Byłam cały
czas przytulona do Kastiel chciałam się w końcu obudzić z tego koszmaru. Po
kilku minutach wszedł lekarz i powiedział, że jutro rano zostanę wypisana.
Wyszedł, a ja położyłam się spać, a Kastiel przy mnie siedział. Zamknęłam oczy
i zaczęłam widzieć kobietę w brązowych włosach, jest ubrana w letnią, zwiewną
błękitną sukienkę, za rękę trzyma ją mężczyzna o czerwonych włosach, ma ubraną
białą koszulkę i ciemne jeansy. Szyli drogą szczęśliwi gdy nagle podbiegł do
nich chłopczyk o kruczo czarnych włosach, krótkich zielonych spodniach i
niebieskiej bluzce, podszedł do kobiety i wręczył jej bukiecik kwiatów
zerwanych na łące, kobieta przyjęła podarunek, ukucnęła przy nim przytuliła go
i pocałowała w policzek, chłopczyk zaczął coś szeptać jej do ucha i mocno ją
przytulił, spojrzał na mężczyznę który przed chwila trzymał kobietę za rękę,
uśmiechną się do niego i wyciągną w jego stronę swoje małe rączki, mężczyzna
bez wahania wziął na ręce chłopczyka, brązowo włosa kobieta do nich podeszła
jednego i drugiego pocałowała w policzek i poszli razem tą ścieżką przed
siebie. Wyglądali na szczęśliwą rodzinę, która niczego więcej nie potrzebuje.
Obudziłam się usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać Kastiel to zobaczył i wziął
mnie w swoje ramiona i czekał aż skończę płakać. Ten sen był taki realny, taki
prawdziwy, chciała bym by stał się rzeczywistością.
-Co się stało? –usłyszałam przyjemny głos czerwono włosego.
-Chce zapomnieć Kastiel chce zapomnieć. –uderzyłam go dwa razy z pięści w klatkę.
-Wiem, powiedziałem że ci pomogę by było tak jak dawniej. –pocałował mnie w czoło.
-Kastiel ty nie rozumiesz, to nie będzie takie łatwe, ja czułam nasze dziecko czułam co dziennie jak się ruszało jak kopało i co kolwiek, ty tego na co dzień nie czułeś i nie mogłeś pokochać tak mocno kogoś kogo nie widziałeś jak ja, teraz nie czuje go, ani nie mogę go zobaczyć, bo go nie ma rozumiesz? –zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Rozumiem, gdybym mógł zrobił bym wszystko byś znowu go czuła lub widziała, wszystko żebyś już z tego powodu nie płakała. –nie potrafiłam przestać płakać, lecz z drugiej strony cieszyłam się, że mam Kastiela, bo gdybym go nie miała nie wiem co bym zrobiła, załamała bym się całkowicie.
Spojrzałam w okno robiło się ciemno czyli cały dzień spałam i śniłam o Oskarku. Po chwili do pomieszczenia weszła Rozalia i Lysander, gdy Kastiel go zobaczył powiedział mi na ucho, że idzie zapalić i zaraz przyjdzie.
-Emi, jak się czujesz? –przytuliła mnie Rozalia.
-Źle, a prawdę mówiąc fatalnie. –opuściłam głowę w dół.
-Ale jest przy tobie Kastiel więc aż tak źle chyba nie jest? –popatrzała się w moje oczy.
-Nie, ale gdyby go nie było to nie wiem co bym zrobiła. –przytuliłam się jeszcze raz do Rozalii.
-Masz jeszcze nas pamiętaj. –Lysander się lekko uśmiechną.
-No tak. –próbowałam też się uśmiechnąć.
Posiedzieli jeszcze trochę, a potem poszli ja się położyłam i czekałam aż Kastiel przyjdzie, tak na niego czekając usnęłam. Gdy się obudziłam spojrzałam przez okno było strasznie ciemno, czułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Kastiel trzymał mnie za rękę i miał opartą głowę o moje łóżko i słodko spał, nie chciałam go budzić wiec pocałowałam go delikatnie w policzek i również się położyłam. Leżałam nie potrafiłam usnąć, więc postanowiłam usiąść i wpatrywałam się na śpiącego Kastiela, cieszyłam się że go mam i ma racje trzeba zapomnieć, ale to będzie trudne, więc postaram się tak często o tym nie myśleć ale zapomnieć nie zapomnę. Rano się obudziła i przywitało mnie wiosenne słoneczko, lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Kastiel który nadal spał pewnie siedział ze mną przez całą noc, postanowiłam go obudzić. Przesunęłam lekko włosy z jego twarzy i go pocałowałam, po tym otworzył oczy spojrzał się na mnie z lekkim uśmiechem. Do pokoju wszedł lekarz i powiedział, że mogę już iść do domu dał mi wypis i zaczęłam się zbierać Kastiel mi pomógł i ruszyliśmy do jego auta. Podjechaliśmy pod dom weszliśmy do niego i Kastiel pociągną mnie do salonu.
-Jutro gdzieś cię zabieram. –posadził mnie na swoich kolanach i pocałował.
-A powiesz gdzie, bo jak pamiętam nigdy nie chciałeś mówić? –położyłam moją dłoń na jego policzku.
-Teraz też nic się nie dowiesz. –uśmiechną się i jeszcze raz mnie pocałował.
Chyba cieszył się że już nie zaczynam płakać bo gdy ja zaczynałam płakać to on się robił smutny, a ja tego nie chciałam, chce na razie przed nim skrywać mój ból, smutek z powodu straty mojego Oskarka, niech myśli, że zapomniałam, żeby był szczęśliwy.
***
Dziś Kastiel chce mnie zabrać jestem bardzo ciekawa i podekscytowana, co to za miejsce. Zeszłam z łóżka poszłam łazienki wzięłam prysznic i przyglądałam się mojemu brzuchowi po moich policzkach spłynęła jedna łza, ale musze się ogarną obiecałam sobie, że musze pokazać Kastielowi że dam sobie radę i nie chce go już zasmucać z mojego powodu. Wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam się ubrałam, umalowałam i zeszłam na dół gdzie było naszykowane przez Kasa pyszne śniadanko.
Podeszłam do niego i go pocałowałam w policzek on się uśmiechną i usiadłam do stołu gdzie leżał talerz z tostami.
Po skończonym śniadaniu, poszłam do pokoju po torebkę i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Kas.
-Gotowa? –uśmiechną się.
-Zawsze. –próbowałam udawać szczęśliwą.
Otworzył drzwi i wyszliśmy by udać się do jego auta, korekta teraz naszego auta.
***
Jedziemy już ponad godzinę i Kastiel zakręcił w głąb lasu jechaliśmy jeszcze jakieś pięć minut i Kastiel się zatrzymał.
Czerwono włosy wyciągną coś z bagażnika i szyliśmy wzdłuż ścieżki która była z piasku i jakiś tam kamyczków. Doszliśmy do polany, jest bardzo zadbana ta zielona trawa wygląda jakby dopiero co wyrosła, nie daleko tej polany jest mała rzeczka przy której jest nie wielki wodospad, jest tak pięknie.
-Skąd wiedziałeś, że takie miejsce jest w środku lasu?- byłam zachwycona.
-Jak byłem mały często rodzice mnie tu zabierali. –uśmiechną się. –Jesteś pierwsza dziewczyna jaka tu przyprowadziłem i ostatnią. –podszedł i mnie pocałował.
Podeszliśmy bliżej rzeczki, Kas rozłożył koc, a ja na nim usiadłam i wyciągnęłam jedzenie które naszykował, pod moją nie obecność w kuchni. Gdy wszystko wyciągnęłam on położył głowę na moich kolanach, a ja się nachyliłam i go pocałowałam. Wzięłam truskawkę, zaczęłam Kastiela karmić jak małe dziecko, on się tylko uśmiechną i grzecznie zjadł to co mu dałam. Jak zjadł to się podniósł pocałował mnie i kazał mi zamkną oczy, więc to uczyniłam.
-Otwórz buzie? –usłyszałam głos czerwono włosego.
-Chcesz mnie karmić tak bym nie widziała co mi dajesz? –pierwszą dostała truskawkę.
-Można tak powiedzieć chociaż nie do końca o to mi chodzi. –przez zamknięte oczy widziałem ten jego specyficzny uśmiech.
-To co chcesz zrobić? –teraz dostałam kawałek mandarynki.
-Zaraz się przekonasz. –poczułam jego oddech na moim policzku.
Nie wiedziałam co chce zrobić nie mogłam zgadnąć co on mógł wymyśleć. Czekałam tak siedzą i jedzą jakieś owoce, gdy nagle przez pewnie czas nic nie dostawałam zaniepokoiłam się trochę.
-Kastiel długo jeszcze? –strasznie ciekawa jestem po co kazał mi zamknąć oczy.
-Jeszcze chwila lubię cię trzymać w niepewności. –znowu wyobraziłam sobie ten jego uśmiech.
-Ty wiesz, że jest bardzo ciekawa i jeszcze to specjalnie robisz? –skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Tak. –poczułam jak trzyma mnie za rękę.
-Nienawidzę cię wiesz? –kazał mi wstać.
-Na pewno ci uwierzę, możesz otworzyć oczy. –nie wiem gdzie teraz Kastiel się znajdował bo puścił moją rękę.
Zaczęłam delikatnie unosić powieki by zobaczyć to co chciał mi pokazać.
Tak jak obiecałam oddalam przed świętami, następny dodam przed nowym rokiem :D
Mam nadzieje że się podobał rozdział i miłego czekania na nexta XD
-Co się stało? –usłyszałam przyjemny głos czerwono włosego.
-Chce zapomnieć Kastiel chce zapomnieć. –uderzyłam go dwa razy z pięści w klatkę.
-Wiem, powiedziałem że ci pomogę by było tak jak dawniej. –pocałował mnie w czoło.
-Kastiel ty nie rozumiesz, to nie będzie takie łatwe, ja czułam nasze dziecko czułam co dziennie jak się ruszało jak kopało i co kolwiek, ty tego na co dzień nie czułeś i nie mogłeś pokochać tak mocno kogoś kogo nie widziałeś jak ja, teraz nie czuje go, ani nie mogę go zobaczyć, bo go nie ma rozumiesz? –zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Rozumiem, gdybym mógł zrobił bym wszystko byś znowu go czuła lub widziała, wszystko żebyś już z tego powodu nie płakała. –nie potrafiłam przestać płakać, lecz z drugiej strony cieszyłam się, że mam Kastiela, bo gdybym go nie miała nie wiem co bym zrobiła, załamała bym się całkowicie.
Spojrzałam w okno robiło się ciemno czyli cały dzień spałam i śniłam o Oskarku. Po chwili do pomieszczenia weszła Rozalia i Lysander, gdy Kastiel go zobaczył powiedział mi na ucho, że idzie zapalić i zaraz przyjdzie.
-Emi, jak się czujesz? –przytuliła mnie Rozalia.
-Źle, a prawdę mówiąc fatalnie. –opuściłam głowę w dół.
-Ale jest przy tobie Kastiel więc aż tak źle chyba nie jest? –popatrzała się w moje oczy.
-Nie, ale gdyby go nie było to nie wiem co bym zrobiła. –przytuliłam się jeszcze raz do Rozalii.
-Masz jeszcze nas pamiętaj. –Lysander się lekko uśmiechną.
-No tak. –próbowałam też się uśmiechnąć.
Posiedzieli jeszcze trochę, a potem poszli ja się położyłam i czekałam aż Kastiel przyjdzie, tak na niego czekając usnęłam. Gdy się obudziłam spojrzałam przez okno było strasznie ciemno, czułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Kastiel trzymał mnie za rękę i miał opartą głowę o moje łóżko i słodko spał, nie chciałam go budzić wiec pocałowałam go delikatnie w policzek i również się położyłam. Leżałam nie potrafiłam usnąć, więc postanowiłam usiąść i wpatrywałam się na śpiącego Kastiela, cieszyłam się że go mam i ma racje trzeba zapomnieć, ale to będzie trudne, więc postaram się tak często o tym nie myśleć ale zapomnieć nie zapomnę. Rano się obudziła i przywitało mnie wiosenne słoneczko, lekko się uśmiechnęłam i spojrzałam na Kastiel który nadal spał pewnie siedział ze mną przez całą noc, postanowiłam go obudzić. Przesunęłam lekko włosy z jego twarzy i go pocałowałam, po tym otworzył oczy spojrzał się na mnie z lekkim uśmiechem. Do pokoju wszedł lekarz i powiedział, że mogę już iść do domu dał mi wypis i zaczęłam się zbierać Kastiel mi pomógł i ruszyliśmy do jego auta. Podjechaliśmy pod dom weszliśmy do niego i Kastiel pociągną mnie do salonu.
-Jutro gdzieś cię zabieram. –posadził mnie na swoich kolanach i pocałował.
-A powiesz gdzie, bo jak pamiętam nigdy nie chciałeś mówić? –położyłam moją dłoń na jego policzku.
-Teraz też nic się nie dowiesz. –uśmiechną się i jeszcze raz mnie pocałował.
Chyba cieszył się że już nie zaczynam płakać bo gdy ja zaczynałam płakać to on się robił smutny, a ja tego nie chciałam, chce na razie przed nim skrywać mój ból, smutek z powodu straty mojego Oskarka, niech myśli, że zapomniałam, żeby był szczęśliwy.
***
Dziś Kastiel chce mnie zabrać jestem bardzo ciekawa i podekscytowana, co to za miejsce. Zeszłam z łóżka poszłam łazienki wzięłam prysznic i przyglądałam się mojemu brzuchowi po moich policzkach spłynęła jedna łza, ale musze się ogarną obiecałam sobie, że musze pokazać Kastielowi że dam sobie radę i nie chce go już zasmucać z mojego powodu. Wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam się ubrałam, umalowałam i zeszłam na dół gdzie było naszykowane przez Kasa pyszne śniadanko.
Podeszłam do niego i go pocałowałam w policzek on się uśmiechną i usiadłam do stołu gdzie leżał talerz z tostami.
Po skończonym śniadaniu, poszłam do pokoju po torebkę i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Kas.
-Gotowa? –uśmiechną się.
-Zawsze. –próbowałam udawać szczęśliwą.
Otworzył drzwi i wyszliśmy by udać się do jego auta, korekta teraz naszego auta.
***
Jedziemy już ponad godzinę i Kastiel zakręcił w głąb lasu jechaliśmy jeszcze jakieś pięć minut i Kastiel się zatrzymał.
Czerwono włosy wyciągną coś z bagażnika i szyliśmy wzdłuż ścieżki która była z piasku i jakiś tam kamyczków. Doszliśmy do polany, jest bardzo zadbana ta zielona trawa wygląda jakby dopiero co wyrosła, nie daleko tej polany jest mała rzeczka przy której jest nie wielki wodospad, jest tak pięknie.
-Skąd wiedziałeś, że takie miejsce jest w środku lasu?- byłam zachwycona.
-Jak byłem mały często rodzice mnie tu zabierali. –uśmiechną się. –Jesteś pierwsza dziewczyna jaka tu przyprowadziłem i ostatnią. –podszedł i mnie pocałował.
Podeszliśmy bliżej rzeczki, Kas rozłożył koc, a ja na nim usiadłam i wyciągnęłam jedzenie które naszykował, pod moją nie obecność w kuchni. Gdy wszystko wyciągnęłam on położył głowę na moich kolanach, a ja się nachyliłam i go pocałowałam. Wzięłam truskawkę, zaczęłam Kastiela karmić jak małe dziecko, on się tylko uśmiechną i grzecznie zjadł to co mu dałam. Jak zjadł to się podniósł pocałował mnie i kazał mi zamkną oczy, więc to uczyniłam.
-Otwórz buzie? –usłyszałam głos czerwono włosego.
-Chcesz mnie karmić tak bym nie widziała co mi dajesz? –pierwszą dostała truskawkę.
-Można tak powiedzieć chociaż nie do końca o to mi chodzi. –przez zamknięte oczy widziałem ten jego specyficzny uśmiech.
-To co chcesz zrobić? –teraz dostałam kawałek mandarynki.
-Zaraz się przekonasz. –poczułam jego oddech na moim policzku.
Nie wiedziałam co chce zrobić nie mogłam zgadnąć co on mógł wymyśleć. Czekałam tak siedzą i jedzą jakieś owoce, gdy nagle przez pewnie czas nic nie dostawałam zaniepokoiłam się trochę.
-Kastiel długo jeszcze? –strasznie ciekawa jestem po co kazał mi zamknąć oczy.
-Jeszcze chwila lubię cię trzymać w niepewności. –znowu wyobraziłam sobie ten jego uśmiech.
-Ty wiesz, że jest bardzo ciekawa i jeszcze to specjalnie robisz? –skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Tak. –poczułam jak trzyma mnie za rękę.
-Nienawidzę cię wiesz? –kazał mi wstać.
-Na pewno ci uwierzę, możesz otworzyć oczy. –nie wiem gdzie teraz Kastiel się znajdował bo puścił moją rękę.
Zaczęłam delikatnie unosić powieki by zobaczyć to co chciał mi pokazać.
Tak jak obiecałam oddalam przed świętami, następny dodam przed nowym rokiem :D
Mam nadzieje że się podobał rozdział i miłego czekania na nexta XD
Jak romantyczna piknik :D Ciekawe co Kas chciał pokazać Emi
OdpowiedzUsuń