dokładnie co mu po głowie chodziło.
***
Czekałam aż przyjdzie Rozalia z Melą, zdążyłam przy okazji postawić na stół ciastka i napoje,
usłyszałam, że ktoś puka i poszłam otworzyć.
-Super, że już przyszłyście. –zaprosiłam je do środka.
Weszłyśmy do salonu i zaraz po tym przyszedł Nataniel usiadł koło mnie i siedział dokładnie naprzeciwko Melani. Przez kilka godzin gadaliśmy i się śmialiśmy, aż w końcu zaczynał się nasz plan najpierw Leo przyjechał po Rozalię, a potem ja czekałam na Kastiela, aż on po mnie przyjedzie by ich zostawić samych na całą noc, na szczęście jeszcze nie dorobiłam kluczy Natanielowi i jak ich zamknę to Mela nie będzie mogła iść do domu i zostanie z Natem na noc super plan. Krótko przed 19:00 poszłam na górę po torebkę i gdy schodziłam po schodach akurat Kastiel wszedł do domu.
-Gotowa?? –spytał z uśmiechem.
-Tak. –odwzajemniłam uśmiech. –To na razie. –powiedziałam kierując te słowa w stronę Melani i Nata, szybko zamknęłam drzwi i poszłam z Kasem do auta.
***
Jechaliśmy tak podobnie jak ostatnio tylko Kastiel bardziej krótszą drogę wybrał i znowu usnęłam ja nie wiem co ja mam z tym spaniem w czasie podróży.
Obudziłam się w tym samym pokoju co ostatnio, nadal byłam tym pokojem zachwycona.
-Tym razem krócej spałaś. –usłyszałam głos mojego ukochanego.
-To chyba dobrze. –Kastiel usiadł koło mnie.
Przybliżyłam się do niego i zaczęłam całować go po szyi, spodobało mu się bo zamruczał i położył się na mnie. Zaczął mnie całować namiętnie w usta i to ja tym razem jako pierwsza zaczęłam mu ściągać bluzkę, gdy już go jej pozbawiłam odpinał mi spodnie, to ja też zaczęłam jego, gdy już byłam w samej bluzce i samych majtkach, to wziął moje ręce i położył je nad moją głową i jednym sprawnym ruchem pozbył się mojej bluzki i zaczął mnie całować w okolicach piersi. Po krótkiej chwili pozbył się swoich spodni i nakrył nas kołdrą, zajął się moim stanikiem, sprawnie go odpiął i zdjął ze mnie.
-Kastiel czekaj. –bałam się.
-Co się stało?? –przeraził się, moją reakcją.
-Boję się nadal. –przytuliłam się do niego.
-Już ci mówiłem, że ze mną nie masz czego, nie martw się będę delikatny. –położył mnie z powrotem na łóżko.
Zaczął ściągać moje majtki, leżałam już pod nim całkiem goła, a jego dotyk ust, rąk pieścił moje ciało, pozbył się swoich bokserek, poczułam jak we mnie wchodzi, był przy tym delikatny i ostrożny by nie sprawić mi najmniejszego bólu, jednak ja poczułam lekki ból prawie nie wyczuwalny odchyliłam głowę w tył i na jego plecach tak mocno zacisnęłam palce, że wbiłam mu paznokcie w skórę. Lecz gdy już wszedł całkowicie poczułam dosyć mocy ból, jęknęłam i popłynęła mi łza, on wytarł ją palcem i się lekko uśmiechną i zaczął mnie całować.
***
Po wszystkim przytuliłam się do niego i z szafki Kas wyciągną 2 fajki jedną mi dał, a jedną wziął dla siebie i odpalił je.
-Chciała bym tu kiedyś zamieszkać z tobą na zawsze. –zaciągnęłam się.
-Zamieszkamy zobaczysz. –wypuścił dym z płuc którym się zaciągnął.
Gdy skończyliśmy palić Kastiel ubrał bokserki i skierował się do łazienki, by wziąć prysznic, a ja ubrałam jego koszulkę i swoje majtki, zeszłam do kuchni by się napić, jego dom przypomina wille jest duży i wspaniały, no za niedługo to wszystko będzie także należało do mnie.


Rozdział wyszedł mi długi, mam nadzieje że wam się podobał ;P
Jednak rozdział dodałam wcześniej i następny też pewnie dodam szybciej niż sobie zaplanowałam  ^_^
Przepraszam za błędy jak się znajdą nie chciało mi się już ich sprawdzać Q.Q