Siedziałam
tak z Kasem i czekałam aż skończy jeść swoją porcje naleśników. Nie wiem czemu
on tak długo je, może głodny nie jest ja swoje wchłonęłam strasznie szybko,
głodna byłam. Gdy Kastiel skończył wstał i wziął talerze, by potem wsadzić je
do zmywarki. Ja przez cały czas siedziałam zamyślona gdy nagle usłyszałam głos
Kastiela.
-Coś ci się stało, bo jakoś dziwnie wyglądasz, jakaś taka blada się zrobiłaś, może chora jesteś? –przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Nie, nie tylko nad czymś się zastanawiam. –boje się go zapytać.
-A spoko, ale jak by się coś działo to mów. –przyglądał się mi uważnie.
-Kastiel, chce ci coś powiedzieć. –bałam się jego reakcji.
Słucham. –usiadł i mnie przytulił.
-No bo dziś wieczorem ma przyjechać mój przyjaciel z liceum do którego się przeniosłam, nazywa się Lachlan i czy nie będziesz miał nic przeciwko? –wyczekiwałam na jego odpowiedź i miałam dziwne uczucie.
-Mówisz przyjaciel?? Dobrze, a o której dokładnie przyjeżdża? –odetchnęłam z ulgą.
-Nie wiem, nie powiedział o której dokładnie. –uśmiechnęłam się.
-To się na niego poczeka. –pocałował mnie w policzek.
***
Po kilku minutach postanowiłam wyjść na spacer, bo jest piękna pogoda aż szkoda siedzieć w domu. Szłam w stronę parku, gdy nagle zobaczyłam znaną mi osobę, która siedziała na ławce i była zamyślona. Postanowiłam podejść i pogadać.
-Hej Lysander. –uśmiechnęła się do niego.
-Witaj Emi, dawno się nie widzieliśmy. –uśmiechną się do mnie, ale tak inaczej niż zwykle.
-No tak, ale mogłeś do mnie przyjść przecież wiesz gdzie mieszkam. –usiadłam obok niego.
-Wiem ale nie chciał bym się natknąć na Kastiela, nie mam ochoty go widzieć. –zmarszczył czoło.
-Nadal jesteś na niego zły? –złapałam go za ramie.
-Tak, takich rzeczy się nie zapomina, chociaż nie wiem dlaczego ty mu wybaczyłaś? –zwrócił się do mnie.
-Ech…wiesz miłości się nie wybiera, sam o tym wiesz. –z uśmiechem do niego to powiedziałam, bo przecież kocha Luis.
-No tak. –posmutniał w jednej chwili.
-Coś się stało? –miałam złe przeczucia.
-Nie chce cię okłamać, więc wolę się nie odzywać na ten temat. –spojrzał w niebo.
-Właśnie czemu nie jesteś teraz z Luis? –zaciekawiło mnie to.
-Widzę, że nie odpuścisz więc ci powiem. –spojrzał na mnie.
-To jednak o nią chodzi? –nie wiedziałam co powiedzieć.
-Tak. –pochylił głowę w dół.
-To słucham co się dzieje? –dotknęłam jego podbródka i obróciłam jego twarz by spojrzał na mnie.
-Więc, z nią się dziś umówiłem, mieliśmy się spotkać tu na tej ławce, przyszedłem przed czasem, czekałem i jej nie było potem po jakiś 15 minutach dostałem SMS, że przeprasza ale coś jej wypadło i nie może przyjść. –zaszkliły mu się oczy.
-To że raz nie przyszła, to nic nie znaczy. –zaniepokoiłam się trochę.
-Nie powiedziałem, że to był jedyny raz, wczoraj podobnie zrobiła i przedwczoraj też, więc co byś pomyślała na moim miejscu? –patrzał mi w oczy.
-No pewnie to co ty teraz, przykro mi Lysander, ale pamiętaj, że masz mnie, ty też mi pomagałeś, wspierałeś i byłeś przy mnie, gdy Kastiel się podobniej zachowywał. –wstałam z ławki.
-No tak. -spojrzał na mnie i wstał
-Więc teraz odpłacę ci się tym samym, też będę przy tobie i wszystko się ułoży. –przytuliłam go tak mocno jak potrafiłam, a on odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje. –lekko cmokną mnie w policzek.
-Nie ma za co. –lekko się zarumieniłam.
Jeszcze na chwilkę usiedliśmy, na tej ławce i opowiadałam mu co się działo jak wyjechałam jakie osoby poznałam, wspomniałam mu o Lachlanie, że przyjeżdża. Po kilku minutach zbierałam się do domu i Lysander zaoferował się mnie odprowadzić. Przez drogę próbowałam go jakoś rozweselić i mi się udało.
-Lysander jak by co przychodź do mnie i się nie przejmuj Kastielem. –jeszcze go przytuliłam na pożegnanie.
-Dobrze, na razie. –odwzajemnił uścisk.
Weszłam do domu i czekała na mnie nie miła niespodzianka. Kastiel schodził z góry ze swoją torbą.
-Co robisz? –dziwnie się zachowywał.
-Co ja robię chyba co ty! –wkurzony zacząć ubierać buty.
-O co ci chodzi? –nie rozumiałam go.
-Nie udawaj głupiej, przecież cię widziałem w parku z Lysandrem. –zaczął ubierać drugiego buta.
-Ale Kastiel, ja go przypadkowo spotkałam. –nie mogłam uwierzyć w to, że mnie o coś podejrzewa.
-Tak i przypadkowo się z nim całowałaś? – wyprostował się.
-Nie całowałam się z nim tylko on mnie pocałował w policzek to chyba nic złego. –myślałam, że się załamie.
-Jakoś ci nie wierze. –złapał z klamkę.
-Ale Kastiel on mnie na podziękowanie pocałował, nie wiesz o co chodzi, a podejrzewasz. –złapałam go za rękę.
-Jeśli myślisz, że w ten kit ci uwierzę jesteś w błędzie. –otworzył drzwi.
-Kastiel proszę ja nie kłamię, wysłuchaj mnie. –głos zaczął mi się łamać.
-Puść mnie nie mam ochoty rozmawiać ze zdzirą która jest z jednym, a idzie do drugiego. –wyszarpał rękę z mojego uścisku, a ja stałam zszokowana tym co powiedział.
-Ale…Kastiel, jak, jak…ty…czemu…tak mnie nazwałeś, przecież, ja cię…kocham. –spojrzał na mnie z żalem, a po moich policzkach leciały strumienie łez.
Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, czemu on mnie nazwał zdzirą? Dla czego on tak w ogóle pomyślał? Chciałam zadzwonić do Lysandra by przyszedł do mnie, ale stwierdzałam, że nie, bo jak by to widział przypadkiem Kastiel to tym bardziej był pewny swoich domyśleń nieprawdziwych, a po drugie z niedługo powinien pojawić się Lachlan, więc poczekam, aż on przyjdzie i mu wszystko opowiem. Wstałam ledwo z tej ziemi nie miałam na nic siły chciałam usnąć snem wiecznym, poszłam do pokoju, by potem udać się do łazienki i wziąć gorącą kąpiel. Weszłam do wanny i próbowałam się zrelaksować, ale nie pozwoliła mi moja myśl, cały czas była zajęta słowami wypowiedzianymi przez Kastiela, te słowa bardzo bolały on nawet sobie nie wyobraża jak. Po jakimś czasie wyszłam z wanny wytarłam się, ubrałam się i zeszłam do salonu, położyłam się na sofie i przykryłam miękkim kocykiem. Chciałam usnąć, ale nie potrafiłam, myślenie o Kastielu było silniejsze, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc ledwo zlazłam z tej sofy, szłam do drzwi z lekkim uśmiechem, bo to pewnie Lachlan już przyjechał i będę mogła szukać u niego jakiegoś pocieszenia. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.
Obiecałam ze dodam w tygodniu więc dodałam, wiem że krótki, ale jest mam nadzieje że się podobał. :D
Następny pewnie w następną sobotę albo niedziele jeszcze się zobaczy ;)
-Coś ci się stało, bo jakoś dziwnie wyglądasz, jakaś taka blada się zrobiłaś, może chora jesteś? –przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Nie, nie tylko nad czymś się zastanawiam. –boje się go zapytać.
-A spoko, ale jak by się coś działo to mów. –przyglądał się mi uważnie.
-Kastiel, chce ci coś powiedzieć. –bałam się jego reakcji.
Słucham. –usiadł i mnie przytulił.
-No bo dziś wieczorem ma przyjechać mój przyjaciel z liceum do którego się przeniosłam, nazywa się Lachlan i czy nie będziesz miał nic przeciwko? –wyczekiwałam na jego odpowiedź i miałam dziwne uczucie.
-Mówisz przyjaciel?? Dobrze, a o której dokładnie przyjeżdża? –odetchnęłam z ulgą.
-Nie wiem, nie powiedział o której dokładnie. –uśmiechnęłam się.
-To się na niego poczeka. –pocałował mnie w policzek.
***
Po kilku minutach postanowiłam wyjść na spacer, bo jest piękna pogoda aż szkoda siedzieć w domu. Szłam w stronę parku, gdy nagle zobaczyłam znaną mi osobę, która siedziała na ławce i była zamyślona. Postanowiłam podejść i pogadać.
-Hej Lysander. –uśmiechnęła się do niego.
-Witaj Emi, dawno się nie widzieliśmy. –uśmiechną się do mnie, ale tak inaczej niż zwykle.
-No tak, ale mogłeś do mnie przyjść przecież wiesz gdzie mieszkam. –usiadłam obok niego.
-Wiem ale nie chciał bym się natknąć na Kastiela, nie mam ochoty go widzieć. –zmarszczył czoło.
-Nadal jesteś na niego zły? –złapałam go za ramie.
-Tak, takich rzeczy się nie zapomina, chociaż nie wiem dlaczego ty mu wybaczyłaś? –zwrócił się do mnie.
-Ech…wiesz miłości się nie wybiera, sam o tym wiesz. –z uśmiechem do niego to powiedziałam, bo przecież kocha Luis.
-No tak. –posmutniał w jednej chwili.
-Coś się stało? –miałam złe przeczucia.
-Nie chce cię okłamać, więc wolę się nie odzywać na ten temat. –spojrzał w niebo.
-Właśnie czemu nie jesteś teraz z Luis? –zaciekawiło mnie to.
-Widzę, że nie odpuścisz więc ci powiem. –spojrzał na mnie.
-To jednak o nią chodzi? –nie wiedziałam co powiedzieć.
-Tak. –pochylił głowę w dół.
-To słucham co się dzieje? –dotknęłam jego podbródka i obróciłam jego twarz by spojrzał na mnie.
-Więc, z nią się dziś umówiłem, mieliśmy się spotkać tu na tej ławce, przyszedłem przed czasem, czekałem i jej nie było potem po jakiś 15 minutach dostałem SMS, że przeprasza ale coś jej wypadło i nie może przyjść. –zaszkliły mu się oczy.
-To że raz nie przyszła, to nic nie znaczy. –zaniepokoiłam się trochę.
-Nie powiedziałem, że to był jedyny raz, wczoraj podobnie zrobiła i przedwczoraj też, więc co byś pomyślała na moim miejscu? –patrzał mi w oczy.
-No pewnie to co ty teraz, przykro mi Lysander, ale pamiętaj, że masz mnie, ty też mi pomagałeś, wspierałeś i byłeś przy mnie, gdy Kastiel się podobniej zachowywał. –wstałam z ławki.
-No tak. -spojrzał na mnie i wstał
-Więc teraz odpłacę ci się tym samym, też będę przy tobie i wszystko się ułoży. –przytuliłam go tak mocno jak potrafiłam, a on odwzajemnił uścisk.
-Dziękuje. –lekko cmokną mnie w policzek.
-Nie ma za co. –lekko się zarumieniłam.
Jeszcze na chwilkę usiedliśmy, na tej ławce i opowiadałam mu co się działo jak wyjechałam jakie osoby poznałam, wspomniałam mu o Lachlanie, że przyjeżdża. Po kilku minutach zbierałam się do domu i Lysander zaoferował się mnie odprowadzić. Przez drogę próbowałam go jakoś rozweselić i mi się udało.
-Lysander jak by co przychodź do mnie i się nie przejmuj Kastielem. –jeszcze go przytuliłam na pożegnanie.
-Dobrze, na razie. –odwzajemnił uścisk.
Weszłam do domu i czekała na mnie nie miła niespodzianka. Kastiel schodził z góry ze swoją torbą.
-Co robisz? –dziwnie się zachowywał.
-Co ja robię chyba co ty! –wkurzony zacząć ubierać buty.
-O co ci chodzi? –nie rozumiałam go.
-Nie udawaj głupiej, przecież cię widziałem w parku z Lysandrem. –zaczął ubierać drugiego buta.
-Ale Kastiel, ja go przypadkowo spotkałam. –nie mogłam uwierzyć w to, że mnie o coś podejrzewa.
-Tak i przypadkowo się z nim całowałaś? – wyprostował się.
-Nie całowałam się z nim tylko on mnie pocałował w policzek to chyba nic złego. –myślałam, że się załamie.
-Jakoś ci nie wierze. –złapał z klamkę.
-Ale Kastiel on mnie na podziękowanie pocałował, nie wiesz o co chodzi, a podejrzewasz. –złapałam go za rękę.
-Jeśli myślisz, że w ten kit ci uwierzę jesteś w błędzie. –otworzył drzwi.
-Kastiel proszę ja nie kłamię, wysłuchaj mnie. –głos zaczął mi się łamać.
-Puść mnie nie mam ochoty rozmawiać ze zdzirą która jest z jednym, a idzie do drugiego. –wyszarpał rękę z mojego uścisku, a ja stałam zszokowana tym co powiedział.
-Ale…Kastiel, jak, jak…ty…czemu…tak mnie nazwałeś, przecież, ja cię…kocham. –spojrzał na mnie z żalem, a po moich policzkach leciały strumienie łez.
Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, czemu on mnie nazwał zdzirą? Dla czego on tak w ogóle pomyślał? Chciałam zadzwonić do Lysandra by przyszedł do mnie, ale stwierdzałam, że nie, bo jak by to widział przypadkiem Kastiel to tym bardziej był pewny swoich domyśleń nieprawdziwych, a po drugie z niedługo powinien pojawić się Lachlan, więc poczekam, aż on przyjdzie i mu wszystko opowiem. Wstałam ledwo z tej ziemi nie miałam na nic siły chciałam usnąć snem wiecznym, poszłam do pokoju, by potem udać się do łazienki i wziąć gorącą kąpiel. Weszłam do wanny i próbowałam się zrelaksować, ale nie pozwoliła mi moja myśl, cały czas była zajęta słowami wypowiedzianymi przez Kastiela, te słowa bardzo bolały on nawet sobie nie wyobraża jak. Po jakimś czasie wyszłam z wanny wytarłam się, ubrałam się i zeszłam do salonu, położyłam się na sofie i przykryłam miękkim kocykiem. Chciałam usnąć, ale nie potrafiłam, myślenie o Kastielu było silniejsze, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc ledwo zlazłam z tej sofy, szłam do drzwi z lekkim uśmiechem, bo to pewnie Lachlan już przyjechał i będę mogła szukać u niego jakiegoś pocieszenia. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.
Obiecałam ze dodam w tygodniu więc dodałam, wiem że krótki, ale jest mam nadzieje że się podobał. :D
Następny pewnie w następną sobotę albo niedziele jeszcze się zobaczy ;)
Podoba się, podoba rozdział :)
OdpowiedzUsuńKastiel tak podle muwi o emi a zan gorzej czynił :( co za skurwiel
OdpowiedzUsuń