Postanowiłam w końcu zejść pogadać z Natem, wyszłam
z pokoju i skierowałam się do salonu, bo pewnie tam siedział. Ujrzałam blond
włosy które akurat jadły kolacje.
Podeszłam do kanapy i usiadłam koło niego a on przysuną talerz bliżej mnie zachęcając do jedzenia. Wzięłam jedną kanapkę, a on wstał poszedł do kuchni i przyniósł mi szklankę z sokiem.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się lekko do niego. –To opowiadaj. –obróciłam się w jego stronę gryząc kanapkę.
-Ale co?? –zakłopotał się bo chyba się kapnął o co mi chodzi.
-No co się działo jak wyszłam z Kasem?? –chciałam wiedzieć czy coś między nimi zaszło.
-No…ten…chwile posiedzieliśmy i Mela powiedziała, że będzie już szła, to więc odprowadziłem ją do drzwi, ale drzwi były zamknięte i zapytała się czy mam klucze, a ja że nie bo jeszcze nie dorobiłaś i powiedziałem jej, że będzie musiała zostać na noc… -przerwałam mu bo chciałam usłyszeć co się działo w nocy.
-Dobra pomiń to, co się działo jak już poszliście do pokoju?? –wsłuchiwałam się w każde jego słowo.
-Podszedłem do twojej szafy w celu znalezienia jej coś do spania i niefortunnie potknąłem się o twój dywanik w pokoju i…upadłem na nią i nie wiem jak to się stało, ale zaczęliśmy się całować, zaniosłem ją do mojego pokoju położyłem na moje łóżko… ale pomyślałem, że nie będę taki jak Kastiel i zszedłem z niej ona była już w samej bieliźnie, a ja bez koszuli i złapała mnie za ramiona przysunęła mnie do siebie i powiedziała, że mnie kocha i zaczęła płakać, na to ja się do niej obróciłem ją przytuliłem złożyłem jej moją koszule, powiedziałem, że zostanę z nią na zawsze ale ma nie płakać w tedy spojrzała załzawionymi oczami w moje i się przytuliła. Po kilku minutach usnęliśmy obydwoje i dopiero rano się obudziliśmy. –jak mówił był cały czerwony na twarzy.
-Och to się cieszę i…mam dla ciebie te klucze, jak Kastiel mnie odwoził do domu to przy okazji wstąpiliśmy do sklepu by dorobić klucz. –położyłam mu na dłoń klucz.
-Dziękuje. –przytulił mnie.
***
Siedzieliśmy tak w ciszy przed tv, aż w końcu musiałam cos powiedzieć.
-Nat, po zakończeniu roku szkolnego przez 2 tygodnie będziesz miał ten dom tylko dla siebie i możesz tu przyprowadzać kogo chcesz. –chyba wiedział kogo mam na myśli.
-A gdzie będziesz?? –zapytał się nie pewnie.
-Idę do Kasa. –uśmiechnęłam się i poszłam na górę do siebie.
***
Miną tydzień i Kastiel chciał mnie zabrać na próbę jego i Lysandra kapeli, byłam ciekawa jak to wygląda, bo oni ćwiczą w szkolnej piwnicy, a za 3 dni koniec roku, a Kas chciał spełnić zawartą obietnicę.
Po lekcjach zeszliśmy do piwnicy zobaczyłam Lysandra i 2 nie znanych mi chłopaków.
-Hej chłopaki, to jest Emilllii. –przedstawił mnie tym dwóm nie znanym mi chłopakom.
-Hej jestem Alex. –podał mi rękę niebiesko włosy chłopak dość dziwnie ubrany.
-A ja Armin jestem jego bratem bliźniakiem. –uśmiechną się do mnie chłopak który miał czarne włosy i błękitne oczy.
-A chłopaki jeszcze jedno niech ją któryś tknie, a pożałuje tego. –powiedział Kas ze złą miną na twarzy.
-A czemu?? –oburzył się Armin.
-Bo to jego dziewczyna. –odezwał się ciągle zamyślony Lysander.
-AAA…trzeba było tak od razu. –powiedzieli jednocześnie Armin i Alex.
Zaczęli grać po jakiś kilkunastu minutach, dosyć dobrze grali podobało mi się, Alex grał na perkusji, a Armin na basie. Najbardziej podobał mi się śpiew Lysandra przepiękną ma barwę głosu, dobrze, że Kas nie czyta mi w myślach bo zaraz był by zazdrosny.
***
Po godzinie słuchania ich muzyki skończyli i dobrze bo zaczynało mi się nudzić, Kastiel podszedł do mnie postawił mnie na równe nogi sam usiadł na moje miejsce i pociągną na siebie.
Wyciągną z kieszeni paczkę papierosów dał mi jednego sobie i jeszcze poczęstował jednym Armina.
Gdy skończyliśmy palić każdy z nasz poszedł w swoją stronę, no oczywiście oprócz Kastiela, on poszedł mnie odprowadzić do domu. Szliśmy przez całą drogę nie odzywając się do siebie, gdy doszliśmy pod mój dom to Kas jak zawsze nie umie się opamiętać.
-To do jutra. –chciałam wejść do domu, ale Kastiel złapał mnie w pasie i przyciągną do siebie.
-A czemu do jutra jak byśmy mogli znowu spędzić noc razem. –zaczął mnie całować po szyi i włożył rękę pod moja bluzkę.
-Kas nie. –odepchnęłam go lekko od siebie.
-Czemu?? –stał oburzony.
-Po pierwsze jest Nataniel w domu, a po drugie źle się czuje. –złapałam się rękom za głowę.
-Dobrze to odpocznij, a ja jutro rano po ciebie przyjdę. –na pożegnanie jeszcze mnie pocałował i poszedł.
Gdy weszłam od razu poszłam do swojego pokoju się położyć, naprawdę źle się czułam myślałam, że głowa mi zaraz pęknie, a brzuch mnie tak bolał, że ledwo szłam po schodach, no właśnie brzuch mam nadzieje, że to fałszywy alarm, ale poczekam, jak tak będzie częściej to będę musiała to powiedzieć Kastielowi i pójść do lekarza.
W nocy nie mogłam spać tak mnie brzuch bolał i bałam się tego, że jednak jestem w ciąży to był drugi powód przez jaki spać nie mogłam. Usnęłam nad ranem lecz za kilka minut budzik zadzwonił i nie było mi dane długo spać, ledwo zeszłam na dół coś zjeść i się napić.
-Emi strasznie wyglądasz, dobrze się czujesz?? –patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie, ja umieram wszystko mnie boli i w nocy spać nie mogłam. –myślałam, że się popłacze tak wszystko mnie bolało.
-To wróć do łóżka. –powiedział patrząc na nie tak jakbym była jakimś duchem.
-Nie poczekam, aż Kas przyjdzie. –wymusiłam uśmiech.
Nat zrobił mi gorącej herbaty, i tak siedziałam przez 15 min, aż Kas nie przyszedł.
-Czemu mój skarb jeszcze w piżamie?? –podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Źle się czuje, bardzo źle. –nawet nie miałam siły by się uśmiechnąć.
-No widać strasznie wyglądasz, a czemu nie jesteś w łóżku tylko tu siedzisz?? –Nataniel właśnie wyszedł z mieszkania.
-Czekałam, aż przyjdziesz. –lekko się uśmiechnęłam.
Kastiel złapał mnie za nogi i ramiona i zaniósł mnie do pokoju. W czasie gdy mnie niósł gapił się na mój brzuch.
-Coś się stało?? –byłam zaniepokojona.
-A może miałaś racje, może ty jesteś w ciąży. –patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Nie wiem jak tak dalej będzie to pójdę do lekarza. –połozy mnie na łóżko. –W tedy będziemy mieli pewność, ale mam nadzieje, że tylko nam się wydaje. –przykryłam się kołdrą.
Kastiel położył się koło mnie i mnie przytulił, usnęłam nawet nie wiem kiedy, tak mi dobrze było w jego ramionach.
***
Jest zakończenie roku szkolnego, dobrze że już wydobrzałam, po rozdaniu świadectw przyjdę do domu po kilka rzeczy idę do Kastiela. W szkole była jakaś nudna akademia potem do klas i świadectwa, moje nie jest aż takie złe, ale mogło być lepsze. Wyszliśmy na dziedziniec i ja, Kas, Nat i Mela skierowaliśmy się do mojego domu. Weszliśmy do domu wskoczyłam szybko do swojego pokoju po kilka rzeczy i wyszłam na dwór do Kasa, z którym potem udałam się do niego.
Mam nadzieję że się podobał rozdział, a następny dodam we wtorek więc czekajcie cierpliwie J
Podeszłam do kanapy i usiadłam koło niego a on przysuną talerz bliżej mnie zachęcając do jedzenia. Wzięłam jedną kanapkę, a on wstał poszedł do kuchni i przyniósł mi szklankę z sokiem.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się lekko do niego. –To opowiadaj. –obróciłam się w jego stronę gryząc kanapkę.
-Ale co?? –zakłopotał się bo chyba się kapnął o co mi chodzi.
-No co się działo jak wyszłam z Kasem?? –chciałam wiedzieć czy coś między nimi zaszło.
-No…ten…chwile posiedzieliśmy i Mela powiedziała, że będzie już szła, to więc odprowadziłem ją do drzwi, ale drzwi były zamknięte i zapytała się czy mam klucze, a ja że nie bo jeszcze nie dorobiłaś i powiedziałem jej, że będzie musiała zostać na noc… -przerwałam mu bo chciałam usłyszeć co się działo w nocy.
-Dobra pomiń to, co się działo jak już poszliście do pokoju?? –wsłuchiwałam się w każde jego słowo.
-Podszedłem do twojej szafy w celu znalezienia jej coś do spania i niefortunnie potknąłem się o twój dywanik w pokoju i…upadłem na nią i nie wiem jak to się stało, ale zaczęliśmy się całować, zaniosłem ją do mojego pokoju położyłem na moje łóżko… ale pomyślałem, że nie będę taki jak Kastiel i zszedłem z niej ona była już w samej bieliźnie, a ja bez koszuli i złapała mnie za ramiona przysunęła mnie do siebie i powiedziała, że mnie kocha i zaczęła płakać, na to ja się do niej obróciłem ją przytuliłem złożyłem jej moją koszule, powiedziałem, że zostanę z nią na zawsze ale ma nie płakać w tedy spojrzała załzawionymi oczami w moje i się przytuliła. Po kilku minutach usnęliśmy obydwoje i dopiero rano się obudziliśmy. –jak mówił był cały czerwony na twarzy.
-Och to się cieszę i…mam dla ciebie te klucze, jak Kastiel mnie odwoził do domu to przy okazji wstąpiliśmy do sklepu by dorobić klucz. –położyłam mu na dłoń klucz.
-Dziękuje. –przytulił mnie.
***
Siedzieliśmy tak w ciszy przed tv, aż w końcu musiałam cos powiedzieć.
-Nat, po zakończeniu roku szkolnego przez 2 tygodnie będziesz miał ten dom tylko dla siebie i możesz tu przyprowadzać kogo chcesz. –chyba wiedział kogo mam na myśli.
-A gdzie będziesz?? –zapytał się nie pewnie.
-Idę do Kasa. –uśmiechnęłam się i poszłam na górę do siebie.
***
Miną tydzień i Kastiel chciał mnie zabrać na próbę jego i Lysandra kapeli, byłam ciekawa jak to wygląda, bo oni ćwiczą w szkolnej piwnicy, a za 3 dni koniec roku, a Kas chciał spełnić zawartą obietnicę.
Po lekcjach zeszliśmy do piwnicy zobaczyłam Lysandra i 2 nie znanych mi chłopaków.
-Hej chłopaki, to jest Emilllii. –przedstawił mnie tym dwóm nie znanym mi chłopakom.
-Hej jestem Alex. –podał mi rękę niebiesko włosy chłopak dość dziwnie ubrany.
-A ja Armin jestem jego bratem bliźniakiem. –uśmiechną się do mnie chłopak który miał czarne włosy i błękitne oczy.
-A chłopaki jeszcze jedno niech ją któryś tknie, a pożałuje tego. –powiedział Kas ze złą miną na twarzy.
-A czemu?? –oburzył się Armin.
-Bo to jego dziewczyna. –odezwał się ciągle zamyślony Lysander.
-AAA…trzeba było tak od razu. –powiedzieli jednocześnie Armin i Alex.
Zaczęli grać po jakiś kilkunastu minutach, dosyć dobrze grali podobało mi się, Alex grał na perkusji, a Armin na basie. Najbardziej podobał mi się śpiew Lysandra przepiękną ma barwę głosu, dobrze, że Kas nie czyta mi w myślach bo zaraz był by zazdrosny.
***
Po godzinie słuchania ich muzyki skończyli i dobrze bo zaczynało mi się nudzić, Kastiel podszedł do mnie postawił mnie na równe nogi sam usiadł na moje miejsce i pociągną na siebie.
Wyciągną z kieszeni paczkę papierosów dał mi jednego sobie i jeszcze poczęstował jednym Armina.
Gdy skończyliśmy palić każdy z nasz poszedł w swoją stronę, no oczywiście oprócz Kastiela, on poszedł mnie odprowadzić do domu. Szliśmy przez całą drogę nie odzywając się do siebie, gdy doszliśmy pod mój dom to Kas jak zawsze nie umie się opamiętać.
-To do jutra. –chciałam wejść do domu, ale Kastiel złapał mnie w pasie i przyciągną do siebie.
-A czemu do jutra jak byśmy mogli znowu spędzić noc razem. –zaczął mnie całować po szyi i włożył rękę pod moja bluzkę.
-Kas nie. –odepchnęłam go lekko od siebie.
-Czemu?? –stał oburzony.
-Po pierwsze jest Nataniel w domu, a po drugie źle się czuje. –złapałam się rękom za głowę.
-Dobrze to odpocznij, a ja jutro rano po ciebie przyjdę. –na pożegnanie jeszcze mnie pocałował i poszedł.
Gdy weszłam od razu poszłam do swojego pokoju się położyć, naprawdę źle się czułam myślałam, że głowa mi zaraz pęknie, a brzuch mnie tak bolał, że ledwo szłam po schodach, no właśnie brzuch mam nadzieje, że to fałszywy alarm, ale poczekam, jak tak będzie częściej to będę musiała to powiedzieć Kastielowi i pójść do lekarza.
W nocy nie mogłam spać tak mnie brzuch bolał i bałam się tego, że jednak jestem w ciąży to był drugi powód przez jaki spać nie mogłam. Usnęłam nad ranem lecz za kilka minut budzik zadzwonił i nie było mi dane długo spać, ledwo zeszłam na dół coś zjeść i się napić.
-Emi strasznie wyglądasz, dobrze się czujesz?? –patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Nie, ja umieram wszystko mnie boli i w nocy spać nie mogłam. –myślałam, że się popłacze tak wszystko mnie bolało.
-To wróć do łóżka. –powiedział patrząc na nie tak jakbym była jakimś duchem.
-Nie poczekam, aż Kas przyjdzie. –wymusiłam uśmiech.
Nat zrobił mi gorącej herbaty, i tak siedziałam przez 15 min, aż Kas nie przyszedł.
-Czemu mój skarb jeszcze w piżamie?? –podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Źle się czuje, bardzo źle. –nawet nie miałam siły by się uśmiechnąć.
-No widać strasznie wyglądasz, a czemu nie jesteś w łóżku tylko tu siedzisz?? –Nataniel właśnie wyszedł z mieszkania.
-Czekałam, aż przyjdziesz. –lekko się uśmiechnęłam.
Kastiel złapał mnie za nogi i ramiona i zaniósł mnie do pokoju. W czasie gdy mnie niósł gapił się na mój brzuch.
-Coś się stało?? –byłam zaniepokojona.
-A może miałaś racje, może ty jesteś w ciąży. –patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Nie wiem jak tak dalej będzie to pójdę do lekarza. –połozy mnie na łóżko. –W tedy będziemy mieli pewność, ale mam nadzieje, że tylko nam się wydaje. –przykryłam się kołdrą.
Kastiel położył się koło mnie i mnie przytulił, usnęłam nawet nie wiem kiedy, tak mi dobrze było w jego ramionach.
***
Jest zakończenie roku szkolnego, dobrze że już wydobrzałam, po rozdaniu świadectw przyjdę do domu po kilka rzeczy idę do Kastiela. W szkole była jakaś nudna akademia potem do klas i świadectwa, moje nie jest aż takie złe, ale mogło być lepsze. Wyszliśmy na dziedziniec i ja, Kas, Nat i Mela skierowaliśmy się do mojego domu. Weszliśmy do domu wskoczyłam szybko do swojego pokoju po kilka rzeczy i wyszłam na dwór do Kasa, z którym potem udałam się do niego.
Mam nadzieję że się podobał rozdział, a następny dodam we wtorek więc czekajcie cierpliwie J
Emi nie jest w w ciąży, Emi nie jest w w ciąży, Emi nie jest w w ciąży...
OdpowiedzUsuńRany moja wyobraźnia podpowiada mi, że to ja jestem główną bohaterką. Jak czytała koniec to już mi się w głowie zaczęło kręcić. %|
masz racje to jest okropne wyobraźnia potrafi płatać takie figle, że w głowie się kręci
OdpowiedzUsuń