lista blogów

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 26 "Nieprzewidziana kłótnia"

Siedziałam tak z Kasem i czekałam aż skończy jeść swoją porcje naleśników. Nie wiem czemu on tak długo je, może głodny nie jest ja swoje wchłonęłam strasznie szybko, głodna byłam. Gdy Kastiel skończył wstał i wziął talerze, by potem wsadzić je do zmywarki. Ja przez cały czas siedziałam zamyślona gdy nagle usłyszałam głos Kastiela.
-Coś ci się stało, bo jakoś dziwnie wyglądasz, jakaś taka blada się zrobiłaś, może chora jesteś? –przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Nie, nie tylko nad czymś się zastanawiam. –boje się go zapytać.
-A spoko, ale jak by się coś działo to mów. –przyglądał się mi uważnie.
 -Kastiel, chce ci coś powiedzieć. –bałam się jego reakcji.
Słucham. –usiadł i mnie przytulił.
-No bo dziś wieczorem ma przyjechać mój przyjaciel z liceum do którego się przeniosłam, nazywa się Lachlan i czy nie będziesz miał nic przeciwko? –wyczekiwałam na jego odpowiedź i miałam dziwne uczucie.
-Mówisz przyjaciel?? Dobrze, a o której dokładnie przyjeżdża? –odetchnęłam z ulgą.
-Nie wiem, nie powiedział o której dokładnie. –uśmiechnęłam się.
-To się na niego poczeka. –pocałował mnie w policzek.
***
Po kilku minutach postanowiłam wyjść na spacer, bo jest piękna pogoda aż szkoda siedzieć w domu. Szłam w stronę parku, gdy nagle zobaczyłam znaną mi osobę, która siedziała na ławce i była zamyślona. Postanowiłam podejść i pogadać.
-Hej Lysander. –uśmiechnęła się do niego.
-Witaj Emi, dawno się nie widzieliśmy. –uśmiechną się do mnie, ale tak inaczej niż zwykle.
-No tak, ale mogłeś do mnie przyjść przecież wiesz gdzie mieszkam. –usiadłam obok niego.
-Wiem ale nie chciał bym się natknąć na Kastiela, nie mam ochoty go widzieć. –zmarszczył czoło.
-Nadal jesteś na niego zły? –złapałam go za ramie.
-Tak, takich rzeczy się nie zapomina, chociaż nie wiem dlaczego ty mu wybaczyłaś? –zwrócił się do mnie.
-Ech…wiesz miłości się nie wybiera, sam o tym wiesz. –z uśmiechem do niego to powiedziałam, bo przecież kocha Luis.
-No tak. –posmutniał w jednej chwili.
-Coś się stało? –miałam złe przeczucia.
-Nie chce cię okłamać, więc wolę się nie odzywać na ten temat. –spojrzał w niebo.
-Właśnie czemu nie jesteś teraz z Luis? –zaciekawiło mnie to.
-Widzę, że nie odpuścisz więc ci powiem. –spojrzał na mnie.
-To jednak o nią chodzi? –nie wiedziałam co powiedzieć.
-Tak. –pochylił głowę w dół.
-To słucham co się dzieje? –dotknęłam jego podbródka i obróciłam jego twarz by spojrzał na mnie.
-Więc, z nią się dziś umówiłem, mieliśmy się spotkać tu na tej ławce, przyszedłem przed czasem, czekałem i jej nie było potem po jakiś 15 minutach dostałem SMS, że przeprasza ale coś jej wypadło i nie może przyjść. –zaszkliły mu się oczy.
-To że raz nie przyszła, to nic nie znaczy. –zaniepokoiłam się trochę.
-Nie powiedziałem, że to był jedyny raz, wczoraj podobnie zrobiła i przedwczoraj też, więc co byś pomyślała na moim miejscu? –patrzał mi w oczy.
-No pewnie to co ty teraz, przykro mi Lysander, ale pamiętaj, że masz mnie, ty też mi pomagałeś, wspierałeś i byłeś przy mnie, gdy Kastiel się podobniej zachowywał. –wstałam z ławki.
-No tak. -spojrzał na mnie i wstał
-Więc teraz odpłacę ci się tym samym, też będę przy tobie i wszystko się ułoży. –przytuliłam go tak mocno jak potrafiłam, a on odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje. –lekko cmokną mnie w policzek.
-Nie ma za co. –lekko się zarumieniłam.
Jeszcze na chwilkę usiedliśmy, na tej ławce i opowiadałam mu co się działo jak wyjechałam jakie osoby poznałam, wspomniałam mu o Lachlanie, że przyjeżdża. Po kilku minutach zbierałam się do domu i Lysander zaoferował się mnie odprowadzić. Przez drogę próbowałam go jakoś rozweselić i mi się udało.
-Lysander jak by co przychodź do mnie i się nie przejmuj Kastielem. –jeszcze go przytuliłam na pożegnanie.
-Dobrze, na razie. –odwzajemnił uścisk.
Weszłam do domu i czekała na mnie nie miła niespodzianka. Kastiel schodził z góry ze swoją torbą.
-Co robisz? –dziwnie się zachowywał.
-Co ja robię chyba co ty! –wkurzony zacząć ubierać buty.
-O co ci chodzi? –nie rozumiałam go.
-Nie udawaj głupiej, przecież cię widziałem w parku z Lysandrem. –zaczął ubierać drugiego buta.
-Ale Kastiel, ja go przypadkowo spotkałam. –nie mogłam uwierzyć w to, że mnie o coś podejrzewa.
-Tak i przypadkowo się z nim całowałaś? – wyprostował się.
-Nie całowałam się z nim tylko on mnie pocałował w policzek to chyba nic złego. –myślałam, że się załamie.
-Jakoś ci nie wierze. –złapał z klamkę.
-Ale Kastiel on mnie na podziękowanie pocałował, nie wiesz o co chodzi, a podejrzewasz. –złapałam go za rękę.
-Jeśli myślisz, że w ten kit ci uwierzę jesteś w błędzie. –otworzył drzwi.
-Kastiel proszę ja nie kłamię, wysłuchaj mnie. –głos zaczął mi się łamać.
-Puść mnie nie mam ochoty rozmawiać ze zdzirą która jest z jednym, a idzie do drugiego. –wyszarpał rękę z mojego uścisku, a ja stałam zszokowana tym co powiedział.
-Ale…Kastiel, jak, jak…ty…czemu…tak mnie nazwałeś, przecież, ja cię…kocham. –spojrzał na mnie z żalem, a po moich policzkach leciały strumienie łez.
Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, czemu on mnie nazwał zdzirą? Dla czego on tak w ogóle pomyślał? Chciałam zadzwonić do Lysandra by przyszedł do mnie, ale stwierdzałam, że nie, bo jak by to widział przypadkiem Kastiel to tym bardziej był pewny swoich domyśleń nieprawdziwych, a po drugie z niedługo powinien pojawić się Lachlan, więc poczekam, aż on przyjdzie i mu wszystko opowiem. Wstałam ledwo z tej ziemi nie miałam na nic siły chciałam usnąć snem wiecznym, poszłam do pokoju, by potem udać się do łazienki i wziąć gorącą kąpiel. Weszłam do wanny i próbowałam się zrelaksować, ale nie pozwoliła mi moja myśl, cały czas była zajęta słowami wypowiedzianymi przez Kastiela, te słowa bardzo bolały on nawet sobie nie wyobraża jak. Po jakimś czasie wyszłam z wanny wytarłam się, ubrałam się i zeszłam do salonu, położyłam się na sofie i przykryłam miękkim kocykiem. Chciałam usnąć, ale nie potrafiłam, myślenie o Kastielu było silniejsze, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc ledwo zlazłam z tej sofy, szłam do drzwi z lekkim uśmiechem, bo to pewnie Lachlan już przyjechał i będę mogła szukać u niego jakiegoś pocieszenia. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.


Obiecałam ze dodam w tygodniu więc dodałam, wiem że krótki, ale jest mam nadzieje że się podobał. :D
Następny pewnie w następną sobotę albo niedziele jeszcze się zobaczy ;)

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 25 "Nieoczekiwany gość"

Podeszłam do drzwi złapałam za klamkę i gdy otworzyłam ukazała mi się brązowo włosa dziewczyna która jest ubrana jak dziwka, ma krótką białą bluzkę z jakimś napisem i tak krótkie szorty aż pośladki je na zewnątrz wychodziły, czy jej tak przypadkiem nie jest zimno jak jest już późna jesień. Jej makijaż aż szkoda gadać tak mocny, że ledwo oczy było widać.
-Cześć jest może Kastiel? –skąd ona zna Kastiela i w ogóle skąd wiedziała, że on jest tu taj.
Tak jest. –w tym momencie Kastiel wyszedł za moich pleców.
-Debra? –co to jego była?!
-Tak koteczku, mam do ciebie sprawę. –chciała wejść do domu, ale Kas ją wypchną.
-Emi, muszę z nią pogadać za jakąś godzinę wrócę. –pocałował mnie namiętnie i wyszedł.
Stałam przed drzwiami jak słup, zatkało mnie, miałam tylko nadzieje, że nic głupiego z nią nie zrobi, przecież obiecał. Poszłam do salonu położyłam się na sofie przykryłam kocem i włączyłam TV i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
***
Zaczęłam się przebudzać i poczułam czyjąś dłoń na moim policzku, otworzyłam lekko powieki i ujrzałam twarz czerwono włosego uśmiechnęłam się na sam widok.
-Miło cię znowu widzieć, ile już tak koło mnie siedzisz? –złapałam go za rękę.
-Gdzieś z półgodziny, nie chciałem cię budzić. –uniosłam się, a on usiadł koło mnie i oparłam głowę o jego ramie.
 -Wiesz chciałam cię o to już dawno zapytać, ale zapominałam. –spojrzałam mu w oczy.
-O co? –siedział zaskoczony.
-Jak wyjechałam to ile dziewczyn do teraz miałeś? –byłam tego ciekawa.
-Żadnej. –co, on!?
-Ale powiedz prawdę proszę cię, nie lubię jak mnie okłamujesz. –przecież on taki nie był.
-Ale to jest prawda. –popatrzał mi w oczy, a ja nie mogłam w to uwierzyć, że się tak zmienił.
-Wiesz co Kocham Cię. –pocałowałam go delikatnie.
-Ja ciebie też. –pocałował teraz on mnie tylko, że namiętnie.
-Co ona od ciebie chciała? –chciałam by mi wszystko mówił.
-Chciała bym z nią wyjechał i dla niej grał. –opuścił wzrok.
-A ty co? –czy on chce mnie zostawić by wyjechać z tą siksą.
-Jej odmówiłem, powiedziałem, że ty jesteś moją dziewczyną i jesteś dla mnie najważniejsza i nigdzie się nie wybieram. –uśmiechną się.
-Aż się bałam. –ulżyło mi.
-Nigdy więcej cię nie zostawię, mówiłem ci to już. –oparł swoje czoło o moje.
-Wiem. –lekko go pocałowałam. -A co ona ci odpowiedziała? –chciałam wiedzieć co dalej.
-Że nie mam tracić takiej szansy przez jedną głupia dziewczynę, w tedy się wkurzyłem i jej powiedziałem, że mogła nie przyjeżdżać, bez niej było sto razy lepiej. –lekko się zdenerwował.
-I co ona na to? –niech mówi dalej.
-Wzruszyła ramionami i powiedziała, że mam to przemyśleć. –położyłam się na jego kolanach. –Ale ja nic myśleć nad tym nie będę bo już podjąłem decyzje. –zaczął mnie głaskać po głowie.
-I co postanowiłeś? –na pewno zostanie to mój Kastiel i nikogo więcej.
-Że nigdzie nie jadę zostaje tu z tobą. –zaczął mnie całować.
-No właśnie, a dowiedziałeś się skąd wiedziała, że jesteś u mnie? –to mnie interesowało.
-Tak mówiła, że była u mnie, ale nikogo tam nie było i jak się wracał do siebie to spotkała Nataniela, który jej powiedział gdzie jestem. –uśmiechną się ciepło do mnie.
-A to już wszystko wyjaśnia. –odwzajemniłam uśmiech.
Siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut i postanowiliśmy iść spać bo się późno zrobiło, ja poszłam się przebrać, a Kas zajmował się ścieleniem łóżka. Weszłam do pokoju i z szafki wygrzebałam starą koszulkę Kasa, więc postanowiłam ją ubrać i w niej spać. Wyszłam z pokoju, a Kastiel stał przy schodach.
-Nie wiedziałem, że ją jeszcze masz. –zwrócił uwagę na koszulkę którą ubrałam.
-No mam znalazła się. –uśmiechnęłam się i zaczęłam do niego schodzić.
Szlam koło Kastiela, a on mnie złapał, podniósł i oparł o ścianę.
-Przypomniało mi się, że czegoś nie dokończyliśmy bo ktoś zadzwonił do drzwi. –zaczął mnie całować po szyi.
-Myślałam, że zapomniałeś? –uśmiechnęłam się całując go w usta.
-Chciała byś. –uśmiechną się i zaczął całować.
Całując zaniósł mnie na łóżko i delikatnie położył, przykrył nas miękką kołdrą i zaczął swoje poczynania.
***
Leżałam obok Kastiela opierając głowę o jego klatkę piersiową. Po kilku minutach postanowiłam wstać bo zaschło mi strasznie w gardle. Wstałam ostrożnie bo Kas spał, podeszłam do lodówki ze szklanką wyciągałam zimny sok pomarańczowy i nalałam. Usiadłam sobie ze szklanką na krześle w kuchni i zaczęłam rozmyślać. Zaczyna się wszystko układać i niech tak zostanie, nie chce już nie potrzebnych kłótni i kłamstw, które potem bolą. Po jakiś 4 minutach wróciłam do ciepłego łóżka, gdzie czekał na mnie Kas.
***
Rano się obudziłam i postanowiłam iść wziąć prysznic, wstałam delikatnie by Kastiel mógł dalej spać. Weszłam po schodach na górę by móc wejść do mojego pokoju. Weszłam do środka zabrałam potrzebne rzeczy i udałam się w stronę łazienki, gdy usłyszałam znajomy wibracje na moim biurku.
To był SMS od mojego przyjaciela Lachlana z liceum do którego, się przeniosłam po całej tej akcji z Kasem.
Mój przyjaciel napisał, że chce do mnie wpaść na tydzień i czy nie będzie mi przeszkadzał. Oczywiście się zgodziła bo dawno go nie widziałam, a będę musiała sobie załatwić zwolnienie na parę dni u Nicka i najważniejsze będę musiała poinformować o tym Kastiela, ale to jak się obudzi. Weszłam do łazienki i zaczęłam brać prysznic, nagle poczułam lekkie ukłucie w brzuch, ale to pewnie dla tego bo głodna jestem. Gdy skończyłam brać prysznic, ubrałam się zrobiłam makijaż i wyszłam z pokoju, podeszłam sprawdzić czy Lachlan już mi odpisał. Spojrzałam na wyświetlacz i jest jedna wiadomość, odpisał, że dziś wieczorem przyjedzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół Kas nadal spał dziwne kiedyś wstawał o wiele wcześniej ode mnie, pewnie zmęczony jest niech sobie nadal śpi. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić naleśniki bo naszła mnie ochota. Gdy skończyłam poszłam z nimi do salony, bo zrobiłam też jedną porcję dla Kastiela. Usiadłam obok śpiącego królewicza i delikatnie pocałowałam go w usta, lekko się poruszył więc znowu go pocałowałam aż w końcu otworzył oczy.
-Takie pobudki to ja mogę mieć codziennie. –uniósł się delikatnie.
-Jak będę wstawała wcześniej od ciebie to będziesz mieć takie pobudki. –pocałowałam go jeszcze raz. -A tu zrobiłam śniadanie dla ciebie. –wskazałam talerz z jedzeniem, które stały na stole.
-Dziękuje. –usiadł koło mnie i pocałował mnie w policzek.
Jedliśmy w spokoju śniadanie i zastanawiałam się jak mu powiedzieć, że Lachlan przyjedzie wieczorem, bo nie wiedziałam jak zareaguje, czy łagodnie to przyjmie czy znowu będzie okazywał swoją zazdrość.

Tak wiem przepraszam miałam dodać w piątek rozdział, ale zapomniałam, straszna jestem ;P
Dodałam więc dziś mam nadzieje że się podoba, chociaż moim zdaniem trochę drętwy mi ten rozdział wyszedł, ale to daje wam ocenić :D
W tym tygodniu mam mniej nauki więc, powinnam w tygodniu dodać ;3


sobota, 19 października 2013

Rozdział 24 "Cisza przed burzą"

Siedzieliśmy tak na sofie i jedliśmy kanapki. Gdy skończyliśmy ja wstałam, wzięłam talerz i kubki po herbacie, poszłam do kuchni by wstawić to do zlewu. Do kuchni przyszedł Kastiel i od tyłu mnie przytulił i pocałował w policzek.
-Muszę, wyjść. -szepną mi do ucha.
-Aha i co znowu masz zamiar wracać wieczorem, bo jeżeli tak to już lepiej nigdy nie wracaj. -obróciłam się do niego przodem i odepchnęłam go od siebie, udałam się w kierunku schodów.
-O nie chodź tu do mnie. -złapał mnie za rękę i pociągną do siebie. -Nie skończyłem z tobą rozmawiać, a ty mi uciekasz, wieczorem nie wrócę powinienem wrócić za jakieś półtorej godziny. -patrzał mi się w oczy.
-Mam nadzieje. -uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
On wyszedł, a ja się skierowałam do swojego pokoju po komórkę, ale ktoś zadzwonił do drzwi.
-Hej Emi przed chwilą się minąłem z Kastielem, to znaczy, że wróciliście do siebie? –Nataniel wszedł do środka.
-Tak. –uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieje że dobrze zrobiłaś bo mu ciebie też brakowało –spojrzał na mnie kątem oka.
-Eh…wiem, też mam nadzieje, że jednak będzie dobrze. –poszłam do kuchni, a on za mną.
-Zobaczysz będzie dobrze, pamiętaj, że masz jeszcze mnie. –lekko się uśmiechną.
-No tak wiem, wiem zawsze mogę na ciebie liczyć. –usiadłam koło niego. –A ciebie co tu sprowadza?? –nie wiedziałam po co przyszedł.
-Siedzę teraz w domu sam bo Mela leży w szpitalu i nudzi mi się, więc postanowiłem przyjść do ciebie bo myślałem, że ty też jesteś sama. –spojrzał na mnie.
-No jak na razie jestem sama, a co się działo Melani, że jest w szpitalu? –byłam ciekawa czy przypadkiem już nie urodziła.
-Miała silne skurcze i wzięło ja pogotowie, będzie w szpitalu leżała aż do samego porodu. –uśmiechną się.
-Mam nadzieje, że mnie poinformujesz jak się urodzi mała? –spojrzałam na niego.
-No oczywiście. –uśmiechną się.
-A wiesz co się dzieje z twoją siostrą? –byłam ciekawa jak się Amber potoczyło życie.
-Z tego co słyszałem to zaszła w ciąże na jakiejś imprezie z jakimś gościem i rodzice ją wyrzucili z domu. –wzruszył ramionami.
-A gdzie ona teraz mieszka? –co ona narobiła, ale było można się tego spodziewać.
-Niektórzy mówią, że razem z tym chłopakiem, ale jaka prawda to nie wiem. –za bardzo go to nie obchodziło.
-To kiepsko. –przyglądałam się Natowi.
-Wiesz ja już będę szedł bo chce jeszcze wstąpić do szpitala. –wstał i skierował się do przedpokoju.
-No spoko. –wstałam i za nim poszłam.
-To na razie. –otworzył drzwi.
-Na razie. –wyszedł z mieszkania, a ja zamknęłam drzwi.
Poszłam na górę wziąć relaksującą i gorącą kąpiel. Weszłam do łazienki, puściłam gorącą wodę i włączyłam sobie muzykę z telefonu, bo nie lubiłam takiej ciszy, chciałam żeby coś po cichu grało. Weszłam do gorącej wody która znajdowała się w wannie, usiadłam, oparłam głowę i zamknęłam oczy, wsłuchiwałam się w muzykę, to mnie odprężało. Siedziałam w tej wannie z jakieś 5 minut gdy nagle ktoś pocałował mnie w policzek.
-Kastiel jak się wchodzi to się puka. –powiedziałam nie otwierając oczu.
 -A skąd wiedziałaś, że to ja? –czułam jego oddech na mojej szyi.
-Bo kto inny mógł wchodzić jak nie ty, Kastiel ja cię już dosyć znam więc mnie już niczym nie zaskoczysz. –uśmiechnęłam się otwierając oczy.
-Jesteś tego pewna, że już niczym cię nie zaskoczę? –ściągną kurtkę.
-Tak jestem pewna. –spojrzałam na niego lekceważąco.
-To patrz teraz. –ściągną buty.
-Co ty robisz? –uniosłam się lekko.
-Zobaczysz. –zbliżył się do mnie.
Spojrzał na mnie i uśmiechną się zadziornie. W jednej sekundzie znalazł się w wannie pomiędzy moimi nogami a najlepsze w tym wszystkim było to ze w ubraniach.
-Co ty wyprawiasz? –byłam zszokowana.
 -I co zaskoczona. – spojrzał mi w oczy z tym swoim uśmieszkiem.
-No dobra potrafisz mnie bardziej zadziwić i zaskoczyć. – zaczęłam go całować.
A on w cale nie zaprzeczał i zaczął odwzajemniać pocałunki, co raz bardziej namiętniej i zmusił mnie byśmy się zanurzyli. Po wodą nie przestawał mnie całować, w końcu się wynurzyliśmy, on wyszedł z wanny cały mokry.
-Zobacz co zrobiłeś cała podłoga jest przez ciebie mokra, sam będziesz to wycierał ja nawet palcem nie ruszę. –foch 4 ever na 5 minut.
-Oj dobrze nie denerwuj się posprzątam to.- zaczął się rozbierać z mokrych ciuchów.
-Jak byś tak od razu nie mógł ściągnąć ciuchów i dopiero wejść. –uśmiechnęłam się oburzona.
-Nie, nie mogłem chciałem cię zszokować. –stał w samych bokserka.
-Jestem ciekawa jak się teraz przebierzesz, jak ubrań na zmianę nie masz. –uśmiechnęłam się zadziornie.
-Kto powiedział że nie mam byłem w domu i parę ciuchów wziąłem do ciebie, więc mam. –pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Ja jeszcze chwile posiedziałam i postanowiłam w końcu wyjść, z wanny. Wyszłam wytarłam się, zawinęłam się w ręcznik i weszłam do pokoju po ubrania, a Kastiel siedział, w spodniach dresowych i bez koszulki, lubił prezentować swoje ciało, no on miał co pokazywać.
-Co mi się tak przyglądasz? – podeszłam do szafy by wyciągnąć z niej ubrania.
-Czy już ci to mówiłem, że bez ręcznika byś o wiele lepiej wyglądała? –uśmiechną się łobuzersko.
-Tak i to już wiele razy, a bez ręcznika też już mnie widziałeś i to nawet kilka chwil temu więc nie wiem czego ty jeszcze oczekujesz. –zabrałam ciuchy i szlam w stronę łazienki.
-Chciał bym częściej cię bez niego widzieć. –jaki z niego zboczeniec.
-Możesz sobie tylko pomarzyć zboczeńcu. –pokazałam mu język i weszłam z powrotem do łazienki.
Po kilku minutach, wyszłam ubrana, a on siedział na łóżku i czekał na mnie. Podeszłam do niego i się na chyliłam nad nim, myślał, że go pocałuje.
-O nie, nie ma żadnych pocałunków dopóki, łazienka nie będzie, sucha. –wskazałam palcem na drzwi od łazienki.
Nie podobało mu się to, że mu tak rozkazałam iść to zrobić zamiast go pocałować, zaczął coś mruczeć z niezadowolenia pod nosem, ale poszedł i posprzątał.
Wyszedł z tej łazienki oburzony.
-Zadowolona, posprzątałem. –stał oburzony.
-I czego tak się denerwujesz przecież sam powiedziałeś, że posprzątasz. –podeszłam do niego.
-Tak, bo myślałem, że ty o tym zapomnisz. –nawet nie spojrzał na mnie.
-Chciał byś bym zapomniała, ale przestań się dąsać, teraz dostaniesz małą nagrodę. –stanęłam na palcach bo był trochę od mnie wyższy.
Zaczęła go całować, a ta nagroda mu się spodobała, bo mnie podniósł, a ja nałożyłam nogi na jego biodra, a on odwzajemniał pocałunki. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś dzwoni do drzwi.
-Kastiel puść mnie ktoś dzwoni do drzwi. –próbowałam go jakoś odepchnąć od siebie.
-O nie, nich sobie dzwoni teraz jesteśmy zajęci. –zaczął całować mnie po szyi.
-Wrócimy do tego potem. –odsunęłam go z wielkim trudem od siebie.
-Dobra. –zgodził się z wielkim oburzeniem.
Wyszłam z pokoju, kierowałam się do drzwi by je otworzyć i zobaczyć kto to, a Kas podążał za mną.


Dodałam sorry że tak późno ale teraz dopiero miałam czas bo robiłam zaległy projekt straszne.
Mam nadzieje ze się podoba i następny postaram się dać w piątek. ;3


piątek, 11 października 2013

Rozdział 23 "Piękne chwile"

Za jakieś 10 minut miała się kończyć moja zmiana, a ja stałam cała w skowronkach, że za niedługo znowu zobaczę Kastiela.
-Emi możesz już iść do domu, dam już sobie rade. –uśmiechną się pogodnie Nick.
-Dobrze dziś cię posłucham. –odeszłam od kasy i udałam się na zaplecze.
Wyszłam z zaplecza i na koniec pożegnałam się z Nickiem, wyszłam ze sklepu szłam przez park do mojego mieszkania, gdy nagle ktoś mnie złapał i zakrył oczy.
-Zgadniesz kto? –usłyszałam przyjemny głos czerwono włosego.
-Nie muszę zgadywać, twojego głosu nigdy bym nie zapomniała. –obróciłam się w jego stronę i się uśmiechnęłam.
-Chodź mam dla ciebie niespodziankę. –złapał mnie za rękę i ciągną w stronę mojego domu.
-A co to za niespodzianka? –byłam ciekawa kiedyś też często miał dla mnie niespodzianki, a to wyjazd by oglądać gwiazdy, a to co zupełnie innego.
-Nie powiem ci, ale wiem, że ci się spodoba. –zaczęło się ściemniać bo była już późna jesień.
Szliśmy przez 5 minut aż w końcu zatrzymaliśmy się przed moim domem wyciągnęłam klucze by otworzyć drzwi, ale nie wiadomo czemu Kastiel mnie zatrzymał.
-Nie ja otworze drzwi, a ty ubierzesz tą opaskę by nic nie widzieć. –podał mi czarną chustkę.
Więc uczyniłam to co kazał on otworzył drzwi i powoli mnie wprowadził do mieszkania kierowaliśmy się do salonu, nagle mnie zatrzymał i ściągną chustkę. Przed moimi oczami ukazał się romantyczny nastrój, zgaszone światło paliły się tylko świeczki po rozstawiane po całym salonie, wokół łóżka były rozsypane róże po prostu mnie zatkał, nie znałam takiego Kastiela bardzo mnie zaskoczył i tak jak zawsze miał racje, że mi się to spodoba. Patrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem i zza pleców wyciągną dużą róże, złapał mnie w pasie i delikatnie do siebie mnie przybliżył.
-Wiem, że mi nie wybaczysz tego co zrobiłem przed twoim wyjazdem ale… -wręczył mi róże.
-Ale? –tym razem to ja mu przerwałam.
-Ale wybacz, wciąż cię kocham. –oparł swoje czoło o moje i patrzył mi prosto w oczy.
Nie mogłam nic z siebie wydusić żadnego słowa stałam tak wpatrzona w jego tęczówki jak zahipnotyzowana, gdy nagle poczułam jak po policzkach lecą mi łzy, a on mnie pocałował i przycisną mocniej do siebie. Czy to prawdziwa miłość? Że osoba z którą się nie widziało tyle czasu można na dal tak mocno kochać, pragnąć jej ze wszystkich sił?? Pragnęłam go tak mocno jak tylko potrafiłam i jednak on mnie też.
-Kastiel? –nie odrywałam wzroku od jego brązowych oczu.
-Tak? –nie puszczał mnie i też się wpatrywał w moje oczy.
-Kochaj się ze mną, tak jak kiedyś. –pocałowałam go.
On mnie podniósł i zaczął namiętnie całować, przeniósł mnie na łóżko i położył się na mnie swoje wargi przeniósł w okolicy dekoltu. Leżałam już pod nim prawie naga na sobie jeszcze miałam majtki, ale w jednej chwili już ich nie miałam, wszedł we mnie jednym sprawnym ruchem tylko tym razem nie był taki delikatny jak za pierwszym razem, jęknęłam głowę pochylając w tył, a on zaczął pieścić moje piersi, a ja zaczęłam go całować. Podniecenie i pożądanie pomiędzy mną, a nim rosło diametralnie szybko chcieliśmy, by już nikt i nic nam w niczym nie przeszkodził. Nasze oddechy były nierównomierne, zaczął mnie całować, nie przerywając poczynań.
***
Leżałam przytulona do Kasa, a wokół nas nadal paliły się świeczki, było tak cudownie, mogło już tak zostać na zawsze.
-Kas, wybaczę ci wszystko tylko obiecaj mi jedno? –zaczęły mi do oczu napływać łzy.
-Co? –popatrzał na mnie zaciekawiony.
-Że nigdy mnie nie zostawisz, nie odejdziesz od mnie, jeśli ty zostaniesz ja też zostanę i nie odejdę. –popatrzałam na niego i zaczęłam płakać.
-Obiecuje, nigdy cię nie zostawię. –wytarł mi łzę i namiętnie pocałował. –A ty jutro nie musisz iść do pracy? –popatrzał mi w oczy.
 -Nie jutro sobota i mam wolne, ale chciałam cię o coś zapytać. –leżałam rysując coś na jego wyrzeźbionym torsie.
-O co? –był ciekawy.
-Nataniel był tu kilka dni temu i wspominał o jakiejś Debrze i nie chciał nic o niej mówić i chce to od ciebie wiedzieć?? –w jednej chwili na jego spojrzałam.
-Pamiętasz jak kiedyś mnie zapytałaś czy byłem w jakimś prawdziwym związku? –dziwnie się na mnie popatrzał.
-Tak w tedy nic nie chciałeś mówić. –pewnie to o nią chodziło.
-No właśnie nie chciałem o niej rozmawiać bo nie chciałem jej pamiętać, nadal nie chce, a tak dokładnie to co ci Nataniel o niej mówił? –chciał wiedzieć czy Nat zmyślał czy nie.
-Mówił że ją naprawdę kochałeś tak jak mnie. –oparłam się na łokciach.
-Na prawdę chcesz wiedzieć co się stało że mnie zostawiła? –nie wiedział jak zacząć o tym mówić.
-Tak. –zaczęłam się wsłuchiwać w każde słowo.
-Dobrze to była moja pierwsza dziewczyna jaką na prawdę pokochałem, ona zawsze chciała zostać sławną piosenkarką więc, mnie poprosiła bym jej komponował muzykę, a ona będzie pisała teksty i razem zostaniemy sławni, a ja w to głupi wierzyłem. Po kilku miesiącach zauważył nas pewien menager i chciał z nami podpisać kontrakt, ale powiedział żebyśmy jeszcze poćwiczyli, a potem dla niego zagramy, a w tym czasie już byliśmy razem. Pewnego cholernego dnia Debra przyszła i powiedziała, że menager zdecydował tylko ją wypromować, nie miałem jej tego za złe tylko, że powiedziała, że też w tym samym momencie ze mną zerwała bo to nie ma sensu żeby gwiazda była ze zwykłym człowiekiem i odeszła i nigdy nie wróciła i nawet dobrze, niech już nigdy nie wraca i to właśnie przez nią zacząłem wykorzystywać każdą napotkaną dziewczynę. –patrzył tempo w sufit.
-Mnie też chciałeś wykorzystać? –byłam ciekawa.
-Na początku tak, ale im więcej czasu z tobą spędzałem to we mnie rodziło się pewne uczucie które zgasło gdy zerwała ze mną Debra. –popatrzał mi w oczy.
-Ale już nie chcesz mnie wykorzystać? –nie wiedziałam czy mam się go nadal obawiać.
-Kochanie posłuchaj gdyby mi na tobie nie zależało to bym nie odstawił tej całej szopki by potem po kilku dniach cię rzucić, nie opłacało by mi się. –pocałował mnie w czoło.
Po kilku minutach usnęłam w jego ramionach.
***
Rano wstałam i zadziwiłam się, że nie ma Kasa i pomyślałam, że on znowu chce mnie zostawiać samą w domu na całe dnie. Ubrałam bieliznę i skierowałam się do łazienki by wziąć przyjemny prysznic i ubrać na siebie coś więcej niż tylko bieliznę. Wyszłam z pokoju gotowa i kierowałam się w stronę kuchni by móc coś zjeść i mieć nadzieje, że jednak Kastiel wrócił i znowu mnie nie zostawił przecież obiecał. Weszłam powolnym krokiem do kuchni i okazało się ze czerwono włosy był i robił śniadanie.
-Gdzie byłeś? –podeszłam do kuchenki by nastawić wodę na herbatę.
-Wyszedłem do piekarni po pieczywo bo nie miałaś. –nadal szykował kanapki.
-Trzeba było tak od razu. –uśmiechnęłam się.
-Już tak się tym nie przejmujesz? –uśmiechną się delikatnie.
-Ale czym? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Że zajdziesz w ciąże już mnie się nie pytasz czy się zabezpieczyłem. –poszedł z talerzem kanapek do salonu, a ja zalałam herbatę i poszłam w jego stronę.
-Wiesz teraz jest mi to obojętne, ponieważ nie chodzę do szkoły i bym mogła spokojnie zaopiekować się dzieckiem. –lekko się uśmiechnęła i usiadłam koło niego. –A ty w ogóle gdzieś pracujesz? –byłam po prostu ciekawa.
-Tak odziedziczyłem po rodzicach firmę lotniczą i jestem w niej dyrektorem, muszę się tam pojawiać tylko 2 razy w miesiącu. –ten to jednak ma szczęście.


Proszę bardzo dodałam wcześniej bo akurat znalazłam trochę czasu, mam nadzieje, że się podoba i, że zaskoczyłam.
J
Jak będę mieć chwile czasu to dodam kolejny rozdział :3


niedziela, 6 października 2013

Rozdział 22 "Spotkanie z miłością"

Przebudziłam się w nocy na kanapie, z tego płaczu aż usnęłam, przypomniałam sobie, że jak tak kiedyś usypiałam to zawsze Kastiel był i często zanosił mnie na górę lub kocem chociaż przykrył, zaczęłam płakać, ja go nadal kocham o niczym nie zapomniałam, myślałam że dałam sobie spokój, ale to nie prawda, chce żeby teraz przy mnie był, nawet jeśli zrobił mi takie świństwo wybaczę mu to tylko żeby tu był -myślałam i płakałam jak nigdy dotąd. Postanowiłam wstać i iść do pokoju nastawiłam budzik i z powrotem się położyłam spać, ale nie umiałam usnąć dopiero nad ranem udało mi się zamknąć oczy.
Budzik zaczął dzwonić więc postanowiłam wstać poszłam do łazienki wzięłam prysznic, ubrałam się poczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Weszłam gotowa z powrotem do pokoju, by potem z niego wyjść i skierować się do kuchni by zjeść śniadanie.
Po zjedzonym śniadaniu ubrałam buty i wyszłam do pracy. Doszłam do sklepu weszłam i przywitałam się z Nickiem i poszłam na zaplecze, ubrałam firmową bluzkę i poszłam do Nicholasa, który stał przy kasie.
-Dobrze się czujesz Emi? –zapytał przyglądając się mi.
-Tak, tak tylko w nocy spać nie mogłam i po prostu zmęczona jestem. –uśmiechnęłam się lekko.
-To ja ci może kawę zrobię? –uśmiechną się promiennie.
-A z miłą chęcią bym się napiła. –odwzajemniłam uśmiech.
Nick skierował się na zaplecze by mi kawę zrobić, a ja siedziałam przy kasie i obsługiwałam klientów.
***
Zaczynałam pić drugi kubek kawy do końca mojej zmiany zostało zaledwie 20 minut i będę wolna, musiałam jakoś wysiedzieć te kilka minut.
-Emi możesz już iść do domu, widzę jak się męczysz. –położył dłoń na moim ramieniu.
-Spoko, ale jeszcze wysiedzę te kilka minut. –akurat podszedł jakiś klient i go obsłużyłam.
-Ty zawsze taka uparta byłaś? –wpatrywał się we mnie.
-Tak. –odpowiedziałam mu z uśmiechem.
On tylko siedział dalej koło mnie i mi się przyglądał. Obsłużyłam jeszcze jakiś 2 klientów.
-Emi jest już 17:30 twoja zmiana się skończyła możesz iść do domu. –pokazał mi zegarek.
-Dobrze, teraz cię posłucham. –uśmiechnęłam się i poszłam się przebrać.
Wyszłam pożegnałam się z Nickiem i postanowiłam znowu iść do parku lubiłam tam chodzić bo tam się z Kasem pogodziłam po naszej kłótni.
Usiadłam na tej samej ławce co wczoraj patrzałam na fontannę, ale zerknęłam na murek na którym ja kiedyś siedziałam. Nagle serce zaczęło mi mocniej bić, gdy zobaczyłam osobę, bardzo dobrze znaną mi osobę, to był czerwono włosy, w pewnym momencie też się spojrzał w moją stronę i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy, nie umiałam odwrócić wzroku, gdy on nagle zeskoczył z murka i podszedł do mnie, a ja wstałam z ławki i nie umiałam dalej się ruszyć patrzeliśmy sobie tak w oczy przez chwile jak otępieni, miałam ochotę się rzucić w jego ramiona, czułam jak do moich oczu napływają łzy. On złapał mnie i mocno do siebie przytulił i zaczęłam płakać brakowało mi jego bliskości, ja też przytuliłam się mocno do niego, rozumieliśmy się bez słów. Czekał aż skończę płakać, chce żeby już nie odchodził już nigdy, to ja tez nie odejdę, wychyliłam głowę z jego ramion i spojrzałam mu w oczy, patrzałam załzawionymi oczami.
-Chcę byś został. –wyszeptałam te słowa i z powrotem ukryłam się w jego ramionach.
-Zostanę, ale przestań płakać proszę i chodź bo się zimno robi. –wyszeptał mi to do ucha i pociągną za sobą.
***
Weszliśmy do domu zamknęłam z powrotem drzwi i skierowaliśmy się do salony, usiadł na sofie, a ja obok niego i się przytuliłam.
-Chcesz mogę znowu zostać z tobą na noc jak kiedyś. –przycisnął mnie do siebie mocniej.
Ja tylko pokiwałam głową na znak, że chce, wstałam, a Kastiel rozłożył sofę ja ją pościeliłam poszłam jeszcze do góry ubrać piżamę. Zeszłam na dół, a Kas już na mnie czekał, położyłam się koło niego i się przytuliłam, by znowu poczuć, że jestem przez niego kochana tak jak kiedyś.
-Tęskniłem. –pocałował mnie w czółko.
-Ja też. - uniosłam się lekko i pocałowałam go delikatnie w usta.
Lekko oderwałam nasze wargi, a on wbił się w moje usta zaczął całować mnie namiętnie, na to liczyłam chciałam żeby znowu mnie tak całowała jak kiedyś.
Oderwaliśmy się od siebie, a ja z powrotem się do niego przytuliłam.
-Czemu wyjechałaś? –gładził moje włosy.
-Chciałam zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o tobie, ale nie potrafiłam. –przytuliłam się do niego bardziej. –A teraz proszę bądź cicho, jutro rano muszę wstać bo do pracy idę, jak przyjdę z niej to porozmawiamy.
-A o której kończysz? –zapytał się po cichu.
-Zaczynam o dziewiątej, a kończę o siedemnastej trzydzieści, a teraz śpij. –pocałowałam go w policzek, położyłam się z powrotem.
***
Obudziłam się, a Kas jeszcze spał nie chciałam go budzić więc wyszłam z łóżka i poszłam na górę się przyszykować do pracy. Gdy schodziłam on na dla spał, a ja musiałam wychodzić do pracy więc napisałam mu karteczkę i wyszłam. Przez drogę szłam zadowolona i pełna szczęścia jak nigdy, doszłam pod sklep i weszłam do środka.
-Hej Nick. –uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-Co ty dziś taka wesoła? –patrzała na mnie zaskoczony.
-Po prostu dziś piękny dzień. –weszłam na zaplecze.
Przebrałam bluzkę i wyszłam na sklep by zająć miejsce Nicka, stanęłam za kasą, a on się mi przypatrywał.
-Coś musiało się wydarzyć. –staną koło mnie.
-Tak wydarzyło się i dla tego jestem szczęśliwa. –uśmiechnęłam się do niego, a on skierował się na zaplecze.
Z uśmiechem na twarzy obsługiwałam klientów, gdy nagle do sklepu wszedł Lysander i szybkim krokiem kierował się do mnie.
-Spotkałaś się z Kastielem? –zapytał nie pewny.
-A czemu pytasz? –zajmowałam się w tym czasie kolejnym klientem.
-Bo zachowuje się tak jak wcześniej jak byliście razem. –przypatrywał się mi.
-No i co może miał taki kaprys, przecież znasz Kastiela. –spojrzałam się na niego.
-Tak, ale to nie to, albo znalazł sobie drugą dziewczynę taka jak ty, albo się spotkaliście, na pewno coś z tego. –przyglądał mi się uważnie.
-Jak już chcesz wiedzieć to tak, spotkaliśmy się. –oparłam brodę o moją dłoń.
-Wiedziałem, co wróciliście do siebie? –był ciekawy.
-Nie, nie wiem, ale chciała bym, bardzo mi go brakuje. –zaczęłam obsługiwać kolejnych klientów.
-To twoje życie ty decydujesz, jakby coś się działo to dzwoń. –uśmiechną się delikatnie.
-Na pewno będę dzwonić w razie potrzeby. –uśmiechnęłam się.
-To ja już idę bo się umówiłem na razie.- pomachał mi i odszedł.
A ja nadal stałam i obsługiwałam klientów dziś był naprawdę duży ruch w sklepie. Chciała już kończyć zmianę by, znowu spędzić resztę dnia z Kasem.


Dodałam, mam nadzieje że się podobał
J
Następny rozdział tak szybko nie wyjdzie, może dodam go na następny poniedziałek, a może szybciej, a może później, zobaczę jak na to szkoła mi pozwoli, no ale nic, czekajcie cierpliwie
J
Pozdrawiam ;3

wtorek, 1 października 2013

Rozdział 21 "Miejsce wspomnień"

Półtorej roku później!!!

Jadę moim czerwonym kabrioletem, do miejsca gdzie mam same najgorsze wspomnienia, chociaż nie wszystkie nie które są szczęśliwe. Podjechałam pod dom gdzie kiedyś mieszkałam z ciocią, a potem z Natem. Weszłam do środka i wszystko wyglądało tak jak zapamiętałam, Nataniel po moim odejściu nic nie zmienił miło z jego strony, ciekawe gdzie teraz mieszka. Weszłam na górę do mojego starego pokoju rozpakowałam się i poszłam poszukać tego sklepu w którym załatwiłam sobie prace telefonicznie, to był jakiś mały sklepik z ubraniami i innymi rzeczami. Wyszłam z domu i szlam przez miasto rozglądając się po bokach i wszystko przypominając, aż w końcu doszłam do tego sklepu, taki mały to on nie był. Weszłam do środka i skierowałam się do sprzedawcy.
-Dzień dobry przed wczoraj rozmawiałam z właścicielem w sprawie pracy jest może?? –stanęłam przy ladzie naprzeciwko nieznajomego szatyna który stał za kasą.
-Dzień dobry przed wczoraj to ja z panią rozmawiałem i ja jestem właścicielem, zapraszam panią na zaplecze. –kierownik był gdzieś w moim wieku albo trochę starszy.
-Może mi pan mówić Emi chociaż całe moje mimie to Emilllii. –uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
-A mi możesz mówić Nick, a w całości moje imię to Nicholas. –podał mi też rękę i się do mnie uśmiechną.
-Miło mi. –również się uśmiechnęłam.
Poszliśmy na zaplecze, dał mi bluzkę firmowa i kazał bym ja ubrała, wytłumaczył od której do której będę pracować, od poniedziałku do piątku, od godziny 9:00 do 17:30 bo w tych godzinach jest najwięcej ludu, w sklepie.
Stałam za ladą i obsługiwałam klientów, dochodziła godzina 16:30 pomyślałam za godzinę będę wolna. Po 15 minutach w sklepie ludności prawie nie było 2, 3 osoby się kręciły po sklepie, nagle usłyszałam że ktoś jeszcze wchodzi do sklepu, ale nie wychylałam się za lady tylko dalej coś tam w małym zeszyciku bazgrałam.
-Ja panią chyba z nam. –usłyszałam znajomy głos.
Wychyliłam się za lady i moim oczom się ukazała twarz która w najgorszych chwilach przy mnie była.
-LYSANDER!!! –krzyknęłam ze szczęścia i przytuliłam się do niego. –W cale się nie zmieniłeś. –popatrzałam się w jego oczy i go puściłam.
-Ty też się nie zmieniłaś, widzę że dotrzymałaś obietnicy. –uśmiechną się.
-Co ty tu robisz?? –byłam ciekawa on bez Rozalii do takich sklepów nie wchodzi.
 -Przyszedłem tu ze swoją dziewczyną, poznajcie się to jest Luis, a to Emilllii, Emi to moja przyjaciółka dawana przyjaciółka. –skierował się do dziewczyny która stała koło niego, miała długie białe włosy i złociste oczy, śliczną zieloną sukienkę która była jej do kolan z obszytą białą koronką.
-Miło mi. –dziewczyna zwróciła się do mnie podając mi rękę.
-Mi również. –też jej podałam rękę.
Dziewczyna poszła rozejrzeć się za czymś w sklepie, a ja zaczęłam rozmowę z Lysandrem.
-Wiesz co się dzieje z Kastielem?? –zapytałam się zaciekawiona bo strasznie długo go nie widziałam.
-Nie, od tego incydentu w szpitalu nie rozmawiałem z nim nawet w szkole ze sobą nie rozmawialiśmy nasz zespół się rozpad i tyle z tego było. –lekko się zdenerwował.
-Ale przecież byliście najlepszymi przyjaciółmi. –zszokował mnie.
-No właśnie byliśmy z najlepszych przyjaciół staliśmy się najgorszymi wrogami. –bardziej go to wkurzyło.
-Przykro mi –posmutniałam trochę i obsłużyłam mojego ostatniego klienta była już 17:26.
-Mi też, a w ogóle o której kończysz?? –zapytał ciekawy.
-Gdzieś tak za 4 minuty. –uśmiechnęłam się.
-Masz jeszcze ten naszyjnik. –popatrzał na naszyjnik który mi kupił przed pójściem do Kasa.
-No tak przypominała mi ciebie i się nie martw twoje wiersze mam w anty ramie dziś je powieszę na ścianę, bo dziś rano dopiero przyjechałam. –uśmiechnęłam się.
-Cieszy mnie ten fakt. –podeszła do nas Luis.
-Nie wiem która lepsza ta czy ta. –pytała się która bluzkę ma kupić.
-Ta jasno brązowa, będzie ci pasować do oczu. –doradziłam jej.
-Dzięki. – poszła zanieść tą drugo.
Jeszcze ją obsłużyłam, pożegnałam się z Lysandrem wymieniliśmy się numerami telefonu by się jakoś skontaktować i podszedł do mnie Nick.
-Co ty tu robisz, przecież twój czas pracy skończył się jakieś 5 minut temu?? –był mile zaskoczony
-A ciebie nie było i spotkałam mojego dawnego przyjaciela, więc chwile dłużej zostałam. –uśmiechnęłam się.
-Spoko, teraz się idź się przebrać i jesteś wolna. –uśmiechną się promiennie.
Poszłam na zaplecze przebrałam bluzkę i wyszłam pożegnałam się z Nickiem poszłam w stronę parku, do parku gdzie przychodzą wszelkie możliwe wspomnienia. Usiadłam na ławce i wspominałam jak u mojej kuzynki spać nie mogłam bo strasznie tęskniłam za tym idiotom, on pewnie w tym czasie miał znowu inną panienkę, ale cóż taki już jest i się nie zmieni, a może się przez ten czas zmienił co mnie nie było, ale wątpię. Postanowiłam wstać i iść do domu, po drodze tak myślałam, że bym chciała teraz spotkać Kastiela, chociaż wiedzieć, co się z nim dzieje. Po drodze do domu wstąpiłam do sklepu po jedzenie, bo co ja będę jeść. Doszłam do domu weszła do niego i skierowałam się do kuchni zapaliłam światło i zaczęłam coś tam pichcić dobrego do jedzenia, gdy ktoś nagle zadzwonił do drzwi.
-Nat!! –krzyknęłam gdy zobaczyłam blondyna.
-Już wróciłaś Boże jak ja się cieszę. –Nat mnie przytulił z całej siły.
-Ja też, wchodź. –wszedł do środka. –Opowiadaj co się u ciebie dzieje?? –jestem ciekawa jakie nowiny mi powie.
-A tam tylko będę miał dziecko za niedługo z Melą. –powiedział to tak normalnie.
-Naprawdę to gratulacje a znacie już płeć dziecka?? –byłam wszystkiego ciekawa.
-Tak będzie dziewczyna i nazwiemy ją Jasmin. –uśmiechną się lekko.
-To ładnie. –popatrzał się na mnie dziwnie. –Coś nie tak?? –byłam nie pewna.
-Można tak powiedzieć. –patrzał mi prosto w oczy.
-To znaczy?? –o co mu chodzi.
-Mam na myśli Kastiela. –był poważny.
-A co się z nim stało?? –byłam ciekawa.
-Na prawdę chcesz wszystko wiedzieć co się działo po twoim odejściu?? –zapytała nie pewny.
-Tak wszystko ze szczegółami. –chyba aż tak źle nie było.
-Dobrze…Kastiela po tym wszystkim nie wychodził z domu nikt go nie widział, a gdy już wyszedł to był w takim stanie strasznym zrobił się jeszcze gorszy niż na początku, w takim stanie ostatni raz go widziałem jak Debra od niego odeszła… -zaczął nawijać o jakiejś dziewczynie.
-Czekaj a kto to jest ta cała Debra?? –ciekawiła mnie ta dziewczyna.
-Jak Kastiel nic ci o niej nie powiedział to ja też nie będę mówił, ale wróćmy do twojej sprawy, na czym ja o no tak często przychodził tu taj i pytał czy nie dzwoniłaś czy nie przypadkiem nie napisałaś, a ja mu mówiłem że nie bo to była prawda, wiesz może się zachował jak się zachował, ale on naprawdę cię kochał, bo tamtą Debre tak samo kochał bo się zachowałam podobnie po jej odejściu. –patrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Na, naprawdę?? –myślałam, że się popłacze, bo ja przez ten cały czas o nim myślałam dalej coś do niego czuje.
-Tak. –stał zaskoczony moim zachowaniem.
-Chciała bym się z nim spotkać, wiesz gdzie on teraz mieszka?? –bardzo chciałam go znowu zobaczyć.
-To co wiem to, to że tam gdzie mieszkał tak mieszka nadal, słyszałem że jego rodzice oddali mu ten dom i mają inny domek gdzieś za granicą. –siedział wpatrzony we mnie.
-Muszę do niego jutro iść. –byłam gotowa nawet teraz do niego iść, ale nie bo jutro do pracy musze iść.
-Jestem zaskoczony twoją reakcją na to co powiedziałem, ale ja już będę szedł bo Mela będzie się denerwować że gdzie tak długo byłem. –uśmiechną się promiennie.
-To do zobaczenia. –poszłam z nim do drzwi, by się z nim pożegnać.
Usiadłam na sofie i zaczęłam płakać, wszystko co trzymałam w sobie każde uczucie skierowane do Kastiela teraz wypłynęły wraz ze łzami.


Więc jest, wiem długo nie dodawałam, ale w tym to mi tylko szkoła przeszkadza więc skargi kierować do niej :D
Mam nadziej że się rozdział podobał ;3