Siedziałam tak w domu
Kastiela, jestem u niego już 3 dni i nic się nie działo, byliśmy raz w kinie i
dziś będziemy oglądać w domu jakiś horror, a tak to dla mnie czasu już nie ma,
mam nadzieje że to się zmieni, a ten brzuch już jakiś czas mnie nie bolał, ani
nic takiego się nie działo, znaczy ze to był fałszywy alarm.
Siedziałam tak na kanapie czekając na Kasa którego cały dzień nie ma , gdy nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Jestem już. -wszedł cały mokry, bo na dworze była burza.
-Już czy dopiero??!! -siedziałam zła.
-Oj już nie bądź zła, oglądamy ten film czy nie?? -przyszedł przebrany w spodnie dresowe i nic więcej.
Usiadł koło mnie i mnie przytulił, włączył DVD i puścił jakiś horror, tak siedziałam w niektórych momentach się bałam więc się przytulałam do Kasa, aż w którymś momencie usnęłam.
Rano się obudziłam w łóżku, ale Kasa koło mnie nie było, więc wstałam poszłam do łazienki wziąć prysznic i zrobić makijaż. Wyszłam z łazienki poszłam do kuchni coś zjeść, chodziłam po tym domu wkurzona miałam dosyć, że na całe dnie zostaje sama, bo on sobie gdzieś wychodzi i dopiero wieczorem przychodzi, więc postanowiła też gdzieś wyjść i zadzwoniłam do Nata czy jest w domu bo chciałam trochę z nim spędzić czas.
-Cześć Nat, jesteś sam w domu czy ci przeszkadzam?? -zaczęłam mówić gdy usłyszałam, że odebrał.
-Tak, jestem sam, bo Melania dziś nie mogła przyjść, a coś się stało?? –zaniepokoił się.
-Pogadamy jak przyjdę. –rozłączyłam się i zrobiłam sobie kanapkę do jedzenie.
Wyszłam z domu po 10 min, wzięłam torebkę, kluczę i cienki sweterek jakby zrobiło się zimno.
Szłam chwile i doszłam do domu gdzie wcześniej mieszkałam, podeszłam do drzwi i weszłam.
-Cześć Nat, już przyszłam. –weszłam do salonu.
-Cieszę się, a teraz siadaj i gadaj co ten dupek ci zrobił. –uśmiechną się z pogardą wobec Kastiela.
-Tak dokładnie to nic, ale go całymi dniami nie ma w domu wychodzi rano i wraca wieczorem, a ja sama siedzę jak ta debilka w domu i czuje się sama, więc chciałam przyjść do ciebie i z tobą pogadać bo gorzej to już być nie może. –zaczęłam płakać.
-Emi nie płacz wiedziałem, że tak będzie. –przytulił mnie mocno tylko w nim miałam wsparcie jak na razie.
Przestalam płakać i tak z nim siedziałam i gadałam o byle czym. Po jakiś 2 godzinach poszłam do kuchni by nalać sobie soku do szklanki, a Nat siedział w salonie i oglądał wiadomości.
-Emi chodź tu szybko, mówiłaś, że być gorzej już nie może, a jednak. –nagle mnie zawołał.
Gdy weszłam do salonu kazał słuchać co mówią w wiadomościach, mówili o jakimś rozbitym samolocie, że znaleźli niektóre ofiary i pokazywali zdjęcia, nagle zobaczyłam zdjęcie znanej mi postaci i imię, to była moja ciocia, zatkało mnie nie umiałam nic powiedzieć zaczęły mi łzy lecieć po policzkach, straciłam wszystkie siły i upadłam na podłogę, Nataniel położył mnie na kanapie ja przytuliła się do niego zszokowana, mówiłam, że to nie może być prawda, a on mnie mocno przytulał, że to jest prawda i że nie mogę się załamywać, bo mam jego, Rozalie, Melanie a Kasa nie wymienił, nawet się tym nie przejęłam tak mocno mnie to zszokowało, a łzy płynęły mi po policzka jak strumienie, po którymś czasie usnęłam z tego wszystkiego. Obudziłam się wieczorem Nat cały czas mnie obejmował, nagle ktoś zadzwonił do drzwi, miałam nadzieje, że to Kas.
-Dobry wieczór czy mieszka tu pani Emilllii?? –stało dwóch facetów w garniturach.
-Tak. –odpowiedział Nat i ich wpuścił.
-Dobry wieczór ja jestem Emilllii. –wstałam by się przywitać.
-Wie pani, że pani ciocia nie żyje?? –zapytali się.
-Tak. –odpowiedziałam ze smutkiem.
-To jest testament pani cioci w którym oddaje bani wszystko co ma. –wyciągną jakiś dokument i go pokazał. –Musi pani go podpisać. –dali mi długopis.
Wzięłam ten dokument i go podpisałam panowie podziękowali i wyszli, a ja znowu zaczęłam płakać.
-Nataniel powiedz, że mi się to tylko śni?? –przytuliłam się do niego. –Powiedz że to nie prawda??
-Emi przykro mi ale to jest prawda. –uścisną mnie mocniej.
***
Obudziłam się u siebie w pokoju, który przydzieliła mi ciocia, poczułam jak na samą myśl o niej płyną mi łzy, ale nie musiałam się w końcu wziąć w garść, wczoraj w telewizji mówili, że pogrzeby zmarłych w wypadku samolotowy sponsoruje miasto w którym dany pasażer mieszkał. Postanowiłam zadzwonić do Kasa by po mnie przyjechał by przy mnie był w tych trudnych chwilach, ale nie odbierał nie obchodziło go to co się dzieje, po nowinie zaczęłam płakać.
Wstałam i zeszłam na dół , do kuchni by coś zjeść.
W kuchni stał Nat i coś tam szykował do jedzenia.
-Emi proszę uśmiechnij się chociaż na moment. –prosił mnie Nat.
-Przepraszam, ale nie mogę, nie potrafię. –zakryłam rękoma twarz.
-Będzie dobrze. –usiadł koło mnie stawiając przed mną gorącą herbatę.
-Nie, nie będzie dobrze, moja ciocia nie żyje, jestem załamana mój chłopak jak go najbardziej potrzebuje ma mnie w dupie, nie odbiera telefonu, nic go nie obchodzi, mam już naprawdę dosyć. –wściekła i zapłakana wstałam od stołu i pobiegłam na górę do pokoju.
Leżałam i płakałam w poduszkę, gdy do pokoju wszedł Nat.
-Nie płacz Emi, nie przejmuj się tym dupkiem. –pogłaskał mnie po głowie.
-Wiem, ale nie potrafię, bo go kocham. –nie odrywałam głowy od poduszki.
-Chcesz zostać sama czy nie?? –powiedział mi to do ucha.
-Chce być sama. –poczułam jak wstaje z łózka i wychodzi.
***
Po godzinie postanowiłam pójść na dół coś zjeść, bo od wczoraj nic nie jadłam.
-Już się trochę lepiej czujesz?? –zapytał Nat z uśmiechem.
-Tak, tylko głodna jestem. –weszłam do kuchni.
-Dobrze, zostawiłem ci omlety. –postawił przed mną talerz, z jedzeniem.
Zaczęłam jeść, ale jakoś mi to opornie szło mój żołądek odmawiał jakiego kolwiek posiłku, więc odsunęłam od siebie talerz, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi, miałam nadzieje, że to Kastiel sobie o mnie przypomniał.
-Nat, jest Emi?? –do mieszkania wparowała Rozalia z Lysandrem.
-Tak, ale teraz je. –Rozalia go popchnęła i podeszła do nie.
-Emi nie wiesz jak mi jest przykro, moja biedna, chce żebyś jutro poszła ze mną na zakupy, bo chce ci dać prezent. –przytuliła mnie z całej siły.
-No dobrze, a skąd wiedzieliście że tu jestem?? –spojrzałam na Lysandra.
-Bo pojechałem z Rozalią mając nadzieje że jesteś u Kastiela, ale nikt nam nie otwierał więc od razu tu przyjechaliśmy. –ze złą miną gdzieś patrzał Lysander. –Właśnie. a gdzie Kastiel?? –zapytał Lysander.
-Nie wiem, od wczoraj go nie widziałam, on rano wychodzi i dopiero wieczorem jest z powrotem. –opuściłam głowę.
-Emi nie martw się ja z nim pogadam, chce żebyś tą noc jeszcze tu spędziła, a jutro z Rozalią przyjdziecie po zakupach do mnie i cię odwiozę do Kastiela może być?? –Lysander się uśmiechną lekko.
-Dobrze. –chciałam się uśmiechnąć, ale coś mi nie wyszło.
***
Cały dzień spędziłam w pokoju nie chciałam z nikim gadać Nataniel tyko czasami przychodził zapytać czy chce coś zjeść, czy przydatkiem głodna nie jestem, ale nie maiłam na nic ochoty. Nadszedł wieczór i Nat znowu wszedł do mojego pokoju.
-Emi cały dzień nic nie jadłaś, proszę cię chodź coś zjeść na dół czy chcesz żebym ci jedzenie tu przyniósł. –w jego oczach było widać troskę.
-Nie, nie przynoś zejdę, nie jestem głodna ale widzę, że się martwisz więc coś spróbuje w siebie wcisnąć. –wstałam i poszłam z nim na dół.
Zjadłam tylko jedną kanapkę bo naprawdę nie mogłam nic zjeść. Jak już ją w siebie wepchnęłam wstałam i chciałam iść do pokoju, gdy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam.
-Emi zabieraj rzeczy jedziesz z nami. –do domu znowu weszła Rozalia z Lysandrem.
-Co się stało?? –byłam zdziwiona ich wizytą.
-Rozalia wpadła na genialny pomysł byś pojechała teraz do mnie, bo ona też zostaje i by nie była jedna sama dziewczyna, by po ciebie po południu nie musiała iść, a rano byśmy z tobą poszli na pogrzeb. –uśmiechną się delikatnie.
-No właśnie, byś spała, ze mną w pokoju. –uśmiechnęła się promiennie Rozalia.
-Dobrze, tylko pójdę po rzeczy. –Rozalia poszła ze mną na górę.
Po spakowaniu ciuchów i innych potrzebnych rzeczy zeszłyśmy na dół do chłopaków.
-Gotowa, możemy jechać. –odparła Rozalia.
Pożegnałam się jeszcze z Natanielem i za wszystko mu podziękowałam.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do czarnego auta Lysandra i ruszyliśmy do jego domu.
Miałam dziś nie dodawać rozdziału, bo wczoraj zmarł mój dziadek, ale postanowiłam dodać, gdyż wam to obiecałam L
Mam nadzieje, że się podobał i czekajcie cierpliwie na kolejny rozdział, bo nie wiem kiedy konkretnie będę mieć czas by go dodać. J
Siedziałam tak na kanapie czekając na Kasa którego cały dzień nie ma , gdy nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Jestem już. -wszedł cały mokry, bo na dworze była burza.
-Już czy dopiero??!! -siedziałam zła.
-Oj już nie bądź zła, oglądamy ten film czy nie?? -przyszedł przebrany w spodnie dresowe i nic więcej.
Usiadł koło mnie i mnie przytulił, włączył DVD i puścił jakiś horror, tak siedziałam w niektórych momentach się bałam więc się przytulałam do Kasa, aż w którymś momencie usnęłam.
Rano się obudziłam w łóżku, ale Kasa koło mnie nie było, więc wstałam poszłam do łazienki wziąć prysznic i zrobić makijaż. Wyszłam z łazienki poszłam do kuchni coś zjeść, chodziłam po tym domu wkurzona miałam dosyć, że na całe dnie zostaje sama, bo on sobie gdzieś wychodzi i dopiero wieczorem przychodzi, więc postanowiła też gdzieś wyjść i zadzwoniłam do Nata czy jest w domu bo chciałam trochę z nim spędzić czas.
-Cześć Nat, jesteś sam w domu czy ci przeszkadzam?? -zaczęłam mówić gdy usłyszałam, że odebrał.
-Tak, jestem sam, bo Melania dziś nie mogła przyjść, a coś się stało?? –zaniepokoił się.
-Pogadamy jak przyjdę. –rozłączyłam się i zrobiłam sobie kanapkę do jedzenie.
Wyszłam z domu po 10 min, wzięłam torebkę, kluczę i cienki sweterek jakby zrobiło się zimno.
Szłam chwile i doszłam do domu gdzie wcześniej mieszkałam, podeszłam do drzwi i weszłam.
-Cześć Nat, już przyszłam. –weszłam do salonu.
-Cieszę się, a teraz siadaj i gadaj co ten dupek ci zrobił. –uśmiechną się z pogardą wobec Kastiela.
-Tak dokładnie to nic, ale go całymi dniami nie ma w domu wychodzi rano i wraca wieczorem, a ja sama siedzę jak ta debilka w domu i czuje się sama, więc chciałam przyjść do ciebie i z tobą pogadać bo gorzej to już być nie może. –zaczęłam płakać.
-Emi nie płacz wiedziałem, że tak będzie. –przytulił mnie mocno tylko w nim miałam wsparcie jak na razie.
Przestalam płakać i tak z nim siedziałam i gadałam o byle czym. Po jakiś 2 godzinach poszłam do kuchni by nalać sobie soku do szklanki, a Nat siedział w salonie i oglądał wiadomości.
-Emi chodź tu szybko, mówiłaś, że być gorzej już nie może, a jednak. –nagle mnie zawołał.
Gdy weszłam do salonu kazał słuchać co mówią w wiadomościach, mówili o jakimś rozbitym samolocie, że znaleźli niektóre ofiary i pokazywali zdjęcia, nagle zobaczyłam zdjęcie znanej mi postaci i imię, to była moja ciocia, zatkało mnie nie umiałam nic powiedzieć zaczęły mi łzy lecieć po policzkach, straciłam wszystkie siły i upadłam na podłogę, Nataniel położył mnie na kanapie ja przytuliła się do niego zszokowana, mówiłam, że to nie może być prawda, a on mnie mocno przytulał, że to jest prawda i że nie mogę się załamywać, bo mam jego, Rozalie, Melanie a Kasa nie wymienił, nawet się tym nie przejęłam tak mocno mnie to zszokowało, a łzy płynęły mi po policzka jak strumienie, po którymś czasie usnęłam z tego wszystkiego. Obudziłam się wieczorem Nat cały czas mnie obejmował, nagle ktoś zadzwonił do drzwi, miałam nadzieje, że to Kas.
-Dobry wieczór czy mieszka tu pani Emilllii?? –stało dwóch facetów w garniturach.
-Tak. –odpowiedział Nat i ich wpuścił.
-Dobry wieczór ja jestem Emilllii. –wstałam by się przywitać.
-Wie pani, że pani ciocia nie żyje?? –zapytali się.
-Tak. –odpowiedziałam ze smutkiem.
-To jest testament pani cioci w którym oddaje bani wszystko co ma. –wyciągną jakiś dokument i go pokazał. –Musi pani go podpisać. –dali mi długopis.
Wzięłam ten dokument i go podpisałam panowie podziękowali i wyszli, a ja znowu zaczęłam płakać.
-Nataniel powiedz, że mi się to tylko śni?? –przytuliłam się do niego. –Powiedz że to nie prawda??
-Emi przykro mi ale to jest prawda. –uścisną mnie mocniej.
***
Obudziłam się u siebie w pokoju, który przydzieliła mi ciocia, poczułam jak na samą myśl o niej płyną mi łzy, ale nie musiałam się w końcu wziąć w garść, wczoraj w telewizji mówili, że pogrzeby zmarłych w wypadku samolotowy sponsoruje miasto w którym dany pasażer mieszkał. Postanowiłam zadzwonić do Kasa by po mnie przyjechał by przy mnie był w tych trudnych chwilach, ale nie odbierał nie obchodziło go to co się dzieje, po nowinie zaczęłam płakać.
Wstałam i zeszłam na dół , do kuchni by coś zjeść.
W kuchni stał Nat i coś tam szykował do jedzenia.
-Emi proszę uśmiechnij się chociaż na moment. –prosił mnie Nat.
-Przepraszam, ale nie mogę, nie potrafię. –zakryłam rękoma twarz.
-Będzie dobrze. –usiadł koło mnie stawiając przed mną gorącą herbatę.
-Nie, nie będzie dobrze, moja ciocia nie żyje, jestem załamana mój chłopak jak go najbardziej potrzebuje ma mnie w dupie, nie odbiera telefonu, nic go nie obchodzi, mam już naprawdę dosyć. –wściekła i zapłakana wstałam od stołu i pobiegłam na górę do pokoju.
Leżałam i płakałam w poduszkę, gdy do pokoju wszedł Nat.
-Nie płacz Emi, nie przejmuj się tym dupkiem. –pogłaskał mnie po głowie.
-Wiem, ale nie potrafię, bo go kocham. –nie odrywałam głowy od poduszki.
-Chcesz zostać sama czy nie?? –powiedział mi to do ucha.
-Chce być sama. –poczułam jak wstaje z łózka i wychodzi.
***
Po godzinie postanowiłam pójść na dół coś zjeść, bo od wczoraj nic nie jadłam.
-Już się trochę lepiej czujesz?? –zapytał Nat z uśmiechem.
-Tak, tylko głodna jestem. –weszłam do kuchni.
-Dobrze, zostawiłem ci omlety. –postawił przed mną talerz, z jedzeniem.
Zaczęłam jeść, ale jakoś mi to opornie szło mój żołądek odmawiał jakiego kolwiek posiłku, więc odsunęłam od siebie talerz, gdy nagle ktoś zaczął walić w drzwi, miałam nadzieje, że to Kastiel sobie o mnie przypomniał.
-Nat, jest Emi?? –do mieszkania wparowała Rozalia z Lysandrem.
-Tak, ale teraz je. –Rozalia go popchnęła i podeszła do nie.
-Emi nie wiesz jak mi jest przykro, moja biedna, chce żebyś jutro poszła ze mną na zakupy, bo chce ci dać prezent. –przytuliła mnie z całej siły.
-No dobrze, a skąd wiedzieliście że tu jestem?? –spojrzałam na Lysandra.
-Bo pojechałem z Rozalią mając nadzieje że jesteś u Kastiela, ale nikt nam nie otwierał więc od razu tu przyjechaliśmy. –ze złą miną gdzieś patrzał Lysander. –Właśnie. a gdzie Kastiel?? –zapytał Lysander.
-Nie wiem, od wczoraj go nie widziałam, on rano wychodzi i dopiero wieczorem jest z powrotem. –opuściłam głowę.
-Emi nie martw się ja z nim pogadam, chce żebyś tą noc jeszcze tu spędziła, a jutro z Rozalią przyjdziecie po zakupach do mnie i cię odwiozę do Kastiela może być?? –Lysander się uśmiechną lekko.
-Dobrze. –chciałam się uśmiechnąć, ale coś mi nie wyszło.
***
Cały dzień spędziłam w pokoju nie chciałam z nikim gadać Nataniel tyko czasami przychodził zapytać czy chce coś zjeść, czy przydatkiem głodna nie jestem, ale nie maiłam na nic ochoty. Nadszedł wieczór i Nat znowu wszedł do mojego pokoju.
-Emi cały dzień nic nie jadłaś, proszę cię chodź coś zjeść na dół czy chcesz żebym ci jedzenie tu przyniósł. –w jego oczach było widać troskę.
-Nie, nie przynoś zejdę, nie jestem głodna ale widzę, że się martwisz więc coś spróbuje w siebie wcisnąć. –wstałam i poszłam z nim na dół.
Zjadłam tylko jedną kanapkę bo naprawdę nie mogłam nic zjeść. Jak już ją w siebie wepchnęłam wstałam i chciałam iść do pokoju, gdy ktoś nagle zadzwonił do drzwi. Podeszłam i je otworzyłam.
-Emi zabieraj rzeczy jedziesz z nami. –do domu znowu weszła Rozalia z Lysandrem.
-Co się stało?? –byłam zdziwiona ich wizytą.
-Rozalia wpadła na genialny pomysł byś pojechała teraz do mnie, bo ona też zostaje i by nie była jedna sama dziewczyna, by po ciebie po południu nie musiała iść, a rano byśmy z tobą poszli na pogrzeb. –uśmiechną się delikatnie.
-No właśnie, byś spała, ze mną w pokoju. –uśmiechnęła się promiennie Rozalia.
-Dobrze, tylko pójdę po rzeczy. –Rozalia poszła ze mną na górę.
Po spakowaniu ciuchów i innych potrzebnych rzeczy zeszłyśmy na dół do chłopaków.
-Gotowa, możemy jechać. –odparła Rozalia.
Pożegnałam się jeszcze z Natanielem i za wszystko mu podziękowałam.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do czarnego auta Lysandra i ruszyliśmy do jego domu.
Miałam dziś nie dodawać rozdziału, bo wczoraj zmarł mój dziadek, ale postanowiłam dodać, gdyż wam to obiecałam L
Mam nadzieje, że się podobał i czekajcie cierpliwie na kolejny rozdział, bo nie wiem kiedy konkretnie będę mieć czas by go dodać. J
Chlip, chlip smutno :( Współczuje z powodu śmierci dziadka :(
OdpowiedzUsuń